Wyniki węgierskich wyborów to zaskakująco mocna porażka koalicji opozycyjnej, której lider, Peter Marki-Zay sam mówił, że gromadzi i komunistów, i faszystów.
PAP informuje:
Według niemal pełnych danych koalicja Fidesz-KDNP zdobyła 135 mandatów w 199-osobowym parlamencie, a więc uzyskała większość konstytucyjną. Zjednoczona opozycja, która po raz pierwszy wystawiła w każdym z jednomandatowych okręgów wyborczych tylko jednego kandydata, będzie mieć zaledwie 35 mandatów.
O przyczynach takiego finału sprawy napisał niedawno Jacek Karnowski: Zwycięski pociąg z Budapesztu, czyli dobry prognostyk dla polskiej prawicy. I pytanie: czy nowy rząd skoryguje politykę zagraniczną?.
Ja z kolei analizowałem głębokość pęknięcia wzajemnych relacji na tle wojny na Ukrainie: Polityka Orbána jest błędna i zimna, ale to nie on napadł na Ukrainę. „Używajmy uczciwej miary”.
Pewnie nie raz jeszcze do tych spraw będziemy wracali, bo dla polskich polityków, tak Zjednoczonej Prawicy jak i opozycji, kampania węgierska i jej finał to ważne wskazówki co robić u nas, a czego nie robić.
Dziś zauważmy wątek poboczny: to także wielka klęska polityczna Donalda Tuska. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zainwestował w zwycięstwo liberalno-komunistyczno-faszystowskiej tęczowej koalicji węgierskiej bardzo dużo.
Na głównym wiecu opozycji przed wyborami, w dniu narodowego święta Węgier, stawił się w Budapeszcie i agitował.
Mówił m.in.:
Wasze wybory są tak ważne dla nas i dla całej Europy. (…) Europa patrzy z taką nadzieją na was. Jesteście nadzieją wolnego świata w czasie tych kluczowych wyborów na Węgrzech.
I zakończył z emfazą:
Idźcie i zwyciężajcie!
Cóż, poszli i przegrali.
Bardziej przekonujące okazały się słowa Viktora Orbana, który w tym samym dniu, także w Budapeszcie, na własnym wiecu odpowiedział zatrudnionemu przez węgierską opozycję agitatorowi:
Przedstawiciele zjednoczonej opozycji w krańcowej rozpaczy zaprosili Tuska, Polaka, którego wstydzą się nawet w jego własnym kraju, który najpierw rozbił w Polsce swoją partię, a potem Europejską Partię Ludową w Brukseli. Tusk to czarny kot, który tylko przynosi nieszczęście.
Odkładając na bok wszystko inne - polityka ma swoje prawa. Tak duża i tak nieudana inwestycja Tuska w węgierską opozycję wymaga podsumowania. świadczy o tym, że lider Platformy stracił zdolność wygrywania. Już go nie słychać, nie ma w sobie wiarygodności nawet dla Węgrów, a co dopiero dla Polaków.
Chciał być królem Europy, który rozdaje poparcie w prowincjach. Ale Orban kilkoma zdaniami obnażył przed wyborcami prawdę o byłym polskim premierze.
A w niedzielę potem Węgry potwierdziły, że Tusk to czarny kot polityki przynoszący wstyd i pecha.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/593012-wegry-potwierdzily-ze-tusk-to-czarny-kot-polityki