„Kto tak naprawdę karmił zbrodniarza? Kto poświęcał nawet interes własnego państwa, by Moskwa zarabiała jeszcze więcej i jeszcze bardziej uzależniała od siebie sąsiadów? Energetyka jest głównym źródłem finansowania rosyjskiej armii i imperialnych zapędów Kremla, w tym obecnej wojny w Ukrainie. W tym obszarze w latach 2007–2011 Rosja wręcz zwasalizowała polskie władze. Ujawniamy nowe dokumenty, pokazujące niezrozumiałe parcie rządu Tuska w Warszawie do spełnienia wszystkich żądań płynących ze Wschodu” – piszą na łamach nowego wydania tygodnika „Sieci” Marek Pyza i Marcin Wikło.
Autorzy tekstu przedstawiają czytelnikom informacje, które pokazują, jak Rosjanie budowali swoje wpływy na terenie Rzeczpospolitej za czasów rządów Platformy Obywatelskiej.
Już na początku 2008 r. pojawił się temat budowy w gdańskim porcie bazy paliwowej przez spółkę Łukoil. Powstałby wówczas rosyjski przyczółek służący naftowej ekspansji Moskwy w Polsce i dalszemu uzależnianiu naszego kraju od surowców ze Wschodu. Jak czytamy zwolennikiem rosyjskiej koncepcji był ówczesny prezydent Gdańska. Choć zaznaczał, że decyzje w tej sprawie zależą od rządu, a miasto (sam Paweł Adamowicz zasiadał z jego ramienia w radzie nadzorczej portu) im się oczywiście podporządkuje. Jednocześnie zarząd portu zabiegał o zgodę Ministerstw Skarbu oraz Gospodarki na wydzierżawienie Łukoilowi terenów portowych na 20–25 lat. Prezes PiS mówił o tym jako o skandalu i domagał się odwołania władz spółki. W odpowiedzi Tadeusz Aziewicz z PO (wtedy szef sejmowej Komisji Skarbu Państwa, dziś wciąż w poselskich ławach PO) sprzyjał Rosjanom w lokalnych mediach: „Przestrzegam przed histerią, że wszystko, co rosyjskie jest złe i zagraża Polsce”. Cieszył się, że inwestycja Łukoilu wręcz uratuje port
— przypominają.
Redaktorzy przypominają także słowa Donalda Tuska, który zwracał uwagę na potrzebę dialogu Polski z Rosją. Ostatecznie sam Łukoil wycofał się z planów inwestycyjnych nad polskim morzem.
W artykule przeczytamy także o tym, jak polityk PSL, były premier sprzyjał Rosjanom w zawieraniu kontraktów z polskimi przedsiębiorstwami, a także uzależniał nas od dostaw gazu ze Wschodu.
Dotarliśmy do pisma z 30 grudnia 2009 r., które Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki w rządzie Donalda Tuska, wysłał do nadzorującego m.in. PGNiG Aleksandra Grada, ministra skarbu. Szef koalicyjnego PSL prosi w nim o „pilne podjęcie działań celem zdyscyplinowania firm do jak najszybszego doprowadzenia do zawarcia porozumienia na poziomie korporacyjnym”, by „jak najszybciej możliwe stało się zawarcie porozumienia międzyrządowego”. Zastanawiający pośpiech, tym bardziej że wówczas toczyły się dopiero niewiążące rozmowy pomiędzy koncernami, a do podpisania kontraktu było jeszcze daleko. Jak czytamy w kolejnym dokumencie, do którego dotarliśmy (jest to odpowiedź wiceprezesa PGNiG Radosława Dudzińskiego do ministra Grada), „jedynym spornym punktem uniemożliwiającym zawarcie porozumienia […] jest sprawa uregulowania zapłaty” przez Rosjan na rzecz EuRoPol Gazu. Pawlak naciskał więc na to, by dług po prostu darować i iść dalej
— czytamy.
Więcej w nowym wydaniu tygodnika „Sieci”.
Artykuły z bieżącego wydania dostępne online od 28 marca br. w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół.
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/592092-pyza-i-wiklo-w-sieci-partia-przyjaciol-putina