Polska, to według Tomasza Lisa wierny przyjaciel prezydenta Putina. Wbrew wszelkim działaniom polskiego rządu, redaktor naczelny „Newsweeka”, przekonuje, że przyłożyliśmy rękę do „izolacji” Ukrainy. Stek podobnych bredni, tygodnik wydawany przez szwajcarsko-niemiecką spółkę, serwuje nam bez choćby cienia obiektywizmu.
Tomasz Lis przekonuje więc, że jesteśmy „wrogiem Zachodu”. To wyjątkowo karkołomna teza w kontekście faktu, że w polski głos ws. Ukrainy wsłuchuje się nie tylko Unia Europejska. głuche dotychczas Niemcy, ale także Stany Zjednoczone i wiele czołowych mediów na całym świecie.
Przez sześć lat Kaczyński i jego ludzie zepchnęli Polskę w stronę Wschodu. Może jeszcze nie oficjalny sojusznik Kremla, ale już niedobry sojusznik Zachodu
– pisze Tomasz Lis.
Warszawa nie była oczywiście wybitnie ważną figurą w rozgrywce Putina o Ukrainę. Ale była wystarczająco istotna, by zainwestować w tych, którzy gwarantowali antyzachodni i ukrainosceptyczny kierunek polskiej polityki zagranicznej
– dodaje.
Putin chciał Ukrainę militarnie otoczyć na tyle, na ile mógł, nie pakując się na terytorium NATO. Politycznie ją izolować. Częścią tego pierwszego planu Polska być nie mogła, drugiego – owszem.
– przekonuje naczelny „Newsweeka”.
Trzeba panu Lisowi wytłumaczyć co działo się w ostatnich tygodniach. To polski rząd wstrząsnął Niemcami i Unią Europejską, to my przekazaliśmy wsparcie dla walczącej Ukrainy i to naszą granicę, w sposób bezpieczny i doskonale zorganizowany, przekroczyło już ponad 200 tys. uchodźców wojennych. Czy tak zachowuje się sojusznik Putina?
Polska nie jest ambasadorem Ukrainy?
Z tekstu Tomasza Lisa „dowiadujemy” się, że Polska przestała być ambasadorem Ukrainy. Kiedy nim była? Oczywiście, gdy Polską rządzili, jego ulubieńcy: Tusk i Kwaśniewski.
Putin musiał zneutralizować Polskę jako ambasadora i rzecznika Ukrainy na Zachodzie i animatora zachodniej polityki wobec Ukrainy. Kwaśniewski, Tusk i Sikorski pokazali, jak ta pełniona przez Polskę rola może być dla Rosji strategicznie szkodliwa. Unieszkodliwienie Polski jako agenta i bezdyskusyjnego sojusznika Kijowa izolowało Ukrainę i pozbawiało ją ważnej karty w rozgrywce z Kremlem
– pisze Tomasz Lis.
Nie podoba mu się, że w pierwszych godzinach rosyjskiej agresji na Ukrainę, politycy Prawa i Sprawiedliwości domagali się, by do sprawy odniósł się Donald Tusk. Ten wolał poczekać na stanowisko Kanclerza Niemiec.
W dniu de facto aneksji dwóch ukraińskich obwodów przez Putina pisowcy od rana wrzeszczeli i pisali „gdzie jest Tusk”, bo człowiek, który może ich pozbawić władzy i oderwać od koryta, całkowicie przesłania im horyzont
– stwierdza Tomasz Lis.
Redaktor naczelny „Newsweeka” tak bardzo nienawidzi polskich władz, tak bardzo ta wściekłość zasłania mu oczy, że zdaje się nie widzieć działań premiera Morawieckiego, czy prezydenta Andrzeja Dudy. To o nich mówią dziś Ukraińcy, którzy dziękują Polsce za niesamowite zaangażowanie i pomoc w ich walce. Wstępniak Tomasza Lisa, to także wezwanie opozycji totalnej do nowej wojny ze Zjednoczoną Prawicą. Redaktor naczelny „Newsweeka” doskonale wie, że jego polityczni ulubieńcy nie zdaliby tego egzaminu. Wie też, że skuteczność polskiej dyplomacji nabija prawicy sondażowe punkty poparcia. Trzeba więc to dzieło zohydzić, zniszczyć medialnie. To zadanie i rola dla Tomasza Lisa.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/587571-polska-sprzymierzencem-rosji-szokujace-tezy-lisa