Wśród tysięcy materiałów publikowanych na specjalnych kanałach komunikatora Telegram często przewijają się nagrania rosyjskich jeńców wojennych, którzy wyznają - zwłaszcza w pierwszym i drugim dniu wojny - że myśleli, że są na ćwiczeniach wojskowych a nie na prawdziwej wojnie.
Dowody na niewiedzę
Niektórzy komentatorzy wyśmiewają to jako „wyuczoną wersję”, która ma dać Rosjanom łagodniejszy wymiar pobytu w niewoli. Ta interpretacja nie wytrzymuje konfrontacji z logiką: Rosjanie nie szkolą swoich ludzi tak, by polepszyć ich dolę, a skompromitować własne państwo. Po drugie nie przesadzajmy z tą wiarą w rosyjskie przygotowanie na każdy wariant życia - proste chłopaki z Uralu czy z Kaukazu nie ćwiczyły przed lustrem bezradnego „ja nic nie wiedziałem”, skoro nie potrafiły nawet policzyć, że im nie starczy benzyny w baku na przejazd z miasta do miasta. Ale są też poważniejsze przesłanki, by uznać, że wielu żołnierzy faktycznie nie wiedziało o skali zaangażowania w wojnę. Ukraińcy konsekwentnie próbują dotrzeć do rosyjskiej opinii publicznej, by ta spróbowała powstrzymać Kreml przed eskalacją - Zełenski zaapelował do Rosjan, ale różnymi metodami robią to też obywatele Ukrainy. Dmytro Monatik, piosenkarz, nagrał rosyjskojęzyczny utwór wzywający Rosjan do dostrzeżenia cierpienia ukraińskich dzieci. Na błyskotliwy pomysł wpadli też ukraińscy żołnierze, którzy kazali schwytanym przez siebie jeńcom zadzwonić do rodziców i wszystko im opowiedzieć. Na nagraniach słychać zdziwionych, niedowierzających czy nawet myślących że to żart, rodziców, którzy kompletnie nie wiedzieli o co chodzi. Trudno się spodziewać, by jeszcze przypadkowi rodzice żołnierzy byli przygotowywani na zmyśloną „wersję”.
Ambasador Ukrainy przy ONZ ujawnił także wymianę wiadomości tekstowych między rosyjskim żołnierzem a jego matką, w której młody człowiek rozpaczał, że najechana ludność wyzywa ich od faszystów, choć dowództwo mówiło o „wyzwalaniu” kraju.
Jeśli na ukraińskie miasta skierowano m.in. jednostki, którym nie przekazano nawet elementarnych warunków działań, to może tłumaczyć niskie morale Rosjan. Wyjaśnia też niektóre wpadki putinowskich żołnierzy, którzy potrafili pytać przypadkowych przechodniów o drogę lub prosić o benzynę, albo nie zachowywać czujności podczas postojów.
Rosja paranoiczna
Takie założenie pozwala jednak wysnuć mniej optymistyczne wnioski. Po pierwsze oznacza to, że do teraz (28 lutego, 22.00) Rosjanie nie rzucili swoich najlepszych jednostek, nie użyli w pełni swojego „prawdziwego wojska”. Jeśli zestawimy opublikowany w książce Marka Budzisza rosyjski model eskalacyjny wraz z zapowiedzią Putina o postawieniu w stan gotowości wojsk jądrowych („jednostek odstraszania”) można zakładać scenariusz, w którym użycie przez Moskwę broni masowego rażenia, będzie się wiązało z poświęceniem „mięsa armatniego”, a nie najlepszych wojsk. Jest to też potwierdzenie powszechnie dominującej tezy, że Putin nie spodziewał się takiego oporu na Ukrainie i - wierząc we własną propagandę, czy szerzej - narrację historiozoficzną Moskwy, był przekonany, że Ukraina jest państwem fikcyjnym i nad Dnieprem nie ma osobnego, dzielnego narodu.
Wysyłanie własnych ludzi na rzeź
Z jednej strony wydaje się absolutnie niedorzeczne, że prezydent może wysyłać żołnierzy na wojnę mówiąc im, że jest to zabawa w podchody - ani to szacunek dla życia własnych (!) ludzi, ani roztropne z punktu widzenia skuteczności militarnej. A jednak poświęcanie ludzi na rzeź w imię zachcianki przywódcy jest częścią kodu kulturowego rosyjskiej władzy. Słynny marszałek Żukow bez drgnienia powieki wysyłał sołdatów Armii Czerwonej na ćwiczenia z wybuchami ładunków nuklearnych - chłopcy nie wiedzieli o specyfice bomb atomowych, więc - ci co przeżyli - dziwili się nieszczęściom swoich kalekich dzieci. Do połowy lat 80-tych plany Armii Sowieckiej obejmowały zniszczenie polski ładunkami nuklearnymi wypadek wojny z Zachodem. Otoczenie Putina kazało mordować własnych cywilów już w 1999 roku, by uwiarygodnić konieczność wojny z Czeczenią, pozwolono też na mord na dzieciach w Biesłanie - rosyjski system nie ma współczucia bez względu na nazwisko gospodarza Kremla.
Potrzebna nowa Norymberga
Jeśli Zachód ma na sercu prawa człowieka rozumiane głębiej niż czułe słówka o zwalczaniu transfobii to powinien się przyjrzeć Rosji od tej strony. Rosja popełnia zbrodnie wojenne ostrzeliwując dzielnice mieszkalne w Charkowie, atakuje bezprawnie, bez wypowiedzenia wojny, kraj, w dodatku rzuca własną armię nie mówiąc jej po co przekracza granicę.
Zwycięstwem absolutnym Ukrainy będzie odzyskanie Doniecka, Ługańska i Krymu oraz otrzymanie reparacji wojennych, ale zwycięstwem Zachodu będzie ukaranie Rosji za wojenne zbrodnie, także te na własnym narodzie. Po co czekać na następne zamachy, morderstwa i zbrodnie wojenne? Mało jest już materiałów na przestępców z Łubianki?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/587675-rosje-ukarac-za-napasc-na-ukraine-oraz-za-zbrodnie-wojenne