A jakież to wspólne wartości europejskie mają obowiązywać Polskę, których ponoć nasz kraj nie przestrzega? Czyżby chodziło o to, że Polska, biorąc pod uwagę własne możliwości, udziela maksymalnej pomocy walczącej Ukrainie? W tym militarnej, na ile pozwalają zobowiązania płynące z zawartych sojuszy wojskowych. Polska nie markuje tylko tej pomocy, jak robią te państwa, które dbają o przestrzeganie „wspólnych wartości europejskich”.
A może idzie to, że od wielu tygodni polskie władze, w tym prezydent, premier i odpowiedni ministrowie, podejmują starania, aby nakłonić inne europejskie rządy, do nałożenia maksymalnych sankcji na zbrodniczą Rosję Putina? Albo o to, że wraz z rozpoczęciem zbrojnej napaści rosyjskiej armii na Ukrainę, Polska przestała traktować Rosję jaką partnera do kontaktów we wszystkich obszarach, w tym najważniejszych - gospodarczych i politycznych? Tak, istotnie, Polska nie stosuje standardów stosowanych praktycznie przez wiodące państwa, należące do wspólnoty unijnej.
I dlatego posłowie opozycji w Parlamencie Europejskim zapowiadają, że po raz kolejny będą popierać powstrzymanie wsparcia finansowego Polski. Nie ujawniają tylko, że jak to robią od kilku już lat, niezależnie od wszystkiego, co się dzieje wokół nich, kierują się wyłącznie jednym motywem – obalić obecny rząd. Nie interesuje ich możliwość pogrążenia własnego kraju w kryzysie ekonomicznym i finansowym, jaki może nastąpić w wyniku pomocy udzielanej przez polskie społeczeństwo, administrację lokalną i rząd ukraińskim uchodźcom. Chcą doprowadzić do osłabienia państwa i obarczyć za to winą obecny rząd.
Już nie tylko podpisują się gremialnie pod rezolucjami wnioskującymi do Komisji Europejskiej o zablokowanie należnych nam od co najmniej pół roku pieniędzy z Funduszu Odbudowy Kraju za łamanie praworządności w systemie sądownictwa i brak reakcji rządu na wyroku TSUE. Obecnie chcą dołożyć jeszcze jedną „cegiełkę hańby”. Poprzeć rezolucję o wstrzymaniu funduszu z powody ograniczenia w Polsce wolności mediów oraz naruszania praw społeczności LGBT.
Niemcy, którzy wiodą prym w Parlamencie Europejskim, w sposób szczególny traktują wolność mediów. Po słynnej „Sylwestrowej Nocy w Kolonii” w 2015 roku pod naciskiem policji i władz centralne media niemieckie przez pierwsze dni milczały o strasznych, zbiorowych gwałtach na kobietach w pobliżu dworca centralnego w tym mieście. Setki zaatakowanych przez hordy emigrantów kobiety doznawały załamań nerwowych, a w innych miastach – nie mówiąc o samej Kolonii – żyły przez wiele miesięcy w strachu.
Nigdy w Parlamencie Europejskim nie dotknięto „ograniczenia wolności mediów”. Obowiązywała epoka „otwartej Europy” dla emigrantów i embarga medialnego na falę przestępstw, popełnianych przez przybyszów, stanowiących „potencjalne nowej siły robocze”, powiększające dobrobyt państwa niemieckiego, jako „wspólną wartość europejską”. Ci, którzy głosowali wczoraj i zamierzają dziś głosować za pozbawieniem Polski pieniędzy z funduszy unijnych, opowiadają się za europejskimi wartościami z grudnia 2015 roku i dzisiejszej postawy Niemiec wobec Rosji w wersji Putina.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/589175-kolejna-cegielka-hanby-polskiej-opozycji-w-ue