Nie warto używać dziecinnego argumentu, że to wszystko teorie spiskowe albo próba zdyskredytowania szlachetnych organizacji i osób. To bzdury.
Halo, różne „wolne sądy”, stowarzyszenia i organizacje sędziów i innych prawniczych profesji, zaciekle walczące o „praworządność” w Polsce, organizujące protesty i manifestacje, jeżdżące na skargę do Brukseli i Luksemburga, ślące skargi, apele oraz donosy! Macie problem. Wielki problem. Przez byłą ambasador USA w Polsce, Georgette Mosbacher. Nie, żeby powiedziała ona coś, o czym w Polsce by się nie wiedziało. Wiedziało się i wie. Chodzi tylko o to, kto to mówi i jaką to ma rangę oraz zasięg.
W wywiadzie dla Interii (10 marca 2022 r.) Georgette Mosbacher stwierdziła m.in.: „Jeśli chodzi o problemy z praworządnością, spora część z tego, co docierało na Zachód było efektem rosyjskiej dezinformacji. Zarówno Unia, jak i Ameryka przyjmowały ją bezkrytycznie”. Pani ambasador mówi o tym, co docierało na Zachód, ale to był tylko odprysk tego, co funkcjonowało w Polsce. A na Zachód docierało przecież nie z Rosji, tylko z Polski. Tu było produkowane i dalej kolportowane.
Rosja oczywiście włączała się w kolportowanie tego, co swoje źródło miało w Polsce, ale ogromna większość z tego, co na Zachód docierało, zyskiwało docelowy kształt w naszym kraju. I teraz powstaje fundamentalne pytanie, czy i w jakim stopniu Rosja miała wpływ na kształt tego, co w Polsce powstawało, co tu było organizowane i jak przebiegało. Nie miejmy złudzeń: znany od dekad, a nawet od ponad 100 lat system działania służb Rosji (i ZSRR) jest taki, że one nie tylko wszystkim manipulują, ale równie ważne jest to, co inspirują.
Nie ma lepszej kontroli nad tym, co chce się osiągnąć, jak poprzez konkretne organizacje i ludzi. Niektóre takie organizacje służby Rosji (i ZSRR) same zakładały. To zasada znana jeszcze z czasów carskiej Ochrany, co szczególnie groteskowy wyraz znalazło w Partii Socjalistów Rewolucjonistów i jej Organizacji Bojowej. Współcześnie też Rosja robi takie „numery”, choć najczęściej wykorzystuje tylko podatność na manipulacje tych, których bierze sobie za cel. I manipuluje nimi czasem z dziecinną łatwością.
Podstawą manipulacji jest zwykle mocne emocjonalne zaangażowanie i głębokie przekonanie, że działa się w bardzo ważnej sprawie, przede wszystkim ze względów moralnych. Wtedy można właściwie dowolnie ukierunkować każdy bunt. Wystarczy umiejętnie inspirować, a potem nagradzać: uznaniem społecznym, prestiżem, pozycją w hierarchii, a nawet wymiernymi nagrodami, medalami, grantami, stypendiami, wykładami. Mechanizm nagrody jest tu bardzo ważny, gdyż mobilizuje do dalszego działania i to często ze zdwojoną gorliwością.
Nie ma łatwiejszego celu dla służb (nie tylko Rosji) i ludzi organizujących manipulację, dezinformację czy inspirujących do konkretnego działania niż międzynarodowe organizacje i stowarzyszenia, w których bierze udział wiele podmiotów, jest rozproszone finansowanie, nie można szczegółowo sprawdzić uczestników i nieczytelne są źródła podsuwania konkretnych tematów, lansowania konkretnych ludzi, organizowania konkretnych kampanii. I właśnie przez takie podmioty nie tylko skutecznie działa mechanizm nagrody, ale też są one najlepszych źródłem mobilizacji i inspiracji.
Jeśli jest emocjonalne zaangażowanie, poczucie moralnej słuszności, korzyści prestiżowe oraz łatwa perspektywa nagrody, wystarczy bodźcowanie oraz umiejętne inspirowanie, a potem kierunkowanie tego, co niby spontanicznie powstało. To też elementarz działania służb i różnych form manipulacji oraz osiągania założonych celów. Nie jest łatwo to wszystko prześledzić i zrekonstruować, ale dużo można się dowiedzieć po skutkach. A generalnie po działaniu zasady: „Is fecit, cui prodest” (ten uczynił, czyja korzyść).
Ambasador Georgette Mosbacher oceniła różne działania w sprawie „praworządności” po zasadzie „is fecit, cui prodest”, ale nie zapominajmy też, że taka osoba ma (miała) dostęp do wielu tajnych informacji wywiadu własnego państwa. Nie ma co dzielić włosa na czworo, tylko trzeba poważnie zmierzyć się z problemem tego, że ktoś rozpętał w Polsce wielką kampanię zwalczania rządu w związku z „praworządnością”, miała ona bardzo konkretne formy, także uliczne, szeroko wypłynęła za granicę oraz została podjęta przez różne międzynarodowe organizacje i instytucje. Efektem były wrogie Polsce decyzje różnych organizacji i instytucji, szarganie wizerunku naszego kraju i straty polityczne, a co najważniejsze karanie Polski finansowo przez wyroki TSUE oraz blokowanie środków dla Polski.
Gdyby oceniać różne wrogie Polsce działania pod kątem efektywności i realizacji założonych celów, to ta wokół „praworządności” byłaby wręcz wzorcowa. A ponieważ równocześnie była (i wciąż jest) najłatwiejsza do przeprowadzenia przez zawodowców od manipulowania, dezinformowania i inspirowania, to nie można być naiwnym. Tym bardziej że niektóre działania są tu wręcz podręcznikowe (z podręczników rosyjskich i sowieckich służb).
Nikogo nie oskarżam, tylko wskazuję na mechanizmy, prawidłowości i skutki. Nie trzeba być koniecznie świadomym, w jaki kanał ktoś wpuszcza ludzi mających może nawet dobre intencje, ale ogromnie podatnych na inspirację, manipulację i dezinformację z powodu emocjonalnego zafiksowania i moralnego nabzdyczenia. Choć oczywiście nie wszyscy uczestnicy tej gry muszą być bierni, naiwni czy nierozsądni. Skoro Georgette Mosbacher wywołała temat, to nie można go zignorować.
Ci, którzy byli (i są) najbardziej zaangażowani w akcję „praworządność”, dla własnego dobra powinni wyjaśnić, w czym właściwie uczestniczyli (uczestniczą) i czy nie są pionkami w obcych grach. Nie sposób podtrzymać wiarygodność różnych obrońców „wolnych sądów”, rycerzy walki o „praworządność” w stowarzyszeniach, organizacjach i różnych doraźnych inicjatywach, jeśli się nie wyjaśni, kto tu w co, kim i w jakim celu grał. Dla dobra wszystkich.
I nie warto używać dziecinnego argumentu, że to wszystko teorie spiskowe albo próba zdyskredytowania szlachetnych organizacji i osób. Te bzdury możemy sobie darować, gdy widzimy, co się dzieje na Ukrainie i jakimi metodami posługują się prawdziwi wrogowie praworządności. Do dzieła! Nie czas chować głowę w piasek i udawać, że wszystko jest jasne i wynika ze szlachetnych pobudek. Przechodzimy przyspieszony kurs wyzbywania się złudzeń. Przyszedł czas na rozliczenia, bo Polska poniosła konkretne szkody i wciąż ponosi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/589577-czas-przeswietlic-uczestnikow-akcji-praworzadnosc