Regularnej wojny na Ukrainie raczej nie będzie, bo jest zbyt kosztowna dla Putina - oceniała większość uczestników konferencji zorganizowanej przez KO. Były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz mówił, że już dziś należy nałożyć sankcje na Rosję, a Polska powinna dostarczać broń Ukrainie. Jak widać, obecnie stanowisko PO wobec Rosji jest zdecydowanie ostrzejsze niż było za czasów rządów koalicji PO-PSL.
CZYTAJ TAKŻE:
Koalicja Obywatelska i Instytut Obywatelski zorganizowały w poniedziałek w Senacie konferencję „Zachód wobec konfliktu ukraińskiego”. Udział w niej wzięli byli szefowie resortów siłowych, generałowie w stanie spoczynku, byli dyplomaci i byli szefowie służb specjalnych.
Otwierając konferencję marszałek Senatu Tomasz Grodzki przekonywał, że właśnie wraz z senatorem Bogdanem Klichem wrócili z Ukrainy, gdzie mogli zaobserwować, jak w tym kraju oczekuje się wsparcia ze strony Zachodu w różnej formie.
Bardzo szybko mogliśmy się przekonać, że twierdzenia z początku XXI wieku o tym, że historia się kończy i możemy sobie wziąć od niej urlop, jest dość złudne. Putin i Rosja potwierdzają, że ten, kto marzy o urlopie od historii, musi się liczyć z tym, że wcześniej czy później historia się o niego upomni
— powiedział dyrektor Instytutu Obywatelskiego Jarosław Makowski.
„Nie było drugiego Monachium”
Łączący się zdalnie europoseł PO i były szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski podkreślał, że podczas niedzielnej konferencji międzynarodowej w Monachium, w której brał udział, „nie było drugiego Monachium”, a Zachód był zjednoczony w przekonaniu, że agresja Rosji na Ukrainę spotka się z sankcjami.
Dodał zarazem, że co prawda Zachód jest zjednoczony, ale niektórzy przywódcy „nie komunikują tego w wystarczająco jasnym języku prezydentowi Putinowi”. Ten ostatni może więc sądzić, mówił Sikorski, że wszystko rozejdzie się po kościach - jak po Gruzji czy po Krymie.
Moim zdaniem nie rozejdzie się po kościach, żyjemy już w innym świecie, nawet jeśli wojna nie nastąpi. Przywódca dużego kraju, dysponującego bronią atomową, stałego członka Rady Bezpieczeństwa zagroził nam wojną na pełną skalę. To oznacza, że okres postzimnowojenny, gdy mogliśmy konsumować dywidendę pokoju, właśnie się skończył, a prezydent Putin ustalił nowe reguły gry - prawo pięści. Na tę jego pięść musimy mieć równie przekonującą odpowiedź
— powiedział Sikorski.
Były szef MON i senator KO Bogdan Klich przyznał, że świat naprawdę zdał sobie sprawę z zagrożenia rosyjskiego, co jeszcze kilka lat temu nie miało miejsca. Jego zdaniem głównym celem Władimira Putina jest „odbudowanie pod butem Kremla jak największej części byłego ZSRR”.
W przypadku Ukrainy to musi dokonać się siłowo, a nie może dokonać się tak jak w przypadku Białorusi
— zaznaczył. Dlatego jego zdaniem, konflikt wojskowy na Ukrainie jest prawdopodobny, a Rosja właśnie szuka pretekstu, by uderzyć.
Dlatego uważam, że negocjacje, do których dojdzie w tym tygodniu, są negocjacjami ostatniej szansy
— ocenił Klich.
Regularnej wojny nie będzie?
Większość dyskutantów stawiała jednak tezę, że „gorącej” wojny nie będzie, bo byłaby dla prezydenta Rosji zbyt kosztowna. O celach Putina mówił m.in. były szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Gocuł. Przyznał, że Rosja chce dziś za wszelką cenę wrócić do roli mocarstwa z okresu zimnej wojny, a wie, że „jak nie teraz, to już nigdy”.
