Walka wokół tzw. Lex Czarnek jest bezpardonowa. Przeciwnicy ustawy są zdecydowani zastosować wszelkie chwyty, byle tylko nadal do szkół wchodziły osoby i organizacje, które uczniom przekażą wiedzę „nowoczesną” i „europejską” to jest taką, która zburzy tradycyjne postrzeganie rodziny, patriotyzm utożsami z podporządkowaniem się wytycznym Unii Europejskiej, a prawami człowieka nazwie prawo do zabijania nienarodzonych i tych którzy żyją, ale sprawiają kłopot swoją niepełnosprawnością lub zaawansowanym wiekiem.
Pomysł opozycji parlamentarnej na wykazanie, że tzw. Lex Czarnek jest niepotrzebny i że żadnych zagrożeń dla szkół nie ma, jest wyjątkowo perfidny. Wymyślili, że jedynym zobrazowaniem skali zjawiska wejść do szkół organizacji z niszczącym przekazem są skargi rodziców uczniów. Jeśli rodzice nie skarżą się, to znaczy, że problem nie istnieje. Założenie z gruntu fałszywe. Rodzice rzadko zgłaszają do Kuratorium swoje zastrzeżenia co do pracy szkoły. Nie tylko dlatego, że nie chcą zaszkodzić szkole, czy też obawiają się konsekwencji w odniesieniu do dziecka, ale często nie mają wiedzy o tym, jakie treści są przekazywane ich dzieciom np. na warsztatach teatralnych, na pokazach filmów, podczas spotkań, czy programów z przekazem ideologicznym wprowadzanych do szkół przez nieuprawnione do takich działań samorządy. W Kuratorium Oświaty w Krakowie zaprezentowałam interweniującym posłom K. Szumilas, A. Miszalskiemu, M. Sowie i K. Lubnauer wykaz akt i spraw, których analiza dałaby w miarę pełny obraz niepożądanych zdarzeń w szkołach i przedszkolach.
Wiedza o sytuacjach, kiedy uczniowie otrzymują informacje niedostosowane do wieku albo wręcz sprzeczne z założeniami programu profilaktyczno- wychowawczego, pochodzi najczęściej z innych źródeł niż skargi rodziców. Napotykamy na nie podczas kontroli, analizując ankiety, rozmawiając z rodzicami uczniów, nauczycielami i absolwentami szkół, czytając komunikaty na stronach internetowych szkół, przeglądając media społecznościowe. Te ostatnie są wręcz niewyczerpaną kopalnią wiedzy. Tak np. dowiedzieliśmy się o organizacji randek homoseksualnych w systemie speed dating w jednym z liceów krakowskich, o opłacaniu patostreamów przez uczniów szkoły podstawowej, czy rekrutowaniu dzieci na marsze tzw. Strajku kobiet. W latach 2019-2021 do Małopolskiego Kuratorium wpłynęło trzydzieści jeden tysięcy maili (w tym większość podpisanych), którzy wyrażali sprzeciw wobec wejść do szkół organizacji pozarządowych, prezentujących treści promocyjne środowisk LGBT, kolejne tysiące – także podpisanych nazwiskami i imionami, popierających konsekwentne działania moje, jako Małopolskiego Kuratora Oświaty, w obronie bezpieczeństwa dzieci. Wielkie poruszenie w społeczeństwie wywołały szeroko reklamowane akcje „tęczowego piątku”. W 2019 r. na skrzynkę pocztową Małopolskiego Kuratorium Oświaty wpłynęło ponad trzy tysiące podpisów osób protestujących wobec homopropagandy w szkołach.
Dla wizualizacji części, czyli 31 tysięcy maili, zaprezentowałam na konferencji prasowej 13 pudeł po ryzach papieru, które zmieściłyby tę liczbę maili w formie wydrukowanej. Wskazując na pudła poinformowałam zgromadzonych dziennikarzy, że pudła są puste, to tylko ilustracja przybliżającą skalę reakcji społecznej w odpowiedzi na zagrożenie bezpieczeństwa uczniów (fragment materiału filmowego poniżej). Już jednak interweniującym posłom KO wręczyłam wypełnione pudła z kompletem wymienionych pism i maili. Rzeczona korespondencja została zanonimizowana i doręczona w formie zminimalizowanej (cztery maile na kartkę A4). I tu reakcja posłów Koalicji Obywatelskiej nie tylko zaskoczyła, ale jeszcze raz pokazała stosunek posłów tego ugrupowaniami do obywateli Rzeczypospolitej Polskiej, właśnie.
Najpierw poseł Katarzyna Lubnauer wyrzuciła na podłogę wszystkie pisma. Podobnie uczynili pozostali. Nie byli zainteresowani niczym poza tym, co do ich tezy pasowało. Szukali i życzyli sobie tylko tych spraw prowadzonych w kuratorium, które były następstwem skarg rodziców. Resztę zlekceważyli. Rechotając nad pustymi pudłami z wizualizacji, na dostarczone im do rąk maile, nawet nie spojrzeli. Po prostu wysypali je, jak niepotrzebne śmieci. Nie odłożyli na bok, nie podziękowali za ich przygotowanie, arogancko wyrzucili je wprost na podłogę. Sceny z burd sejmowych opozycji znalazły swoją wizualizację w Małopolskim Kuratorium Oświaty Pani Szumilas, była minister Edukacji z takim zapałem wywalała z pudła maile od rodziców, że zgubiła w stercie pism kluczyki od samochodu. Znaleźliśmy je sprzątając bałagan po posłach tzw. Koalicji Obywatelskiej.
Zamiast refleksji nastąpił atak. Z jakiegoś bliżej mi nieznanego powodu posłowie M. Sowa, A. Miszalski, K. Szumilas i K. Lubnauer uznali za świetny powód do kpin największą z podanych przeze mnie liczbę maili od rodziców. Mając je do dyspozycji w swoich pudełkach, rechotem nad wizualizacją tychże wypełnili media. Obśmiewając i przekłamując rzeczywistość, w sposób zapewne niezamierzony zdemaskowali środowisko dziennikarzy mediów ich wspierających. Ci dziennikarze byli świadkami mojego wystąpienia, a jednak znając prawdę, woleli wziąć udział w kampanii ośmieszającej mnie. Tak się bawi środowisko opozycji. Nie ma mowy o prawdziwym przekazie. Swoisty sojusz. Sojusz przeciwko bezpieczeństwu dzieci, ich rodzicom. Sojusz obliczony na wywarcie nacisku na Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, aby nie podpisał ustawy, która ma chronić młodych Polaków przed deprawacją moralną, wynarodowieniem i zniszczeniem świata cywilizacji chrześcijańskiej. Gra idzie o to, czy Polska będzie trwała, czy też zagubi się w tyglu rewolucyjnych przemian kulturowych i kosmopolitycznych. Tak naprawdę to gra o to czy Polska obroni swoją suwerenność. Stąd apel na koniec mojej konferencji prasowej do Pana Prezydenta o podpisanie ustawy tzw. Lex Czarnek. Mam nadzieję, że zlekceważone i wyrzucone z pogardą przez opozycję, głosy Polaków - rodziców uczniów, Pan Prezydent potraktuje z uwagą, podejmując decyzję co do losów ustawy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/586056-nie-o-prawde-przeciez-chodzi