Nie może być tak, że Polska ma jako jedyny kraj NATO ponosić ryzyko, a pozostałe kraje nie miałyby w żaden sposób tego nam kompensować czy współdzielić; będziemy dalej rozmawiali z naszymi sojusznikami o samolotach MIG-29 - mówił w środę wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
CZYTAJ TAKŻE:
We wtorkowym oświadczeniu szef MSZ Zbigniew Rau stwierdził, że polskie władze są gotowe „niezwłocznie i nieodpłatnie przemieścić wszystkie swoje samoloty MiG-29 do bazy w Ramstein i przekazać je do dyspozycji rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki”.
W reakcji na takie stanowisko, rzecznik Pentagonu John Kirby stwierdził, że oddanie polskich MiG-ów do dyspozycji USA i ich start z bazy USA-NATO w Ramstein budzi poważne obawy dla całego Sojuszu Atlantyckiego. Kirby dodał, iż nie widzi dla takiej propozycji rzeczowego uzasadnienia.
W środę Jabłoński rozmawiał o tym w Programie Pierwszym Polskiego Radia. Po uwadze, że Amerykanie wydają się bardzo zaskoczeni i ofertę odrzucają, wiceminister został zapytany „o co tutaj chodzi”.
Decyzja o przekazaniu Ukrainie tego typu uzbrojenia i jakichkolwiek działań tego typu, to powinna być decyzja NATO. I my od samego początku to podkreślamy
— odpowiedział wiceminister.
Rozmowy na ten temat cały czas się toczą publicznie od dłuższego czasu nie z naszej przyczyny, bo tego rodzaju wypowiedzi publiczne padały ze strony polityków innych państw, i nie mam na myśli tylko USA, ale niektórych polityków unijnych
— podkreślił.
I to bardzo dobrze, że ta dyskusja publiczna się toczy, że ten temat jest znany opinii publicznej. Aczkolwiek czasami bywa tak, że dla skuteczności pewnych działań byłoby lepiej, gdyby pewne sprawy nie były publicznie inicjowane
— zaznaczył.
Wiceszef MSZ zwrócił uwagę, że w sytuacji, kiedy to już nastąpiło, „polska opinia publiczna ma prawo znać stanowisko rządu”.
Stanowisko rządu jest właśnie takie, że my jesteśmy gotowi do bardzo różnych form działania, ale priorytetem zawsze musi być polskie bezpieczeństwo. Nie może być tak, że Polska ma - jako jedyny kraj NATO - ponosić ryzyko, a pozostałe kraje nie miałyby w żaden sposób tego nam kompensować czy tego współdzielić
— oświadczył Jabłoński.
Jednocześnie zadeklarował, że „będziemy dalej rozmawiali z naszymi sojusznikami o tym, żeby jak najsprawniej tę współpracę dalej kontynuować”.
Pytany, czemu to wszystko wyszło na światło dzienne, o co w tej grze chodzi i czy są jakieś rozdźwięki między partnerami NATO, Jabłoński odparł: „Zawsze jest tak, że są różne oceny i pomysły na działanie zwłaszcza w sytuacjach nagłych, wojennych”.
Rozdźwięki są czymś zupełnie naturalnym i mogą prowadzić do tego, że będziemy wspólnie wypracowywać jedno najlepsze stanowisko, na które będą zgadzać się wszyscy członkowie NATO. My bardzo na to liczymy
— podkreślił wiceminister.
Jabłoński zwrócił uwagę, że ws. samolotów dla Ukrainy „zaczęliśmy być wywoływani do tablicy” takimi wypowiedziami, jak amerykańskiego sekretarza stanu Antony’ego Blinkena, że „mamy rzekomo zielone światło od kogoś na jakieś działania, które mielibyśmy podejmować na naszym własnym terytorium, co samo w sobie jest z zasady nietypowe”.
Jak dodał, wtorkowa informacja strony polskiej w tej sprawie została wydana m.in. dlatego, aby „polska opinia miała pełną świadomość, jakie jest nasze stanowisko”.
Chodzi o zapewnienie pewnej przejrzystości. To nie jest tak, że Polska samodzielnie chce podejmować jakieś decyzje, które mogą wpływać na bezpieczeństwo NATO. Tak samo inni członkowie NATO nie powinni samodzielnie podejmować decyzji, które mogą w nieproporcjonalnie dużym stopniu wpłynąć na bezpieczeństwo Polski
— oświadczył wiceszef MSZ.
