„Wysłanie na wojnę 18-latków, to jest po prostu skazanie ich na zagładę. Ostrzelane wojsko ukraińskie rozprawi się z tymi młokosami w parę minut. To jest kolejna zbrodnia Putina. Przypomina to drugą wojnę światową, gdy Rosjanie wysyłali na wojnę ludzi z łapanki z karabinami na sznurku” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Inwazja Rosji na Ukrainę trwa już 28 dni. W ostatnim czasie pojawiły się informacje o skutecznych kontratakach ukraińskich, o czym mówią nie tylko Ukraińcy, ale i Amerykanie. Jak wedle pana wiedzy wygląda obecnie sytuacja na froncie?
Gen. Waldemar Skrzypczak: Z informacji, które mam, wynika, że są trzy rejony, w których Ukraińcy kontratakują. Pierwszy to północny wschód, Kijów, gdzie Ukraińcy kontratakują już od 5 dni i wyparli oddziały rosyjskie z ich pozycji. Rosjanie wycofali się i na kolejnych rubieżach przygotowują się do obrony. Drugi kierunek jest na północny zachód od Charkowa. Tam Ukraińcy uderzają na wojska rosyjskie, które szykowały się do ataku na obwód ługański. Ukraińcy mocno pokiereszowali te wojska i one nie są zdolne do ataku na ukraińskie wojska w rejonie Doniecka i Ługańska. Trzeci kierunek, to jest Mikołajów, gdzie Ukraińcy zaatakowali wojska, które przybyły od strony Chersonia. Rosjanie w tej chwili wstrzymali wszystkie działania zaczepne, reorganizują się, na razie nie mają nadziei na uzyskanie odwodów. Uważam, co mówiłem już kilka dni temu, że Ukraińcy przejmują inicjatywę na poziomie taktycznym, co pozwala im prowadzić kontrataki. Rosjanie nie mogą też zająć ukraińskich miast, zatem demolują je bombami i rakietami. Na razie to, co robią Ukraińcy, to dobre prowadzenie operacji obronnej, która pozwala wykonywać zwroty zaczepne.
W rejonach miejscowości Irpień, Bucza i Hostomel, Ukraińcom miało wręcz udać się wziąć w kocioł operujące tam rosyjskie oddziały.
Niewielkie oddziały armii rosyjskich tam się pogubiły, Ukraińcy je okrążyli i przystąpili do ich likwidacji.
Wydaje się, że w najtrudniejszej sytuacji są siły ukraińskie okrążone od wielu dni w Mariupolu. Jego obrońcy prosili niedawno o odsiecz. Pytanie, czy ona jest w ogóle możliwa? Czy Mariupol może się obronić?
Mariupol jest skazany na zrównanie z ziemią. Nie ma w tej chwili szans na wsparcie obrońców Mariupola, ponieważ odległość jakichkolwiek wojsk ukraińskich od Mariupola jest duża – to jest około 100 km. Nie ma takiej możliwości, żeby jakiś zagon wojsk ukraińskich skierował się w pobliże Mariupola i przerwał okrążenie, tym bardziej, że na wschód od Zaporoża gromadzi się odwód rosyjski, który prawdopodobnie ma za zadanie uderzyć na wojska ukraińskie, które bronią się w rejonie Doniecka. Nie ma szans na to, aby wspomóc Mariupol. Ukraińcy będą się tam bronić tak długo, jak starczy im ludzi i amunicji.
Są też takie obawy, że wojska ukraińskie walczące w rejonie Doniecka i Ługańska mogą zostać okrążone. To realne zagrożenie?
Tu chodzi o to uderzenie, która miało wyjść ze strony wojsk rosyjskich gromadzonych na wschód od Zaporoża. To uderzenie przeprowadzane od południa miałoby się połączyć z rosyjskimi wojskami uderzającymi od północy. Jednak na północy miał miejsce ukraiński kontratak z Charkowa i to zgrupowanie, które miało iść od północy, zostało zmęczone walką, w związku z czym ci Rosjanie zgrupowani na południu nie są jeszcze gotowi do uderzenia. Mają taki zamiar, ale nie mają możliwości przeprowadzenia tej operacji.
Ukraiński wywiad podawał, że w Rosji ma mieć miejsce ukryta mobilizacja. Natomiast w samozwańczych republikach w Donbasie miało dojść do mobilizacji rezerwistów. Do wojska powoływani mają być nawet 18-letni uczniowie szkół, a także starsi mężczyźni – podwyższono wiek mobilizowanych rezerwistów z 55 na 65 lat. Tu pojawia się pytanie, jaki to ma sens? Jaka jest wartość bojowa takich żołnierzy?
