Wobec rosyjskiej inwazji niektóre polityczne przekonania wyglądają jak nieśmieszny żart. Pamiętamy jak kilka lat temu lewica domagała się zmniejszenia wydatków na obronę, a Platforma Obywatelska wyśmiewała Wojska Obrony Terytorialnej. Ostrzeżenia Kaczyńskiego przed Rosją były głównym obiektem ataków w latach 2010-2014, Wyborcza wielokrotnie powtarzała, że „Prezes straszy Rosją”. Radek Sikorski jedno takie ostrzeżenie skomentował drwiną, że pewnie Kaczyński „jest na proszkach”. Liberałowie powierzyli Niemcom sprawy europejskie - gdyby dziś nie naciskać na Berlin, Putin czułby to ciche poparcie z Zachodu.
Także „ideowa prawica” nie miałaby tu wiele do zaproponowania. Braun - jeszcze dzisiaj ! - użył określenia Banderland i rozwodził się nad względnie łagodnym stosunkiem Rosjan do ludności cywilnej. „Wielowektorowość” Krzysztofa Bosaka by nas dzisiaj zaprowadziła do tego, że jeden z tych wektorów łączyłby nas z Moskwą. Łączył i paraliżował. Gdyby wieczne straszenie Banderowcami odniosło skutek dziś trudniej byłoby wspierać Ukrainę, wzrosło by ryzyko że za wschodnią granicą pojawiłaby się albo sama Rosja, albo właśnie szczątkowa Ukraina z bardziej nacjonalistycznym zacięciem.
Zresztą zarówno wolnościowcy z „ideowej prawicy” jak i liberałowie z Platformy, uznawali Nord Stream 2 za projekt biznesowy - dziś wiemy, że rura na dnie Bałtyku jest paralizatorem na Berlin i pół Europy.
O lewicy to aż hadko pisać. Dywagacje o zakazie jedzenia mięsa czy ustalanie płci, ponadnarodowych klas społecznych czy atakowanie Kościoła katolickiego to w obliczu wyzwań XXI wieku jest piłowaniem gałęzi na której się siedzi.
Przy tym wszystkim są też niejednoznaczne polityczne aspekty, których nie da się przedstawić zero-jedynkowo. Unia Europejska nadal może być dobrem, ale - pod przewodnictwem Niemiec - może się uwikłać w niezdrowe relacje z krwawymi dyktaturami. UE jako całość może narzucić sankcje dużo potężniejsze niż pojedyncze kraje członkowskie i tutaj Bruksela zdała egzamin. Pozostaje też problem prorosyjskości wielu zachodnich partii politycznych - także prawicowych. Te rzeczy wymagają ułożenia starannej i skutecznej polityki. I nie chodzi tu o porównania między partiami - po prostu liberalny czy lewicowy paradygmat, ani światopoglądowe kuglarstwo wolnościowco-narodowców, nie rozumie rzeczywistości. Póki jest pokój i gospodarcze prosperity - da się tak grać. Gdy świat podlega wstrząsowi to mainstream staje się bezradny i zagubiony jak dziecko na drodze. Bo jak to, Rosja chce wojny? Niemcy są uzależnione od Nord Stream? Unia Europejska cynicznie realizuje interesy wpływowych lobbystów? Te naiwne zdziwienia byłyby groźne, gdyby były udziałem polskich rządzących.
Na tę chwilę możemy sobie jednak z czystym sumieniem powiedzieć, że troska o silne i suwerenne państwo - z własną energetyką, armią, niezależnością ustrojową - nie przeterminowała się w XXI wieku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/587515-liberalizm-i-lewicowosc-upadaja-przed-powaznymi-wyzwaniami