Pytany o sytuację Ukrainy w 14. dniu inwazji rosyjskiej, Jabłoński ocenił, że postawa Ukraińców jest nieporównywalna z jakimkolwiek konfliktem zbrojnym w ostatnich latach, jeśli chodzi o „poziom skuteczności, dzielności, jeśli chodzi o skuteczność obrony zwłaszcza terytorialnej Ukrainy”. Jak zauważył, „propaganda rosyjska, jakoby Ukraina miała być państwem upadłym, fikcyjnym, które podda się w kilka godzin, po prostu była oparta na fałszu”.
Putin eskaluje działania, atakuje ludność cywilną, chce złamać wolę oporu, będzie mordował coraz więcej ludzi. Dlatego tak bardzo ważne jest, żebyśmy go powstrzymali i tutaj najważniejsze są ostre sankcje, takie, jakie wprowadziły wczoraj Stany Zjednoczone
— powiedział. Jabłoński ocenił też, że z informacji strony polskiej wynika, że obrona Ukrainy „jest możliwa jeszcze długo”.
Mit niezwyciężoności armii rosyjskiej upadł i upada konsekwentnie
— ocenił.
Wiceminister przestrzegał jednocześnie przed „opowieściami, że Ukraina w tej wojnie już wygrywa i za chwilę Rosję pogoni do Moskwy”.
Natomiast Ukrainę trzeba wspierać, jeżeli chcemy, by ten opór był zwycięski
— podkreślił Jabłoński. Według niego, „różne głosy, które nas straszą, że Rosja może w tym momencie rozpocząć kolejną wojnę i zaatakować np. terytorium Polski, są oparte na takim założeniu, że Rosja ma nieskończone możliwości”.
Rosja, gdyby mogła, to z pewnością chciałaby zaatakować inne państwa. To jest taktyka Putina, (…) ale dziś widać, że zasoby Rosji bardzo szybko się wyczerpują
— powiedział Paweł Jabłoński.
Kumoch: Polska zagrała tak, jak grają duże, szanujące się państwa
Polska zagrała tak, jak grają duże, szanujące się państwa. Dokładnie tak zachowałyby się Niemcy czy Francja - ocenił szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch, który był pytany o oświadczenie MSZ ws. przekazania myśliwców.
Kumoch, który był w środę gościem TVP Info oraz TOK FM, został pytany o kwestię dostarczenia Ukrainie myśliwców MiG-29. W tym kontekście przywołano wtorkowe oświadczenie ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua, który stwierdził, że polskie władze są gotowe „niezwłocznie i nieodpłatnie przemieścić wszystkie swoje samoloty MiG-29 do bazy w Ramstein i przekazać je do dyspozycji rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki”.
Jednocześnie Polska zwraca się do Stanów Zjednoczonych Ameryki o dostarczenie jej używanych samolotów o analogicznych zdolnościach operacyjnych
— wskazał Rau.
Polska, mówiąc bardzo otwarcie, nie pozwoliła z siebie zrobić winnego tragedii Ukraińców
— ocenił w TVP Info szef Biura Polityki Międzynarodowej.
Już znamy z historii takie momenty, kiedy ktoś czegoś nie zrobił gdzieś daleko, albo z jakich przyczyn nie mógł zrobić, a potem rachunki wystawiane są tym, którzy byli na miejscu
— dodał.
Prezydencki minister ocenił wypowiedzi polityków zachodnich, którzy mówili o tym, że Polska powinna sama dostarczyć myśliwce MiG-29 jako „niefortunne”, które trzeba było potem wyjaśniać stronie ukraińskiej, którzy uważali, że Polska to blokuje.
Trzeba każdemu po kolei wyjaśnić, że to nie Polska blokuje, że Polska jest gotowa konstruktywnie rozwiązać tę sprawę i że zdaje sobie sprawę, że na Ukrainie trwają zbrodnie wojenne
— podkreślił.
Obrońcom Ukrainy trzeba pomóc. Teraz pytanie brzmi: w jaki sposób im pomóc, aby przekonać część zachodnich partnerów, że na nich nie spadnie bomba atomowa, bo rozumiem, że to jest główna obawa wielu naszych zachodnich partnerów, nie mówię tylko o Stanach Zjednoczonych, mówię tutaj o partnerach europejskich
— powiedział Kumoch.
