Mają chyba obywateli za bęcwałów?
Wykorzystują napad Federacji Rosyjskiej na Ukrainę do krytyki projektu, którego premier Donald Tusk, ich genialny strateg relacji polsko-rosyjskich, nigdy w głowie nie dźwigał.
Budowę polskiego, bo nie pomorskiego, wielogałęziowego koncernu energetycznego lokowanego poza strefą rosyjską, przedstawiają jako konszachty gospodarcze z „putinowską Rosją”.
Zdaniem tych samorządowych pomorskich mądrali, fuzja Orlenu z Lotosem, to
„wpuszczanie do Polski podmiotów gospodarczych realizujących dalekosiężne cele obozu putinowskiego(…) to kwestia racji stanu Polski”.
Struk, Karnowski, Dulkiewicz i pozostali interesariusze polityczni środowiska PO deklarują przy tym uwzniośleni chwilą:
„Chcemy żyć w zgodzie z zachodnim systemem wartości i w pełnej gospodarczej - jak w przypadku okruchów z eksploatacji GPEC-u!? - łączności z Unia Europejską, a nie z Federacją Rosyjską i jej satelitami’.
Nie zawsze tak było.
Ujmy, napisał Seneka, nie przynosi zmiana planów wraz ze zmianą sytuacji, zwłaszcza politycznej, ale żeby aż tak wypierać własne osiągnięcia w kooperacji z Rosja której „putinizacja” trwa już ponad 21 lat?
Jest rok 2010.
Delegacja z Gdańska z ekstowarzyszką z PZPR Danutą Janczarek, co w Rosji doceniają inaczej, udaje się do Kaliningradu, by zaprosić mera miasta nad Motławę. „Towarzysz naczelnik Jastarni”, marszałek Mieczysław Struk, odnotujmy że z żoną, płynie łodzią motorową „Kahlberg” do Bałtijska i Kaliningradu. Z gubernatorem Georgijem Boosem podpisuje bez przymusu porozumienie o regatach trzech marszałków. **
Wnet też, zgodnie z wytycznymi Tuska o robieniu biznesu z sąsiadami, organizuje z władzami Kaliningradu w gdańskiej filharmonii Bałtyckie Forum Biznesu. Z kolei na targi Trako do Gdańska przyjeżdża mer Kaliningradu, sekretarz „Jednej Rosji” Putina w mieście Kanta, Aleksandr Jaroszuk. Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, podnosi jego zalety publicznie:
„Systematycznie współpracujemy, chcemy naszym przyjaciołom we wszystkim pomóc, pan mer ma szanse stać się ikoną XXI wieku czego mu Życzymy”. Były żołnierz Floty Radzieckiej, od 2018 deputowany do Dumy, która właśnie wyraziła zgodę na interwencję poza granicami Rosji, mógł poczuć jak w Gdańsku przesuwa się po jego mankietach „granicę świata zachodniego do granicy świat rosyjskiego”.
Pokusie rosyjskiej nie oparł się też Karnowski z Sopotu. Pofatygowano się z promocja miasta do Kaliningradu, bo „jego mieszkańcy to nasi bliscy sąsiedzi, mogą spędzać czas wolny w Sopocie korzystając z jego bogatej oferty. Żeby było serdecznie burmistrz Sopotu zaprosił mera Jaroszuka na Sopot Festival.
Jest rok 2017, Krym już zdobyty.
Znaczenie takich gestów objaśniała swoim zagranicznym gościom Aleksandra Dulkiewicz, wtedy zastępca prezydenta Gdańska, tłumacząc nieobecność Pawła Adamowicza wyjazdem na Dni Kaliningradu:
„Dla nas ważne są relacje z Kaliningradem na poziomie lokalnym, kropla drąży skałę”.
W lipcu 2017 krople gdańskiej miłości do Rosji transportowano jachtem „Alf”, którym na tzw. regaty trzech marszałków, w tym gubernatora Kaliningradu Antona Alikchnowa, sterował kapitan Mieczysław Struk, mając na pokładzie znanych politycznie prezydenckich załogantów. Władze miejscowe pochodzenia putinowskiego zapewnił o dobrosąsiedzkich relacjach co gubernator od Putina potwierdził.
W proteście przeciwko wstrzymaniu ruchu granicznego, który Struk wyemitował, czynnie słowem pisanym wsparł go Bogdan Borusewicz, w nowym przebraniu politycznym wicemarszałek senatu. Zatrzymanie małego ruchu granicznego między światem zachodnim a światem Putina uznał za sprzeczne z polską racją stanu.
Na koniec wszyscy ci państwo z PO razem z konsulem FR w Gdańsku Sergiejem Semionowem „Połączeni bursztynem” otworzyli muzeum, które sfinansowano ze środków funduszu współpracy transgranicznej Polska-Rosja, co polepszyło przy okazji warunki pracy żony posła Adamowicza.
A tymczasem prezes PKN Orlen Daniel Obajtek „ze ślepym uporem” realizuje polską gospodarczą rację stanu, której ciężar zdaje się przekraczać możliwości poznawcze lokalnego establishmentu.
Gdyby doktrynę Tuska o sprzedaży 53,19 proc. akcji Lotosu sąsiadom z Rosji udało się zrealizować, „granica świata rosyjskiego” byłaby w Gdańsku, a sam Putin miałby na spacerze na sopockim molo wielu nowych pomorskich przyjaciół.
PS. Ma rację [prezydent] Karnowski dywagując coś o trybunale stanu dla sprawców różnych polskich nieszczęść. Do Tuska, który w Brukseli reprezentował Maltę dołączyła właśnie w towarzystwie 4 b. premierów europosłanka Magdalena Adamowicz domagając się wdrożenia systemu kar dla Polski, choć mogłaby się domagać by każdy kto ma 7 mieszkań jedno musiał oddać Ukraińcom.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/590662-putinizacja-pomorska-maja-chyba-obywateli-za-becwalow