To naprawdę wielka rzecz, to przemówienie Marszałka Grodzkiego, w którym Ukrainę przeprasza reprezentant państwa najbardziej Ukrainie pomagającego. Nie przepraszają Niemcy, no Rosja oczywiście także nie przeprasza, nie przeproszą też inni sprzymierzeńcy Moskwy, a Senat w imieniu Rzeczpospolitej - pokajał się.
CZYTAJ WIĘCEJ:
OBRZYDLIWE. GRODZKI PRZEPRASZA UKRAIŃCÓW ZA POLSKI RZĄD
To naprawdę wielka rzecz z potężnego państwowotwórczego narzędzia zrobić tekturową pałkę na polski rząd, z izby wyższej parlamentu - trybunę do samouwielbieńczych wystąpień, a z funkcji marszałka tej izby - przedszkolną rolę do wygłaszania głupich wierszyków.
Pomińmy już to słynne ego marszałka, zostawmy na chwilę krążące nad nim oskarżenia o korupcję czy jego polityczny, opozycyjny totalizm odbierający mu umiar w ocenie sytuacji. Spójrzmy na jego umiejętności polityczne.
Zmarnowanie wielkiej szansy antyPiSu
Przecież wygrywając wybory do Senatu opozycja zyskała autentyczną trybunę, z której mógł pójść sygnał do zakończenia władzy PiS. Opóźnianie procesu legislacyjnego czy też kluczowa rola w wybieraniu Rzecznika Praw Obywatelskich albo prezesa Instytutu Pamięci Narodowej dawały Platformie Obywatelskiej polityczne narzędzie, które mogło rozstrzygnąć losy obecnej władzy. Tymczasem Grodzki, ten antyMidas polityki, wszystko czego się dotknął zamieniał w antyzłoto. Senat zajmuje się Polakami za granicą? To Grodzki pojechał na wycieczkę na Florydę. Marszałek może wygłaszać orędzia do narodu? To profesor poopowiada podczas nich łacińskie sentencje o sobie samym. Izba wyższa ma własne finanse i struktury - no to zorganizowali tam mobbing i np. senacką telewizję.
Teraz gdy Polska stała się ostatnią nadzieją Ukrainy, profesor doktor habilitowany marszałek trzecia osoba w państwie Ukrainę za Polskę przeprasza, by uderzyć w rząd. Pomińmy już tę antypisowską furię i skrzywienia na psychologicznym portrecie marszałka, lecz wskażmy na taki aspekt, że z pozycji Grodzkiego można by jeszcze i dzisiaj stać się mężem stanu, który autorytetem urzędu wesprze walczącą Ukrainę tak, by to jego słupki poparcia poszybowały w górę, by pokazać klasę, pomóc uchodźcom zza wschodniej granicy i obrońcom Kijowa, Charkowa czy Mariupola. Nie, jednak nie, jednak Grodzki z tej wysokości woli napluć na nielubianą partię. Gdy naród się jednoczy i podejmuje najwyższe wysiłki, by pomóc ofiarom wojny, polityk wrzuca kupę łajna w wentylator i się cieszy jak się wszystko rozbryzguje dookoła.
Platforma beztalenci
U ludzi, którzy nadmiernie i niespodziewanie awansowali społecznie to przypadek dość dobrze znany. Ci krasnoarmiejcy zakładający po cztery zegarki na nadgarstek, ten Gomułka tracący czas i energię na modyfikację projektów latarni na Placu Konstytucji, ci szwedzcy oficerowie niszczący podczas „Potopu” arcydzieła pałacowej sztukaterii, by wyskrobać z niej nożykami miligramy złota, czy właśnie ten Marszałek Senatu pragnący w czasie rosyjskiej inwazji opowiedzieć Ukraińcom o tirach jadących przez Polskę - straszna to żenada, którą będzie można wspominać dekadami.
Grodzki koncertowo spartaczył swoją szansę poprowadzenia Senatu na cywilizowanym poziomie. Mógłby aspirować i do prezydentury, a pozostanie mu rola klienta któregoś z mecenasów upadłych polityków, szarpiącego się w sądach przy zarzutach o łapówki. Liberałowie okazali się największym humbugiem III RP - z senatu robią karczowisko, z wejścia do UE zrobili drogę wasala, wszystkie dary polityczne wyprzedali na pchlim targu. Gdyby Tomasz Grodzki otrzymał złoty nocnik, to zrobiłby z tego wazę na zupę, a gdyby dostał skrzydła husarskie przypiąłby je do stracha na wróble. Talent polityczny za niepełną kopiejkę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/591637-o-fatalnym-dla-platformy-wystapieniu-marszalka-grodzkiego