Bardzo liczne rzeczy są na stole i będą na stole, ponieważ Polska Ukrainy nie zostawi i Polska będzie próbowała zrobić wszystko, żeby zbrodnie na Ukrainie powstrzymać
— zapewniał.
Na uwagę, że Stany Zjednoczone nie chcą bezpośrednio przetransportować MiG-29 ze swoich baz, więc jak inaczej można spowodować, aby ta broń znalazła się w ukraińskiej przestrzeni powietrznej, jeśli nie poprzez jakąś formę przetransportowania ich z terytorium państwa NATO.
Stany Zjednoczone nie chcą, żeby te samoloty trafiły z baz amerykańskich, ale teraz, dzięki temu, co się teraz stało, wiemy, że Stany Zjednoczone tego nie chcą, a nie wypowiedzią sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych sugerują, że to Polska nie chce
— powiedział.
Polityk mówił na antenie TOK FM, że ws. oświadczenia dotyczącego przekazania MiG-ów „Polska zagrała tak, jak grają duże, szanujące się państwa”.
Dokładnie tak zachowałyby się Niemcy czy Francja, gdyby zostały postawione w sytuacji w jakiej w tej chwili postawiono Polskę
— dodał.
Polska jest odpowiedzialnym partnerem i odpowiedzialnym sojusznikiem NATO i uważa, że wszelkie działania, które mogłyby doprowadzić do starcia z Rosją całego Sojuszu, bo artykuł 5 (Traktatu Północnoatlantycki, który mówi o tym, że atak na jedno z państw NATO jest powinien być interpretowany przez pozostałe państwa członkowskie jako atak na nie same) byłby automatyczny, wymagają konsultacji z sojusznikami
— mówił Kumoch.
Pytany, czy jest szansa na to, że samolot MiG-29 znajdą się na Ukrainie, szef BPM odpowiedział: „Jestem głęboko przekonany, że taka szansa jest”.
Gdyby tej szansy nie było to w ogóle nie byłoby tej dyskusji
— dodał.
Pytanie jest następujące, kto zapewnia bezpieczeństwo Polsce, gdyby Rosji przyszło coś strasznie głupiego do głowy tzn. w odpowiedzi na przekroczenie przez pierwszego MiG-a granicy np. doszłoby do jakiegoś, na mniejszą skalę, jestem przekonany, ataku na polskie terytorium
— mówił Kumoch i pytał, czy byłaby to odpowiedzialność Polski, czy całego Sojuszu.
Widzimy na Zachodzie, a mówię tu nie o Amerykanach, tylko o partnerach europejskich, głęboką chęć powstrzymania się od tego konfliktu. My na ten luksus pozwolić sobie nie możemy, bo ten konflikt - on u nas jest. On przychodzi do nas najpierw z dziećmi i kobietami z Ukrainy, a jutro, jakby się coś złego stało z Ukrainę, to Rosjanie się nie zatrzymają na Ukrainie
— mówił.
We wtorek rzecznik Pentagonu John Kirby odniósł się do polskiej oferty przekazania myśliwców.
Perspektywa myśliwców „w dyspozycji rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki” startujących z bazy USA-NATO w Niemczech, by wyleciały w kontestowaną przestrzeń powietrzną (…) budzi poważne obawy dla całego Paktu Północnoatlantyckiego. Po prostu nie jest dla nas jasne, by istniało dla tego rzeczowe uzasadnienie
— oświadczył Kirby.
Dodał, że choć rozmowy z Polską i innymi sojusznikami na temat samolotów i związanych z nimi „trudnych wyzwań logistycznych” nadal trwają, to uważa, że polska propozycja jest nie do zaakceptowania.
Premier RP Mateusz Morawiecki stwierdził we wtorek, że „jakiekolwiek decyzje o dostarczeniu broni ofensywnej powinny być podejmowane na poziomie całego NATO jednogłośnie”, a Polska nie może samodzielnie podjąć takiego kroku, bo nie jest stroną wojny na Ukrainie.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken powiedział w niedzielę, że Stany Zjednoczone rozważają wysłanie samolotów do Polski, jeżeli Warszawa zdecyduje się przekazać myśliwce Ukrainie. Przedstawiciele polskich władz zapewniają, że nie podjęto żadnej decyzji w tej sprawie, a postanowienia w tej kwestii powinny zapadać w ramach NATO.