To jest taka branka, żeby na siłę ludzi ubrać w mundury i wysłać na wojnę. Nie wnosi to niczego do poziomu zdolności bojowej jednostek wojskowych, które formułują Rosjanie. Chcą tak uzupełnić swoje straty, ale to nic nie da, ponieważ ci mobilizowani ludzie są nieprzygotowani do walki. To jest zbrodnia, głupota dowódców, którzy to robią. Wysłanie na wojnę 18-latków, to jest po prostu skazanie ich na zagładę. Ostrzelane wojsko ukraińskie rozprawi się z tymi młokosami w parę minut. To jest kolejna zbrodnia Putina. Przypomina to drugą wojnę światową, gdy Rosjanie wysyłali na wojnę ludzi z łapanki z karabinami na sznurku.
Jak się dalej rozwinie ten konflikt? Co może zaważyć o rozwoju wydarzeń w najbliższym czasie?
Dla mnie kluczowe są teraz dwie sprawy. Po pierwsze, w tej chwili Rosjanie nie mogą prowadzić zaczepnych ataków, bo nie mają do tego sił. Próbują uzupełniać swoje straty, ściągają sprzęt z daleka. Druga ważna kwestia, to jest to, co zrobi Białoruś. Na północnym zachodzie trzymane są 3-4 brygady wojsk ukraińskich, które są tam trzymane po to, by zatrzymać uderzenie białoruskiej armii, gdyby ona zdecydowała się ruszyć. Gdyby Łukaszenka nie uderzył i można byłoby przesunąć te brygady na front wschodni, to mogłyby bardzo pomóc rozbić rosyjską armię, szczególnie na kierunku chersońskim. A tak, to te siły muszą stać i czekać, co się wydarzy.
Pytanie, czy w ogóle będzie tu jakieś rozstrzygnięcie. Może taką rolę ma odegrać Białoruś – po prostu trzymać swoje wojska w gotowości w pobliżu granicy z Ukrainą, by trzymać w szachu spore ugrupowania wojsk ukraińskich.
Tak może być, a Ukraińcy muszą odtwarzać swoje odwody – przecież oni też ponoszą straty. Też muszą odtwarzać zdolność bojową. Tutaj jest taki wyścig z czasem - kto pierwszy odzyska zdolność bojową, czy Rosjanie uzupełnią swoje straty na tyle, że będą mogli nadal prowadzić swoją operację, czy też Ukraińcy na tyle odtworzą swoje odwody, że będą mogli skutecznie przeszkadzać w operacji rosyjskiej i odbijać swoje terytorium.
Który z tych wariantów jest bardziej prawdopodobny?
Według mnie bardziej prawdopodobne jest to, że Ukraińcy wyprzedzą Rosjan i zaczną systematycznie odbijać swoje ziemie z rąk armii rosyjskiej, która jest tak poturbowana i zdemoralizowana, że jej się już nawet nie chce bić, poza niektórymi elitarnymi jednostkami. Poza tym Rosjanie nie nadążają z uzupełnianiem zapasów, amunicji – ukraińska partyzantka cały czas demoluje ich konwoje. Rosjanie mają poważny problem z dostawami zaopatrzenia dla walczących wojsk i to powoduje, że one nie mają zdolności bojowej.
Powiedzmy, że spełniłby się ten pozytywny scenariusz i Ukraińcy pierwsi odzyskaliby zdolność bojową, przechodząc do systematycznego odbierania terenu Rosjanom. I co dalej? Rosja poprosi wówczas o rozmowy pokojowe?
Jeżeli wojska ukraińskie zaczną mieć wyraźną przewagę, to Rosjanie poproszą kogoś, by w ich imieniu przekonał Zełenskiego do rozmów pokojowych. Putin na pewno się do tego nie poniży, ale ma Macrona i Scholza od tego, by przekonali Zełenskiego do ustępstw. Spotkanie z Zełenskim zaaranżują albo Francja i Niemcy, albo Turcja, czyli Erdogan, który z kolei jest po stronie prezydenta Ukrainy, bo Macron i Scholz moim zdaniem będą reprezentować interesy Putina.
Czyli w pana ocenie korzystniej dla Zełenskiego, by to Turcja pośredniczyła w rozmowach rosyjsko-ukraińskich?
Zdecydowanie tak, bo Niemcy i Francja pewnie będą próbowały upokorzyć Ukrainę tak, jak zrobiły to poprzez porozumienia mińskie. Natomiast Erdogan nie będzie przekonywał Zełenskiego, by ustąpił Putinowi.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/591225-gen-skrzypczak-mariupol-jest-skazany-na-zrownanie-z-ziemia