Ktoś pewnie ucierpi, ale trudno. Jeśli „zwykli Rosjanie” nie odczują „kary” za to, co unurzany we krwi Putin robi Ukraińcom, niewiele się zmieni.
Czy mamy się rozczulać albo choć z troską pochylać nad tzw. zwykłymi Rosjanami? W żadnym wypadku. Także oni powinni poznać smak sankcji, odrzucenia, hańby i wstydu. Ci, którzy są przyzwoici, uczciwi i na tyle nie cierpią Putina, by odważyć się przeciwko niemu protestować, prędzej czy później zostaną odnalezieni i jakoś wsparci. A sankcje i negatywne skutki siłą rzeczy muszą dać nauczkę w jak największej skali. Inaczej nie będą skuteczne. Zresztą większość nie robi nic, żeby bandytę powstrzymać, a choćby nie akceptować jego zbrodni. Mamy do czynienia z ludobójcą i zbrodniarzem wojennym i dopóki jest legalnym prezydentem, w dodatku wspieranych przez ponad 60 proc. społeczeństwa, obywatele Rosji muszą za to zapłacić.
Zapewne wśród zwykłych Rosjan znajdą się ludzie przyzwoici. Może niekoniecznie wśród aresztowanych przez reżim Putina, bo protesty wymagają odwagi i na to zwykli Rosjanie zdobywają się rzadko. To są pewnie osoby z inteligenckich i twórczych domów, którym łatwiej poznać prawdę o bandyckim reżimie, którzy ryzykują nie od czasu napaści na Ukrainę. Ale to nie ma nic do rzeczy. To masa wyniosła zbrodniarza wojennego do władzy, więc za niego odpowiada. Zresztą wszystko wskazuje na to, że synowie „zwykłych Rosjan” to w ogromnej większości żołdacy mordujący Ukraińców, niszczący ich domy, dobytek, dziedzictwo, często dorobek całego życia, ich miejsca pracy, ich przyszłość. Nie ma się więc nad kim litować.
Na pierwszy rzut oka wydaje się niesprawiedliwe, że rosyjski repertuar schodzi z afisza, odwoływane są występy rosyjskich artystów, niedopuszczani do zawodów są rosyjscy sportowcy. Ale tu nie może być dzielenia włosa na czworo i zbędnych ceregieli. Czy to bardzo znana i wybitna śpiewaczka operowa Anna Netrebko (pewnie całkiem przypadkowo zakochana w Putinie), czy równie wybitny dyrygent Walerij Giergijew. Nie odcinacie się od swego obrzydliwego i unurzanego we krwi bożyszcza, nie potępiacie jego wojny, to won. Nie ma taryfy ulgowej. Stać na to Carnegie Hall, stać Filharmonię Monachijską, La Scalę i inne znane sale oraz sceny, stać agencje impresaryjne. Albo - albo. Jeśli Putin jest ważniejszy, to niech występują przed nim.
Tym bardziej nie powinno być zmiłuj dla tzw. zwykłych Rosjan, bo to w ogromnej większości kategoria całkiem zmitologizowana. Owszem najwięksi mordercy i ohydne zbiry z Sowietów i Rosji to ludzie o szczególnych cechach i preferencjach, ale ich zbrodnie nie byłyby możliwe bez przynajmniej cichej aprobaty zwykłych Rosjan. A najczęściej także współuczestnictwa. Tak było, gdy bolszewia szła na Warszawę w 1920 r. To zwykli Rosjanie w mundurach bolszewickich żołnierzy zabijali i prześladowali Polaków podczas rozpoczętej 11 sierpnia 1937 r. ludobójczej akcji likwidowania naszych rodaków, którzy znaleźli się w ZSRR.
Zwykli Rosjanie zabijali, gwałcili, bili, rabowali, poniżali i zniewalali Polki i Polaków po 17 września 1939 r. Nie inaczej było w związku z przerażającą zbrodnią katyńską wiosną 1940 r., a potem czterema falami wywózek na Sybir, poczynając od lutego 1940 r. I nie inaczej było po wkroczeniu Armii Czerwonej na tereny Rzeczypospolitej, czyli od stycznia 1944 r. I nie inaczej jest na Ukrainie w lutym i marcu 2022 r.
Litowanie się nad „zwykłymi Rosjanami” prowadzi wyłącznie do groteski albo patologii. Oto w 2010 r., w 90. rocznicę Bitwy Warszawskiej i zaledwie cztery miesiące po tragedii nad Smoleńskiem ówczesny prezydent Bronisław Komorowski postanowił uczcić bolszewików. Jak tłumaczył, chodziło mu o zwykłych sowieciarzy, którzy zginęli pod Ossowem 14 i 15 sierpnia 1920 r. I uznał, że należy im się pomnik oraz jego uczestnictwo w odsłonięciu tego monumentu. Wcześniej, 9 maja 2010 r., różni artyści i celebryci, na czele z noblistką Wisławą Szymborską, reżyserami Andrzejem Wajdą i Agnieszką Holland oraz Adamem Michnikiem z „Gazety Wyborczej” zachęcali do palenia zniczy „zwykłym czerwonoarmistom” z czasów II wojny światowej.
Prezydent Komorowski uznał, że „prosty bolszewicki żołnierz” nie wiedział, co niesie na bagnetach, więc trzeba go uczcić. Tak jakby tylko oficerowie polityczni Armii Czerwonej zabijali, gwałcili, bili, rabowali, poniżali czy zniewalali. Niestety przede wszystkim to byli „prości bolszewiccy żołnierze”. Zakładanie, że akurat krasnoarmiejcy, którzy zginęli pod Ossowem byli wyjątkiem, jest nie tylko ryzykowne, ale po prostu bezsensowne. Tym bardziej że do Polski nikt ich nie zapraszał, a gdy już weszli, nie mieli żadnych zahamowań. I tak samo jest obecnie w Ukrainie.
Nie może być żadnej taryfy ulgowej dla tzw. zwykłego Rosjanina. Jeśli nie odczuje on kary za to, co ich unurzany we krwi wódz robi Ukraińcom, Ukrainie i całemu wolnemu światu, to niewiele się zmieni. Ktoś pewnie ucierpi, ale trudno. Żeby nie było potem tak jak z Hitlerem, że on i naziści z kosmosu najechali i ujarzmili naród miłujący pokój, wolność, Żydów i inne narody. To się nie ma prawa powtórzyć, podobnie jak pójście drogą usprawiedliwiania zwykłych Niemców. Po nauce III Rzeszy nie może być nawet cienia wątpliwości, że zwykli Rosjanie też muszą za swego prezydenta ludobójcę i zbrodniarza wojennego odpowiedzieć. I za to, co dla niego robią, między innymi służąc w armii napastniczej i okupacyjnej w Ukrainie. Dość tego!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/588230-nie-ma-mowyby-zwykli-rosjanie-nie-odpowiedzieli-za-putina