Dworczyk: Gotowi jesteśmy wesprzeć siły zbrojne Ukrainy
Chcemy pomagać Ukrainie, gotowi jesteśmy wesprzeć siły zbrojne Ukrainy, wspólnie z naszymi sojusznikami. To są zbyt ważne decyzje, żeby podejmowały je kraje członkowskie samodzielnie - powiedział w środę szef KPRM Michał Dworczyk.
We wtorkowym oświadczeniu minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau stwierdził, że polskie władze są gotowe „niezwłocznie i nieodpłatnie przemieścić wszystkie swoje samoloty MiG-29 do bazy w Ramstein i przekazać je do dyspozycji rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki”.
Jednocześnie Polska zwraca się do Stanów Zjednoczonych Ameryki o dostarczenie jej używanych samolotów o analogicznych zdolnościach operacyjnych
— czytamy w oświadczeniu.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken powiedział w niedzielę, że Stany Zjednoczone rozważają wysłanie F-16 do Polski, jeżeli Warszawa zdecyduje się przekazać swoje samoloty Ukrainie.
To nasze stanowisko jest odpowiedzią na deklarację, czy na wypowiedź pana Blinkena, który mówił o możliwości przekazania przez Polskę samolotów Ukrainie. Natomiast my podkreślaliśmy od początku, że tak ważne decyzje powinny zapadać na forum Sojuszu Północnoatlantyckiego w porozumieniu z sojusznikami. Rozmawiamy o tym z sojusznikami
— powiedział Dworczyk w środę w radiu Plus.
Chcemy pomagać Ukrainie. Polska jest krajem, który najbardziej, jak do tej pory, wspiera Ukrainę, spośród wszystkich innych krajów. Gotowi jesteśmy tutaj również wesprzeć siły zbrojne Ukrainy, ale wspólnie z naszymi sojusznikami. To są zbyt ważne decyzje, żeby podejmowały je kraje członkowskie samodzielnie
— mówił szef KPRM.
Druga kwestia, o której w tym oświadczeniu ministerstwa spraw zagranicznych czytamy, która jest z naszego punktu widzenia zasadnicza, to uzupełnienie tego ubytku w potencjale obronnym Polski bardzo szybko przez możliwość pozyskania innych samolotów, które polskie siły zbrojne mogłyby wykorzystywać
— dodał.
Jesteśmy cały czas w dialogu, i w kontakcie z naszymi partnerami z Sojuszu Północnoatlantyckiego na temat różnych form wspierania Ukrainy i myślę, że to będzie nadal jeden z ważnych tematów
— podkreślił szef KPRM.
Dworczyk był też pytany o to, czy może potwierdzić amerykańskie informacje o przeniesieniu do Polski dwóch baterii systemów obrony przeciwrakietowej Patriot.
Jest to informacja strony amerykańskiej, ale oczywiście my jesteśmy zainteresowani, żeby obrona powietrzna była w Polsce wzmacniana
— zaznaczył szef KPRM. Zwrócił uwagę, że w związku z tym, że Polska bardzo pomaga Ukrainie i Ukraińcom, takie wzmocnienie jest nam potrzebne.
I bardzo się cieszymy, że te dwie baterie będą w Polsce stacjonować
— podkreślił.
Dopytywany, czy będą one u nas do końca konfliktu zbrojnego na Ukrainie, Dworczyk odpowiedział: „To jest decyzja rządu amerykańskiego, czy armii amerykańskiej, ale liczymy na to, że dopóki sytuacja będzie tego wymagała, te baterie Partiot będą w Polsce stacjonowały”.
We wtorek rzecznik Dowództwa Sił USA w Europie Scott Ghiringhelli, cytowany przez Fox News, poinformował, że USA wyślą dwie baterie systemów obrony przeciwrakietowej Patriot do Polski.
Wcześniej o możliwym rozmieszczeniu systemów w Polsce mówiła podsekretarz stanu USA Victoria Nuland.
W 2018 roku Polska podpisała kontrakt na zakup dwóch baterii Patriot w ramach pierwszego etapu programu obrony powietrznej Wisła. Według zapowiedzi MON, mają one trafić do Polski na przełomie 2022 i 2023 roku.
tkwl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/589060-jablonski-ws-mig-ow-polska-nie-moze-sama-ponosic-ryzyka