„Potrzebujemy doskonałego czołgu, który da nam przewagę na polu walki i takim czołgiem jest niewątpliwie Abrams. Tym bardziej, że to jest czołg bardzo nowoczesny, bo wielokrotnie modernizowany i otrzymamy najnowocześniejszą wersję, która od tej pierwszej wersji wyprodukowanej wiele lat temu różni się diametralnie” – mówi portalowi wPolityce.pl Michał Jach, przewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej komentując zakup przez Polskę 250 czołgów Abrams.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Umowa podpisana! Do Polski trafią najnowsze czołgi Abrams. Pierwsze 28 jeszcze w tym roku! „Kupujemy sprzęt, który jest najlepszy”
wPolityce.pl: Polska podpisała umowę ze Stanami Zjednoczonymi na zakup 250 czołgów Abrams. Jak Pan ocenia zakup tych czołgów i amunicji do nich? Czy docelowo nie należałoby pomyśleć, żeby ta amunicja była produkowana w Polsce?
Michał Jach: Jeśli chodzi o zakup czołgów, to dla mnie jest sprawa absolutnie prosta i oczywista, że to jest bardzo słuszna decyzja. Potrzebujemy nowoczesnego czołgu. Te prawie 250 czołgów, jakie mamy, Leopardy, które są doskonałe, tylko trzeba je doprowadzić do odpowiedniego stanu technicznego, ale to są nadal najlepsze czołgi w Europie, to jest za mało. Te stare czołgi raczej wymagają – nawet modernizacja niewiele im pomoże – chociaż dla Rosjan są dobre, bo jak widać oni tego sprzętu mają bardzo dużo. Natomiast potrzebujemy doskonałego czołgu, który da nam przewagę na polu walki i takim czołgiem jest niewątpliwie Abrams. Tym bardziej, że to jest czołg bardzo nowoczesny, bo wielokrotnie modernizowany i otrzymamy najnowocześniejszą wersję, która od tej pierwszej wersji wyprodukowanej wiele lat temu różni się diametralnie. Także jest to zupełnie inny czołg od pierwszego M1, dlatego bardzo cieszę się, że minister potrafił bardzo szybko dogadać się z Amerykanami - przecież to jest wielki wydatek. Również, że udało mu się doprowadzić do tego, że Amerykanie bardzo szybko nam je dostarczą. Przypominam, że sprzętu wojskowego nie kupuje się z magazynów, nie mówiąc o jakimś sklepie. Po prostu podpisuje się umowę i dopiero wtedy firma produkująca ten sprzęt, uzbrojenie uruchamia produkcję. Dlatego też to wymaga czasu. Taki sprzęt jest skomplikowany i wymaga dużo czasu produkcyjnego, wielu godzin pracy. To powoduje, że trzeba czekać, ale ten kontrakt jest bardzo dobry.
Natomiast jeśli chodzi o amunicję… Nawet w wojsku, w siłach zbrojnych należy brać pod uwagę koszt-efekt. Jest to bardzo nowoczesna i bardzo dobra amunicja, bo amunicja w tej chwili odgrywa bardzo istotną rolę w podniesieniu wartości bojowej sprzętu. Dlatego też myślę, że nasi eksperci pracujący w inspektoracie uzbrojenia, pracujący nad tym kontraktem, wzięli pod uwagę ten koszt i efekt. Czas wprowadzenia tego… Przecież trzeba byłoby kupić całą linię technologiczną, bo to jest inna amunicja – trzeba zapłacić za technologię, która drogo kosztuje. Być może więc to ekonomicznie było uzasadnione i dlatego uważam, że to, że będziemy mieli czołgi wraz z amunicją, to jest duże osiągnięcie ministra obrony Mariusza Błaszczaka.
Tym bardziej, że ta wersja czołgów jest w produkcji od 2018 roku, a to oznacza, że wszelkie możliwe wady prototypowe umieszczonych w nim systemów zdążyły już zostać wyeliminowane i dostaniemy wersję sprawdzoną.
Oczywiście. Nie tylko te czołgi nie mają tego wieku dziecięcego, bo znajdą się tacy, którzy zaraz zaczną mówić, że ile to już lat są produkowane, bo ta wersja jest bardzo nowa, ale jego ważne części, a więc silnik, napęd, armata, to wszystko wiele lat jest eksploatowane. Oczywiście tam są udoskonalenia, natomiast to dodatkowe wyposażenie czołgu, a więc zabezpieczenie przed zniszczeniem przez przeciwnika, systemy rozpoznania pola walki, systemy dowodzenia, również systemy kierowania, naprowadzania pocisków, bo już takimi systemami ten czołg dysponuje i cała ta elektronika związana ze współpracą z innymi czołgami, z wojskami współpracującymi z rozpoznaniem, to powoduje, że to jest niezwykle nowoczesna broń. Broni o porównywalnych walorach bojowych aktualnie nikt na świecie nie produkuje.
Dosyć istotną jest kwestia części zamiennych., szczególnie w sytuacji wojny, gdy z dostawami bywa różnie. Rozumiem, że są stworzone różne scenariusze ewentualnościowe na różne sytuacje w tym zakresie?
Dla 200 czołgów absolutnie nikt nie będzie uruchamiał produkcji pojedynczych części, bo to byłyby jakieś horrendalne koszty, natomiast niewątpliwie te czołgi naprawiane i serwisowane będą na terenie Polski – jest tam już jakaś propozycja, w jakich zakładach to będzie. W końcu tych czołgów jest tylko czy aż 250. W zależności do czego – do obrony to jest naprawdę dużo, natomiast jeśli chodzi do obsługi technicznej, to jest tylko 250. Będziemy to robić w Polsce, ale części będą sprowadzane. Przecież wiele mamy takiego sprzętu, do którego nie produkujemy części, tylko importujemy. To są samoloty F-16, F-35, to jest sprzęt, który kupujemy gdzieś zagranicą. W chwili obecnej najlepiej byłoby, gdybyśmy sami byli producentami tych części zamiennych, ale przecież to są nasi sojusznicy, od których kupujemy. Amerykanie mają swoje magazyny sprzętu takiego, jak czołgi na terenie Europy i części do nich - również na terenie Europy, więc w moim przekonaniu wystarczy podpisać odpowiednie umowy, albo włączyć się w łańcuch dostaw części zamiennych, bo są takie systemy elektroniczne, ogólnoświatowe w armii amerykańskiej, obejmujące te wszystkie elementy, gdzie przebywają ich żołnierze, lub ich sprzęt i podlega elektronicznym zamówieniom w jednym systemie, co powoduje, że dostęp do tych części jest znacznie ułatwiony. Taki bardzo sprawny system na pewno funkcjonuje w samolotach F-16, bo miałem okazję zapoznać się z tym systemem zaopatrywania w części zamienne, więc jestem przekonany, że podobny system funkcjonuje również w zakresie czołgów Abrams.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/593126-nasz-wywiad-jach-abrams-da-nam-przewage-na-polu-walki