Donald Tusk stwierdził, że „dużo mówi się i w Europie i w Polsce o potrzebie deputinizacji polityki, derusyfikacji gospodarki”, a słowa te padły w rozmowie z TVN24, jako sugestia o konieczności pozbycia się z rządu ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Trzeba przyznać, że słowa o deputinizacji i derusyfikacji w ustach Donalda Tuska brzmią wyjątkowo zabawnie. Właściwie jak żart z samego siebie. Bo politykę można deputinizować, ale po Donaldzie Tusku. To on wraz swoją polityczną patronką – Angelą Merkel latami budowali Władymira Putina.
Gdy Lech Kaczyński ostrzegał w Gruzji przed imperialistycznymi zapędami Rosji, politycy PO oskarżali go o rusofobię, brnąc w reset z Rosją. Gdy dwa lata później Jarosław Kaczyński ostrzegał Europę w liście przed apetytem Rosji, politycy PO pytali, że prezes PiS wziął swoje tabletki. To politycy PO pozwolili Siergiejowi Ławrowowi obrażać w Polsce Europę i NATO, pozwolili wziąć udział w odprawie z ambasadorami, planowali rok rosyjski w Polsce, itd. To prezydent Bronisław Komorowski wraz z generałem Stanisławem „Szogunem” Koziejem pisali książkę, o tym, że Rosja nie stanowi żadnego zagrożenia. To za rządów PO-PSL w strategicznym obszarze bezpieczeństwa państwa wykonano całą serię niezrozumiałych ruchów, podpisując niekorzystną umowę na dostawy gazu z Rosją. To wreszcie rząd PO-PSL zrezygnował z prawdy o Smoleńsku, wchodząc w grę z Moskwą.
Politykę dokarmiania bestii beztrosko prowadzili Niemcy. Dziś były doradca byłej kanclerz Niemiec Angeli Merkel ds. polityki zagranicznej Christoph Heusgen w kolejnych wywiadach obnaża niemiecką politykę względem Moskwy mówiąc, że Niemcy byli „zbyt łatwowierni”, nie doceniali „brutalności i bezwzględności Putina”. Kilka miesięcy temu Heusgen przyznał, że kanclerz Merkel zawsze dbała o to, by podstawowe interesy rosyjskie nie ucierpiały.
I trudno się z tym nie zgodzić, bo to przecież kanclerz Merkel zablokowała w 2008r. na szczycie NATO w Bukareszcie plan członkostwa dla Gruzji i Ukrainy w Pakcie. Niemcy przez całe lata prowadziły politykę, która wspierała Putina, bo dawała mu pieniądze na bardzo szybki, bezprecedensowy w historii program modernizacji sił zbrojnych. Między innymi w ramach gazociągu NS I. I interes miał się kręcić dalej. NS II już miał być za chwilę gotowy. Donald Tusk, z pomocą kompanów z UE miał gładko przejąć władzę w Polsce, tylko okazało się, że to prawica miała rację co do Władymira Putina i wszystko się posypało. Wreszcie atak opozycji na własne państwo na arenie międzynarodowej dostrzeżono także w USA. Stąd słowa b. ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher: „Pora powiedzieć to głośno - jeśli chodzi o problemy z praworządnością, spora część z tego, co docierało na Zachód, była efektem rosyjskiej dezinformacji. Zarówno Unia jak i Ameryka przyjmowały ją bezkrytycznie.”
Dziś Donald Tusk dwoi się i troi, by zwrócić na siebie uwagę, zapracować na wzrost w sondażach, ale wygląda na to, że stary-nowy szef PO jest dla swojej formacji wyłącznie obciążeniem. Dlatego miota się od ściany do ściany zmieniając strategię z minuty na minutę, z dnia na dzień i z godziny godzinę. Podczas pandemii apelował, by nie robić polityki i natychmiast atakował rząd za to, jak radzi sobie z pandemią. Dziś jest podobnie. W sprawie napaści na Ukrainę Tusk chce robić „więcej, szybciej, razem”, a wszystko po tym, gdy napisał do premiera: „Czas dorosnąć do sytuacji. Jest wojna u naszych granic, Mateuszu”.
Czas, by ktoś powiedział wreszcie: „Donaldzie, czas dorosnąć do sytuacji. Weź się wreszcie w garść i przestań bruździć”!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/591411-niech-ktos-powie-tuskowi-by-dorosl-do-sytuacji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.