Uważam, że Putin chce za wszelką cenę przywrócić panowanie w strefie wpływów Związku Radzieckiego z 1991 roku, na podobnych zasadach, jak to miała miejsce
— mówił gen. Gocuł.
Do tego głównego zadania Putin ma kilka celów szczegółowych
— dodał. Te cele to: trwałe zamrożenie wszelkich dążeń Ukrainy do integracji ze światem zachodnim; uznanie na świecie, że Krym jest częścią Rosji; uznanie republik Ługańskiej i Donieckiej jako niepodległych państw; zniesienie sankcji, nałożonych na Rosję w wyniku aneksji Krymu; stałe miejsce dla Rosji w G7; uruchomienie eksploatacji Nord Stream2.
Z tego względu jestem optymistą, bo jeśli Putin rozpocznie operację wojenną na Ukrainie, nie osiągnie żadnego z deklarowanych celów
— powiedział były szef Sztabu Generalnego.
Z kolei były ambasador na Litwie Jerzy Marek Nowakowski zwracał uwagę, że wobec kryzysu na Ukrainie nikt na Zachodzie nie zareagował na pozostawienie ofensywnych wojsk rosyjskich na Białorusi, choć jeszcze niedawno traktowane by to było jako „przekroczenie czerwonej linii”. Dodał, że Rosjanom udało się wrzucić „jabłko niezgody” pomiędzy państwa zachodnie, bo np. Węgry, Bułgaria i Chorwacja nie chcę u siebie wojsk amerykańskich.
Były szef sztabu generalnego gen. Mieczysław Cieniuch przekonywał, że gorąca konfrontacja Rosji z Zachodem nie jest dla tego kraju opłacalna, bo państwo rosyjskie nie jest na to gotowe. z kolei były szef Służby Wywiadu Wojskowego gen. Radosław Kujawa przyznał, że celem Putina jest podporządkowanie sobie całej Ukrainy, a także dezintegracja NATO i UE, ale dziś mało prawdopodobne są bezpośrednie działania zbrojne.
Były szef MON i wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak podkreślał, że obecnie rolą Polski jest bardzo mocne pilnowanie tego, by efektem kryzysu ukraińskiego nie było pogorszenie bezpieczeństwa Polski. Zaznaczył też, że dobrze, iż prezydentem USA jest Joe Biden, czyli polityk z pokolenia pamiętającego zimną wojnę, a nie ktoś młodszy, kto bagatelizuje rosyjskie zagrożenie.
Jako „jastrząb” określił się były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz. Jego zdaniem obecna sytuacja jest analogiczna do tej z 2014 roku, gdy też obawiano się wojny między Zachodem a Rosją, a gdy okazało się, że chodzi „tylko” o Krym czy wschodnie obwody Ukrainy, Zachód poniekąd odetchnął z ulgą.
Tymczasem, przekonywał Sienkiewicz, Rosja zarówno wtedy, jak i dziś stosowała „doktrynę Gierasimowa”, w której „groźba już jest wojną, bo rzecz rozgrywa się w mózgach przeciwników”. Sienkiewicz ocenił, że w tym kontekście zachowanie Zachodu jest kompletnie nietrafione.
Jak mówimy, będziemy reagować, jak uderzycie, to jest to nieporozumienie
— przekonywał.
Sankcje trzeba stosować wobec groźby wojny, a nie, jak ona się zacznie
— dodał. Zdaniem byłego szefa MSW Polska powinna być liderem państw, które dostarczają broń na Ukrainę. Ocenił zarazem, że z obecnym rządem jest to niemożliwe, bo jest on zbyt tchórzliwy.
Dobrze, że stanowisko PO wobec Rosji ewoluowało i dziś ta partia dostrzega już zagrożenie ze strony Władimira Putina. Niestety nie zawsze tak było.
tkwl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/586477-ko-wreszcie-dostrzega-zagrozenie-ze-strony-rosjikonferencja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.