Portal wPolityce.pl ustalił, że Igor Tuleya nie wróci szybko do orzekania. Sędzia wciąż ma uchylony immunitet przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, a to automatycznie oznacza, że nie może orzekać w swoim macierzystym Sądzie Okręgowym w Warszawie. Wątpliwości budzi też działanie warszawskiego sądu, który wydał postanowienie o zabezpieczeniu, nakazując przywrócenie skrajnie upolitycznionego sędziego do pracy. W tle jest też wczorajsze orzeczenie TSUE, które za niedopuszczalny uznało wniosek sędzi Moniki Frąckowiak, która chciała wyłączenia i ustalenia stosunku pracy z sędzią Janem Majchrowskim, byłym już członkiem Izby Dyscyplinarnej SN.
CZYTAJ TAKŻE:Tuleya pewny swego po kuriozalnej decyzji warszawskiego sądu: ”W poniedziałek melduję się w pracy”
CZYTAJ RÓWNIEŻ:TYLKO U NAS. Przełom czy przypadkowa porażka „kasty”? Co naprawdę oznacza dzisiejsze orzeczenie TSUE i czyje plany pokrzyżowało
Decyzja Sądu Okręgowego dla Warszawy Pragi, który nakazał przywrócić Tuleyę do orzekania budzi wątpliwości natury formalnej. Sprawę sędziego powinien bowiem rozpatrywać nie sąd okręgowy, ale sąd rejonowy w trzyosobowym składzie. Wynika to z art. 741 § 2 Kodeksu postępowania cywilnego.
Zażalenie rozpoznaje sąd, który wydał zaskarżone postanowienie, w składzie trzech sędziów
– czytamy w Kpc.
To jednak nie koniec wątpliwości. Wciąż obowiązuje uchwała Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, której sędziowie zadecydowali o uchyleniu sędziemu immunitetu. Prokuratura wciąż prowadzi śledztwo w jego sprawie, a sam Tuleya nie stawia się przed obliczem śledczych. Sąd Okręgowy w Warszawie, w które składzie znalazła się sędzia z „Iustitii” nie może nie zauważyć, że uchwałą wciąż ma moc prawną, a podważanie statusu sędzia ID SN jest nie tylko niezgodne z polską konstytucją, ale także wczorajszym orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu.
Sędzia ze skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia „Iustitia” zapowiada, że w poniedziałek stawi się w pracy. To jednak tylko pusty gest. To pewne, że Tuleyua, otoczony wianuszkiem usłużnych mediów, pojawi się w gmachu sądu, ale nikt nie przydzieli mu żadnej sprawy właśnie ze względu na wiążącą sąd uchwałę Izby Dyscyplinarnej.
Wyrok TSUE
W tle sprawy Tulei jest jeszcze wczorajsze orzeczenie TSUE, które wyrzuca do kosza całą operację „kasty” sędziowskiej związaną z podważaniem statusu sędziów. Wśród warszawskich sędziów popularna jest teoria o ustawce „kasty” sędziowskiej z oczekiwanym wyrokiem TSUE.
Skład z SO dla Warszawy Pragi był pewnie przekonany, że TSUE podważy status sędziów Izby Dyscyplinarnej SN i dlatego wydał swoje postanowienie. Tymczasem Trybunał zrobił coś odwrotnego i to zupełnie zburzyło plany wobec Tulei. Nikt nie zaryzykuje teraz złamania prawa tylko dlatego, że Tuleya chce wrócić do orzekania. Postanowienie SO dla Warszawy Pragi nie ma więc żadnej mocy wiążącej. Dopóki uchwała ID SN obowiązuje, to Tuleya nie wróci do pracy
– mówi nam jeden z warszawskich sędziów, który prosił o anonimowość.
Trudno oddzielić sprawę „przywrócenia” Tulei do orzekania od nowej ofensywy „kasty” sędziowskiej, która rozpoczęła się niemal równo z wojną Rosji na Ukrainie. Donosy na polskie państwo do Komisji Europejskiej, nazywanie członków polskiego rządu mianem „terrorystów”, podważanie statusu innych sędziów, a w końcu kuriozalne postanowienie ws. Tulei, wskazują na nerwowość w szeregach „kasty”. Toczy ona swoją wojną, gdyż zdaje sobie sprawę z faktu, że Polska może otrzymać wsparcie z Unii Europejskiej, a środki na KPO zostaną wkrótce uruchomione. Wtedy „kasta” straci swoje polityczne wpływy. O tych społecznych nie może być mowy. Na ostatnią pikietę pod Sądem Najwyższym przyszła zaledwie garstka wyznawców. Tak czy inaczej, sędziemu Tulei można życzyć, by uzbroił się w cierpliwość. Jeszcze długo nie ubierze togi sędziowskiej.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/591169-nasz-news-tuleya-nie-zostanie-dopuszczony-do-orzekania