„Rosjanie zdają sobie sprawę, że Polska jest głównym oparciem Ukrainy. Działa aktywnie na polu dyplomatycznym. Państwo polskie - począwszy od prezydenta, premiera, poprzez ministrów, wszystkich ludzi, którzy kontaktują się z politykami Zachodu, ze te sankcje w tak krótkim czasie i tak radykalnie podjęto. (…) Polska jest dla nich wielkim wrogiem, dlatego na naszym podwórku próbują bardzo intensywnie działać, wprowadzając w obieg fake newsy, wysyłając swoich trolli” - mówi portalowi wPolityce.pl przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej, poseł PiS Michał Jach.
CZYTAJ TAKŻE: Walka z fake newsem! Dowództwo Generalne: Wszystkie MiG-29 Sił Powietrznych przebywają na macierzystych lotniskach
wPolityce.pl: Jak polskie służby reagują na pojawiające się w przestrzeni publicznej fake newsy i dezinformacje dotyczące wojny w Ukrainie? Część tego rodzaju informacji albo wprost uderza w Polskę, albo w przyjmowanych przez nas uchodźców z Ukrainy, albo w NATO. Jak radzi sobie z tym polskie państwo?
Michał Jach: Służby polskie reagują - wychwycenie szpiega jest najdobitniejszym dowodem na to, że nie próżnują.
Rosjanie zdają sobie sprawę, że Polska jest głównym oparciem Ukrainy. Działa aktywnie na polu dyplomatycznym. Państwo polskie - począwszy od prezydenta, premiera, poprzez ministrów, wszystkich ludzi, którzy kontaktują się z politykami Zachodu, ze te sankcje w tak krótkim czasie i tak radykalnie podjęto.
Oni doskonale wiedzą, że bez Polski sankcje, ale również pozycja Ukrainy, byłaby zupełnie inna. Polska jest dla nich wielkim wrogiem, dlatego na naszym podwórku próbują bardzo intensywnie działać, wprowadzając w obieg fake newsy, wysyłając swoich trolli. Różne informacje, nawet na poważnych portalach, które reklamują się jako odpowiedzialne czy rzetelne. Polskie służby mają ciężką pracę i w moim przekonaniu wykonują dobrą robotę, na naprawdę wysokim, profesjonalnym poziomie. Mówię to również jako członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych.
Uderzające jest to, że dezinformację, fake newsy, rozsiewają także osoby publiczne, związane z polityką, cieszące się pełnym autorytetem lub pełniące w przeszłości wysokie funkcje państwowe, jak np. Donald Tusk, który powielił informację o udostępnieniu MIG-ów 29 i lotnisk - i to w momencie, gdy była już zdementowana. Tego typu wiadomości rozpowszechnia w mediach społecznościowych również mecenas Roman Giertych
Skoro tacy ludzie, którzy aspirują do tego, by być ojcami narodu, lub przynajmniej politykami, wpływającymi w sposób istotny na bezpieczeństwo, rozwój państwa, wykonują tego rodzaju czynności, to jest to nie tylko obrzydliwe, ale wręcz skandaliczne, że takie rzeczy mogą robić politycy mieniący się Polakami.
Czy tego rodzaju działania, zwłaszcza prowadzone przez polityków formatu Donalda Tuska, mogą szkodzić wizerunkowi Polski na arenie międzynarodowej? Czy mogą w jakiś sposób podkopać naszą wiarygodność, np. w oczach Ukrainy?
Nie sądzę, że Donald Tusk czy Roman Giertych może w znaczący sposób podważyć wizerunek Polski. Na pewno szkodzą w sposób zasadniczy, myślę jednak, że odpowiedzialni politycy na Zachodzie, patrzą na sytuację trochę szerzej niż przez opinie panów Tuska czy Giertycha.
Niemniej jednak, ta szkodliwość polega na tym, że gdy tylko potrzebują uderzyć w Polskę, natychmiast powołują się na rzekome autorytety. To rzecz haniebna. Nawet wśród idealnej rodziny znajdzie się „czarna owca”, niekiedy nawet bardzo czarna, ale, niestety, nic nie możemy zrobić - oni robią to, bo wiedzą, że nie przekraczają prawa, dlatego są bezkarni. Nasze nieszczęście polega na tym, że tacy ludzie mieszkają w Polsce, noszą polskie nazwiska, żyje się im o wiele lepiej niż przeciętnemu obywatelowi, a mimo to na tę Polskę plują. Niestety, nawet w czasach największej świetności Polski zdarzały się tak haniebne postawy.
A jak my, zwykli Polacy, możemy bronić się przed fake-newsami i dezinformacją?
Trzeba mieć przede wszystkim dystans do wszystkiego, co się czyta i ogląda. Widzę to zresztą także po moich przyjaciołach. Pokazuje mi, że coś tam znalazł, mówię na to: sprawdź przeciwną informację. A tych przeciwnych informacji, okazuje się, jest dziesięć razy więcej i napływają one z różnych źródeł, a fejki tylko z jednego.
W Internecie informacje, zarówno fałszywe, jak i prawdziwe, nie każdego interesują źródła, wystarczy, że internaucie pasują do poglądów, a w czasie wojny, która toczy się tak blisko Polski wydaje się to szczególnie niebezpieczne.
Internet to miejsce, w którym można znaleźć uzasadnienie każdej najgłupszej teorii, każdego świństwa i łotrostwa, bo taka jest cecha tego medium. Internet daje możliwość wypowiedzi największemu łobuzowi, żeby mógł się podpisać jako profesor czy doktor. Znajdzie się jakiś drugi łobuz, który to chwyta jako autorytet i w ten sposób to narasta. Trzeba mieć dystans do każdej informacji.
Jeżeli chcemy wyrobić sobie opinię na jakiś temat, to trzeba poszukać tych źródeł przynajmniej kilku, porównać, na ile są wiarygodne.
Siedząc w polityce tak długo, potrafię już spojrzeć na nazwisko autora artykułu odnoszącego się do któregoś z bliskich mi tematów, jak bezpieczeństwo, siły zbrojne etc., i wiem o czym on będzie pisał. To nie są bardzo skomplikowane sprawy, po prostu potrzeba trochę czasu, weryfikacji, porównywania informacji. Warto też mieć swoje sprawdzone źródło wiadomości.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/588351-walka-z-dezinformacja-jach-polskie-sluzby-nie-proznuja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.