Ustawa o obronie Ojczyzny, którą przedstawił dziś w Sejmie prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński, zakłada rozbudowę sił zbrojnych, zapewnia finansowanie zbrojeń, porządkuje tę kluczową dziś dla naszej przyszłości sferę. Co ważne: jest to ustawa, której założenia zostały przedstawione na długo przed inwazją Rosji na Ukrainę, a zostały naszkicowane na długo przed białoruskim uderzeniem na naszą granicę. W czasie, gdy opozycja szydziła z problemu, i cynicznie nawoływała do rezygnacji ze zbrojeń na rzecz służby zdrowia. W czasie, gdy politycy lewicy wzywali, by walczyć z ociepleniem klimatu, a nie szykować się do wojny z Rosją.
Słusznie mój redakcyjny kolega Wojciech Biedroń zwrócił uwagę na ten fragment sejmowego przemówienia Jarosława Kaczyńskiego, w którym lider PiS wskazał na szerszy kontekst naszego bezpieczeństwa:
(…) Morale armii, determinacja społeczeństwa bierze się z przywiązania do własnego narodu, że wspólnotowego myślenia. To wszystko było w Polsce przez wiele lat nieustannie atakowane. Nie chcę budzić kontrowersji, dawać przykładów. Ale nie mamy innego wyjścia, niż wspólnie działać, aby to wszystko zmienić. Potrzebna jest nowa pedagogika społeczna, która będzie podtrzymywała, umacniała, a często odbudowywała polską wspólnotę. Tylko wtedy będziemy mogli mieć pewność, że nawet dobrze uzbrojona i liczna armia będzie zdolna do działania, że będziemy bezpieczni i wolni.
To jest sprawa kluczowa: armia działająca w próżni społecznej nas nie obroni. Wojsko musi mieć wysokie morale, a może ono wyrastać jedynie z morale całego społeczeństwa; z jego wartości, przekonań, postaw, odruchów. Te wartości mogą z kolei wyrastać jedynie z tego, co stanowi polskie dziedzictwo. Rzecz jasna, jest to dziedzictwo, które każde pokolenia odczytują i interpretują na nowo, odwołując się jednak do tych samych źródeł.
Propozycja neomarksistów, którzy zdominowali współczesną lewicę, a na zachodzie zawładnęli także agendą partii dawniej chadeckich, z tym dziedzictwem zrywa. To coś, co wyrasta nie z dziedzictwa, ale z anty-dziedzictwa, nie z wartości, ale z anty-wartości. Co jednak najważniejsze, jest to model, który przynosi spadek zdolności obronnych społeczeństw. Drastyczny spadek. Nie jest to już żadna teoria, ale po prostu empiria, skumulowane doświadczenie. To jest fakt.
Polska, w której zwycięży rewolucja neomarksistowska, nie będzie w stanie się obronić. Jeśli więc chce się obronić, musi tę rewolucję zatrzymać. Przy tej presji, która płynie z zewnątrz, to bardzo trudne - ale próbować trzeba. Działając elastycznie, roztropnie, rozważnie.
Koncepcja zmian w prawie oświatowym, przygotowana przez ministra edukacji prof. Przemysława Czarnka, była właśnie taką propozycją: wyważoną, precyzyjnie mierzoną, wyważającą różne racje, opartą na doświadczeniu. Spotkała się jednak z wetem prezydenta. Co ważne - uzasadnionym raczej kontekstowo, a nie merytorycznie. Jak mówił wczoraj prezydent Andrzej Duda:
Nie mówię, że nie miałem żadnych zastrzeżeń do tej ustawy, miałem, ale było w tej ustawie również szereg rozwiązań, które popierałem i które uważam, że powinny być w efekcie wprowadzone, ale odłóżmy to na później. Na razie do tej ustawy jest weto, proszę uznać temat za zakończony w tej chwili, niech on nam nie przeszkadza w sprawach najważniejszych, sprawach bezpieczeństwa Polski.
Prezydent tłumaczył więc swój sprzeciw troską o jedność polityczną kraju w tym szczególnym momencie, gdy Ukraina krwawi, giną żołnierze i cywile, i nie można wykluczyć bezpośredniego zagrożenia dla Polski. To argument, który trudno zlekceważyć, choć w mojej ocenie skierowanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego byłoby lepszym rozwiązaniem. Co jednak ważne, to fakt, że w średniej i długiej perspektywie istnieje oczywisty i bezpośredni związek między troską o wychowanie młodzieży a naszym bezpieczeństwem, siłą naszej armii, jej morale. I na to właśnie zwrócił dziś uwagę premier Kaczyński.
Prezydent powiedział: „odłóżmy to na później”. Cóż, raz zawetowane ustawy i pomysły zazwyczaj umierają, nie wracają. Miejmy jednak nadzieję, że minister Czarnek nie zrezygnuje z walki o szkołę wychowującą dzielnych, odważnych Polaków, a prezydent Duda - zgodnie z obietnicą - przy następnej okazji, może już nie tak dramatycznej, stanie po stronie wartości swoich wyborców. Stawka jest wysoka: bezpieczeństwo Polski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/588219-weto-prezydenta-a-ustawa-o-obronie-ojczyzny-j-kaczynskiego