W pierwszej fazie inwazji Rosja nie zrealizowała swojego celu ustanowienia rządu marionetkowego w Kijowie, ale to nie znaczy, że za parawanem władzy „ruskiego świata” nie realizuje się innych celów. A być może na Kremlu dojdzie do porażki większej niż tej nad Dnieprem.
Odgłosy przesunięć zza kremlowskiej kotary
W Białoruskiej Agencji Telegraficznej aż roi się komentarzy dotyczących sankcji, przed którymi można się obronić „większą integracją Białorusi i Rosji” - a więc kryzys wojenny może się okazać dodatkowym motorem do wchłonięcia państwa Łukaszenki do imperium.
Nie obywa się też bez zamieszania w samej Rosji - w piątek 25 lutego Prezydenckie Centrum im. Borysa Jelcyna wydało oświadczenie, w którym uznało niepodległość Ukrainy jako zdrowy efekt rozpadu Związku Sowieckiego i opowiedziało się przeciwko wojnie. Komunikat pojawił się także w oficjalnych mediach - co przy zalewie kompletnie bezsensownych kłamstw na temat „operacji wojskowej ochraniającej Donbas” jest ponadprzeciętnym znakiem. Przez kilkanaście godzin ten antyputinowski gest nie znalazł adekwatnej odpowiedzi, dopiero później głos zabrał Giennadij Ziuganow proponując rozwiązanie tej instytucji. Pachnie to jednak kłótnią w czekistowskiej rodzinie.
Bardziej subtelne głosy schładzające entuzjazm do inwazji na Ukrainę opisał Marek Budzisz, dość wspomnieć, że Kreml zdaje się być dyskretnie podzielony co do słuszności wojny.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Budzisz: Wojna na Ukrainie. Zaczyna się gra dyplomatyczna
Na długo Rosjanom zapadnie w pamięć drżący głos Siergieja Naryszkina, szefa Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej, który nie mógł z siebie wydukać stanowiska wobec propozycji uznania niepodległości separatystycznych pseudorepublik. A jednak to Putin się ośmieszy przed Naryszkinem, jeśli nie zdobędzie Kijowa.
Wojna w Rosji to jak głosowanie w demokracjach
Dochodzi do tego niekonsekwentne postępowanie wojskowe na Ukrainie. Nikt do tej pory nie wytłumaczył przekonująco dlaczego Rosja nie wykorzystała wszystkich nadgranicznych sił do inwazji i dlaczego próby zajęcia Kijowa czy Charkowa są tak połowiczne. W armii rosyjskiej zdarzyły się już dezercje, liczne straty w sprzęcie i ludziach, Ukraińcy publikują nagrania przesłuchań (cywilizowane acz stanowcze) pochwyconych jeńców i czas gra na niekorzyść Putina.
W Rosji przegrane wojny służą do wstrząsów kadrowych. „Mała zwycięska wojna” z Japonią z 1904 roku, która okazała się przegrana - zmusiła carat do ustępstw i podzielenia się władzą. Wielka wojna ojczyźniana - faktycznie zwycięska - zacementowała komunistów na Kremlu przez długie dekady. Ale także wojny czeczeńskie czy wojna w Afganistanie były podstawą do wymiany przywódców najwyższego szczebla. Być może właśnie jesteśmy świadkami pierwszej otwarcie przegranej wojny Władimira Putina, co może przynieść okres rosyjskiej smuty, a może nawet zmiany lidera.
Polacy a smuta w Rosji
To na takie momenty przygotowywały się pokolenia Polaków, by w chwili słabości Imperium zadać im dodatkowy cios. Przewrót bolszewicki Piłsudski z Dmowskim wykorzystali do odbudowania niepodległego państwa, „destalinizacja” Chruszczowa poszerzyła gorset Gomułce, a dojmującą porażką Jaruzelskiego było właśnie to, że nie wykorzystał sprzątania po ekipie Breżniewa. A Gorbaczow w 1989 roku pozwolił Polakom przekazać nieco prawdy o zbrodni katyńskiej - bo była też ogromna presja ze strony polskiej.
Po prostu nowa władza w Moskwie zawsze potrzebuje chwili zewnętrznego spokoju, za który możemy sobie zażyczyć wysoką cenę.
Jeśli Kreml się zatrzęsie w wewnętrznym kryzysie to polski rząd nie może powtórzyć błędu Tadeusza Mazowieckiego i domagać się tylko tego, co i tak leży bezpańsko na stole. Razem z Ukrainą, Rumunią, Litwą, Łotwą i Estonią, słowem z całym Trójmorzem, można ugrać poważne gwarancje bezpieczeństwa, zwinięcie „separatystycznych republik”, zwrot wraku Tupolewa, a i dokumentami z Łubianki na polskich towarzyszy byśmy nie pogardzili.
Być może to okno możliwości się teraz nie otworzy, KGB potrafi organizować złowieszcze zwroty akcji. Warto jednak mieć na horyzoncie politycznym wolę wykorzystania sytuacji, gdy na Kremlu znajdzie się Brutus, który zechce ulżyć światu.
CZYTAJ TAKŻE:
Czekając na pęknięcie, czyli kiedy poznamy prawdę o Smoleńsku
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/587373-jesli-putin-sie-przeliczyl-to-co-dalej-idy-marcowe