Straszenie ze strony Moskwy polega nie na tym, że użyje broni atomowej, tylko na tym, że w ogóle o tym mówi. Samo użycie wydaje się nierealne, bo doprowadziłoby prawdopodobnie do apokalipsy – mówi Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, w rozmowie z Markiem Pyzą i Marcinem Wikło na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci”.
Dziennikarze pytają, jak polityk ocenia wystąpienie przywódcy USA w Polsce. Zdaniem Solocha:
Choć w przemówieniu prezydenta Bidena liczby nie padły, to tylko dlatego, że przyszłość, nawet niedaleka, jest niewiadomą. Istotne jest, że po raz kolejny na najwyższym politycznym poziomie potwierdzona została gotowość do bezwarunkowej obrony Polski i sojuszników przez USA. Taki też był wydźwięk rozmów prezydentów w cztery oczy, absolutna gwarancja NATO dla utrzymania pokoju w regionie.
Istotnym punktem rozmów z Amerykanami był temat zakupu uzbrojenia.
Zabiegamy o przyspieszenie dostaw sprzętu wojskowego. Co ważne, nie oczekujemy od USA przekazania go, lecz skrócenia procedur sprzedaży. Liczymy, że uda się przyspieszyć dostawę czołgów Abrams. Obecny konflikt pokazał też kluczową rolę artylerii rakietowej, którą kupujemy w ramach programu „Homar” oraz obrony powietrznej w ramach programów „Wisła” i „Narew”. Zdajemy sobie sprawę, że przyspieszenie wszystkich zamówień może być trudne z powodu ograniczonych możliwości produkcji. Dlatego dopóki nie nabędziemy własnych zdolności obronnych, zwracamy się do sojuszników o rozlokowanie na naszym terytorium ich uzbrojenia.
Ekspert z zakresu obronności uważa, że chociaż w debacie dotyczącej konfliktu na terenie Ukrainy dyskutuje się o możliwości ataku nuklearnego ze strony Rosji, to jednak nie jest to wielce prawdopodobne.
Atak nuklearny to oczywiście jedna z ostatnich możliwości. Zapewniam panów, że takie plany odpowiedzi istnieją, ale są ściśle tajne. Proszę jednak mieć na uwadze, że użycie takiej broni to jest decyzja polityczna na najwyższym szczeblu i objęta jest wieloma procedurami. Dotyczy to także Rosji. To nie jest tak, że jedna osoba ma guzik w gabinecie i w dowolnym momencie w porywie szaleństwa go naciska. Na szczęście to tak łatwo się nie dzieje.
Soloch dodaje też, że potrzebne jest tworzenie nowych schronów i odpowiedniej infrastruktury dla ludności cywilnej.
Potrzebujemy nie tylko wzmocnienia armii, lecz również budowy zdolności przetrwania narodu. Specjaliści analizujący inwazję na Ukrainie wskazują, że runęło kilka mitów. Wojna nadal nie ma charakteru starcia zaawansowanych technologii, walk skomputeryzowanych żołnierzy przyszłości. Mówimy o nowoczesnych systemach uzbrojenia, ale filozofia ich użycia, taktyka i skutki są takie same jak przed kilkudziesięcioma laty. Koniec końców decydujące jest, kto kogo zlikwiduje w konwencjonalny sposób. I czy uda się obronić cywilów, których największe skupiska są w miastach. […] Myślimy też o miejscach wyposażonych w autonomiczne źródła zasilania, aby cywile mogli się ogrzać, utrzymać łączność, o zapewnieniu bieżącej wody czy zapasów środków higienicznych oraz żywności. O natychmiastowym sieciowym stwarzaniu punktów pomocy, systemu ratowania życia.
Więcej w nowym wydaniu tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół.
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/593020-minister-soloch-w-sieci-to-juz-jest-konflikt-swiatowy