Dziś historyczny apel Donalda Tuska na Twitterze, tydzień temu nie mniejszej rangi spotkanie z byłymi prezydentami Polski i emerytowanymi generałami – oto namacalny wkład Donalda Tuska w osobistym wysiłku lidera Platformy Obywatelskiej na rzecz obrony integralności i niezależności Ukrainy, w obliczu grożącego zbrojnego ataku Rosji na to państwo. Trudno jednak inaczej, niż z przymrużeniem oka patrzeć na działania lidera Platformy.
Tusk postanowił włączyć się w proces ratowania Ukrainy
Po trwającym kilka tygodni okresie milczenia, kiedy niemal każdego dnia świat żył wywołanym przez Putina napięciem realnej groźby inwazji militarnej Rosji na Ukrainę, Donald Tusk postanowił włączyć się w proces ratowania Ukrainy. Ten nagły przypływ aktywności, skierowany na sprawę Ukrainy budzi uśmiech zażenowania. Nie można się oprzeć ocenie, jak bezwartościowe gesty wykonuje polityk aspirujący do najwyższych stanowisk w państwie. Dziś już dokładnie widać, że długie milczenie Donalda Tuska wynikało z prostego powodu. Lider Platformy nie potrafił znaleźć klucza do tego, w jaki sposób niepokój związany z działaniami Rosji może wykorzystać do prowadzonej przez siebie od lipca zeszłego roku kampanii przejęcia władzy z rąk PiS. Jego bezradność była objawem braku możliwości przełożenia postępowania Putina wobec Ukrainy na konto obciążające PiS.
To jednak nie są sprawy wewnętrzne Polski, którymi Donald Tusk umie i może manipulować w sposób nieograniczony. Choćby taki drobny przykład. Nie chcą go przyjąć w jakiejś miejscowości, gdzie przy okazji zwykle ma zaplanowane atakowanie rządu w rozmowie z prywatnym przedsiębiorcą. Co robi? Na poczekaniu wymyśla historyjkę. Nie pojedzie tam z własnego wyboru, aby nie narażać swego potencjalnego rozmówcę, któremu grożono za przyjęcie lidera Platformy.
Sprawę zagrożenia Ukrainy nie łatwo wykorzystać. Po kilku tygodniach ktoś mu doradził, że w sytuacji, kiedy starania najwyższych przedstawicieli Polski - a wszyscy związani są z obozem Zjednoczonej Prawicy - spotykają się z uznaniem państw całego demokratycznego świata zachodniego, w tym Stanów Zjednoczonych, atakując obecny rząd może tylko stracić. Ktoś Donaldowi Tuskowi wyperswadował – a może sam na to wpadł – że winien przybrać postać, która jak wszyscy dojrzali, odpowiedzialni politycy podejmie wysiłek, w celu doprowadzenia do deeskalacji konfliktu.
Jakże znamienne słowa wypowiedział podczas spotkania
Donald Tusk nie miał wyboru. Albo dalej być nieobecny, albo podjąć wysiłek. I oto podjął go na swoją miarę. Tydzień temu Donald Tusk spotkał się z dwoma byłymi prezydentami: Bronisławem Komorowskim i Aleksandrem Kwaśniewskim, a także z byłymi ministrami obrony narodowej i spraw zagranicznych. Tematem rozmów bezpieczeństwo narodowe i kryzys na Ukrainie.
Teraz decyduje się to, gdzie są granice Wschodu i Zachodu. Od tego, co się stanie na Ukrainie, zależy czy Polska będzie bezpieczna
— jakże znamienne słowa wypowiedział Donald Tusk podczas tego spotkania.
Nie ukrywam, że jestem bardzo przejęty sytuacją, w której znaleźliśmy się wszyscy
— dodał, co wywarło na obecnych piorunujące wrażenie.
Dzięki temu spotkaniu w świat został wysłany ważny sygnał mówiący, że Donald Tusk opowiada się za deeskalacją konfliktu.
Tusk nadał mu zasięg międzynarodowy, wyrażając swoją myśl po angielsku
Ludzie małego ducha, mogli sądzić, że po tak wyczerpującym spotkaniu, Donalda Tusk będzie musiał zrobić sobie kilkutygodniową przerwę dla zregenerowania sił. Malkontenci nieufni w żywotność Donalda Tuska srogo się zawiedli. Już po tygodniu Donald Tusk po raz drugi w nieodległym od siebie czasie zaalarmował świat. Tym razem zrobił to w dramatycznym, a jednocześnie mobilizującym, apelu wyrażonym na Twitterze:
Wszyscy musimy bezwarunkowo wspierać Ukrainę. W przeciwnym razie nie jesteśmy demokratami, chrześcijanami ani Europejczykami
— napisał.
Aby ten niezwykły manifest nie ugrzązł wyłącznie na obszarze, ograniczonym do języka polskiego, Donald Tusk nadał mu zasięg międzynarodowy, wyrażając swoją myśl po angielsku. Jego siła perswazyjna jest niezwykła. Proszę mi powiedzieć, kto zaryzykuje, aby przylgnął do niego szyld antydemokraty, albo człowieka wyzbytego wartości chrześcijańskich, kolebki naszej cywilizacji, czy wreszcie świadomie rezygnującego ze swojej europejskości na rzecz jakiegoś ciemnogrodu z jego prowincjonalizmem i kołtunerią?
Ktoś mało życzliwy Donaldowi Tuskowi, gotowy twierdzić, że odwołanie się w odezwie do chrześcijaństwa jest chwytem marketingowym lidera PO. Ma on zjednać sobie przynajmniej część wierzących wyborców w walce o władzę w Polsce.
Czy to możliwe, aby tak płaskie motywacje kierowały Donaldem Tuskiem w tak wzniosłym posłaniu?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/586493-manifest-donalda-tuska-i-jego-ukryte-intencje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.