Dla Rosji ta wojna ma także na celu zblokować Eurazję w wielki sojusz od Lizbony po Władywostok i odepchnąć świat anglosaski od Starego Kontynentu. A jakie cele Polska ma w tej wojnie?
CZYTAJ WIĘCEJ:
Straty rosyjskie nie zatrzymają inwazji. Oto dlaczego
Eurazja niemiecko-rosyjska
Fraternizacja zachodnioeuropejskich elit z gospodarzami Kremla to stare, choć aktualne zjawisko. Niemiecki i francuski establishment nadal woli uparcie odpychać Amerykę, by pokazać, że coś jeszcze może pobudować na świecie, że sami dadzą radę, że wcale a wcale Anglosasi nie są im do niczego potrzebni. Trochę to trauma przeszłości, że Europa dwukrotnie już podpalała się do ostatecznej zagłady i bez Londynu i Waszyngtonu zostałaby dzisiaj skansenem cywilizacyjnego upadku, a trochę to wyparcie z teraźniejszości, bo dynamika rozwoju Starego Kontynentu przechodzi w stan paliatywny, a nie ma nic lepszego dla nieudacznika, niż zezłościć się na kogoś mocniejszego od siebie. Tak sobie Europa wymyśliła, że dogada się z Rosją i choć 20 poprzednim pokoleniom się to nie udało, to dwudzieste pierwsze, robiąc dokładnie to samo, na pewno tym razem ustrzeli jakiś polityczno-ekonomiczny cud.
O GŁUPOCIE ANTYAMERYKANIZMU CZYTAJ TUTAJ: Powiedzmy sobie jasno: jeśli odrzucimy zbliżenie z Ameryką pozostaną nam albo Niemcy albo Rosja.
Rzeczpospolita jako klin między Niemcami a Rosją
Druga koncepcja ułożenia relacji na Zachodzie jest, tak naprawdę, równie stara, choć nigdy nie doprecyzowano jej do końca. Niemcy bowiem jako rozsadnik Europy, a w zrzeszeniu z Moskalami to już z gwarancją kontynentalnej katastrofy, wywoływały u zachodnich mężów stanu tony alarmistyczne. Mało kto wie, że pierwszym świeckim politykiem, który chciał osaczyć Rzeszę niemiecką do spółki z Polską był król francuski Franciszek (panował w latach 1515-1547). Monarcha wysłał w 1519 roku zapytanie do Zygmunta Starego czy aby nie wysadzić z siodła Habsburgów przekierowując głos elektorski Ludwika Jagiellończyka (wówczas króla Czech) przeciw dotychczasowej linii cesarskiej. Tak jak Polacy czują się otoczeni przez Niemcy i Rosję, tak Niemcy miałyby czuć się osaczone przez Europę Środkowowschodnią z jednej strony i Francję z drugiej. Próbowali zakosztować tej polityki Jan Kazimierz i Jan III Sobieski, ale agentura Wiednia i Berlina skutecznie powstrzymywała takie dyplomatyczne zwroty. W XVIII wieku powstał nawet na dworze Ludwika XV tajny gabinet dyplomatyczny zwany „czarnym gabinetem”, „sekretem króla” (Secret du Roi), który miał wspierać taką ścianę wschodnią („szpica NATO”!), ale się Rzeczpospolita potem rozsypała kompletnie i przestała istnieć. Ta myśl jednak płynęła dalej przejawiając się czasem a to w Księstwie Warszawskim, a to we wsparciu Paryża dla II Rzeczpospolitej podczas Cudu nad Wisłą, czy też po prostu w twardych wnioskach Halforda Mackindera i jego koncepcji Heartlandu.
Teraz tę rolę zachodniego lidera pełni oczywiście nie ateistyczno-muzułmańska Francja, ale - niedoskonały, jednak wciąż żywotny - świat anglosaski. „Czarny gabinet” Ludwika XV przeniósł się do Białego Domu w Waszyngtonie - po 500 latach może wreszcie uda się zaczepić między Bałtykiem a Morzem Czarnym tak solidny blok, który przy zaatlantyckim wsparciu będzie trzymał na dystans przerośnięte ambicje Berlina i Moskwy.
Puzzlem czy klinem?
Z tej nieco manichejskiej perspektywy na polską politykę można spojrzeć jak na didaskalia. PiS chce odpowiedzieć Franciszkowi I, że zgoda, że nie Habsburgowie, chce przyjąć delegatów z „Czarnego gabinetu” czy też pojętnych uczniów Mackindera. Reszta sarka na Amerykę, a bo to kochane Niemcy (Platforma Obywatelska), a bo to wspaniała Unia (Lewica), a bo to „polityka wielowektorowa” (Konfederacja) czyli de facto Rosja z opcją na Chiny. I tutaj na naszym nadwiślańskim „Bożym igrzysku” odbywa się batalia między dwoma obozami geopolityczymi. Na warszawskim poletku odbywają się wrzawy - słuszne i niesłuszne - a to o małżonkę posła Sobolewskiego, a to o ekstremalnie ignoranckie wywody ministra Siemoniaka czy cyniczno-słodkie deklaracje Tuska. Nas te sprawy słusznie rozpalają, ale przecież niemieckie Onety nie posługują się błędami PiS-u z troski o czystość władzy w Polsce, ale w trosce o układankę Lizbona-Władywostok, a Trump zapraszał Andrzeja Dudę do siebie nie ze względu na urok osobisty polskiego prezydenta tylko dla wzmocnienia klina.
W inwazji Rosji na Ukrainę widać jak scenariusz osi eurazjatyckiej przyspieszył. Rosja nad Bugiem z jednej strony, z proniemieckim rządem z drugiej strony, byłaby pewnym domknięciem geopolitycznych marzeń twórców obu imperiów. Heroiczna walka Ukraińców i polskie inicjatywy dotyczące Trójmorza są próbą realizacji tej drugiej koncepcji, której zwolennicy z jakichś dziwnych powodów nie wierzą, że dwudziesta próba niemiecko-rosyjskiej przyjaźni zakończy się rajem na ziemi.
Polska ma tutaj miejsce albo drugorzędnego puzzla albo arcyważnego klina. To pierwsze zagwarantuje nam spokój niewolnika, to drugie - zmusi do wysiłku i szarpania się w zdobywaniu niezależności.
Każdemu wolno wybrać co mu się bardziej podoba.
ZOBACZ CO WYBRALI UKRAIŃCY:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/589652-czarny-gabinet-ludwika-xv-przeniesiono-do-bialego-domu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.