Choć kilka milionów Polaków nie jest w stanie wyobrazić sobie scenariusza, w którym Polska potrafi samodzielnie sprostać wyzwaniom w Europie Wschodniej i prowadzić tu niezależną politykę zgodną z polską racją stanu, to jednak tak się właśnie dzieje. Widać to w ostatnich kilkunastu dynamicznych miesiącach, kiedy to na Białorusi, Litwie i Ukrainie, a także w Mołdawii, uwidoczniła się polska polityka wschodnia.
Obrona wschodniej granicy bez proszenia UE o pomoc
Najbardziej dobitnym przykładem okazała się obrona wschodniej granicy przed podstawionymi przez Łukaszenkę imigrantami. Od połowy września, jak za podsunięciem konkretnego przekazu specjalistów od marketingu politycznego, opozycja jednomyślnie wołała, że bez Frontexu Warszawa z Mińskiem przegra. Największe dzienniki wieszczyły, że Polska sobie nie poradzi z naporem ze wschodu.
Dziewiątego września na łamach „Rzeczpospolitej” Eugeniusz Smolar podkreślał jak to w w konflikcie z Mińskiem Polska musi się zwrócić o pomoc do Brukseli:
[Unia Europejska dla PiS] jest użyteczna, gdy płaci miliardy, gdyż „one nam się należą” i można się na Unię powołać w kwestii ochrony granic zewnętrznych. Nie na tyle jednak dobra, by zwrócić się do jej upoważnionego organu, jakim jest Frontex.
-komentował wpływowy publicysta. Z kolei 30 września „Dziennik Gazeta Prawna” alarmował, że bez unijnych instytucji spełni się „czarny scenariusz”:
Rząd ma trzy scenariusze rozwoju sytuacji na granicy. Wszystkie są czarne
-czytamy w opinii dziennikarzy DGP. Niewiara w samodzielność państwa wobec kryzysu na granicy skutkowała oglądaniem się na Brukselę:
Rząd próbuje osłabić napór migrantów, ale nie ma pomysłu, jak zaangażować organizacje humanitarne i wykorzystać deklarowane wsparcie z UE. Na razie działa na własną rękę
W tej samej gazecie Magdalena Cedro pytała 27 sierpnia wiceministra spraw zagranicznych Marcina Przydacza:
Może udałoby się uniknąć oskarżeń o niehumanitarne traktowanie osób koczujących na granicy, gdyby Polska poprosiła o wsparcie agencję Frontexu?
Wyborcza negowała nawet fakty i liczby
W „Gazecie Wyborczej” niewzruszenie polskiego rządu na oferty pomocy ze strony Frontexu czy Brukseli wywoływało napady furii. Wojciech Maziarski, Jędrzej Bielecki czy Bartosz Wieliński twierdzili, że bez wezwania instytucji unijnych Polska się skompromituje. Wieliński 8 listopada oburzał się na rzeczywistość, na liczy i na fakty:
Propaganda polskiego rządu twierdzi, że Polska ma pod bronią więcej ludzi, niż może przysłać Frontex.
A przecież informacja polskich władz była tu jednoznaczna - w połowie listopada pod bronią przy wschodniej granicy działało przynajmniej 20 tysięcy mundurowych. W tym czasie Frontex dysponował 1500 funkcjonariuszami pochodzącymi z krajów członkowskich, w tym z Polski. Nasi Strażnicy Graniczni pomagali np. Litwie.
Polska z polityką własną
Oczywiście Unia Europejska pomogła Polsce w napięciach z Łukaszenką. Dyplomacja Wspólnoty naciskała na kraje arabskie, by odwołały loty na Białoruś - miało to większą siłę rażenia niż negocjacje samotnej Polski. Z drugiej strony Bruksela i Berlin popełniały też karygodne błędy prosząc i obiecując wsparcie Łukaszence i Putinowi - mieliśmy więc prawo do sceptycyzmu wobec naszych zachodnich partnerów.
Ale odparcie fali imigrantów to tylko jeden z przykładów udanej polityki. Trójkąt Lubelski , tak promowany przez prezydenta Andrzeja Dudę, okazuje się być dzisiaj instytucjonalnym wsparciem dla Ukrainy. Minister Spraw Zagranicznych Zbigniew Rau niezwykle skutecznie wykorzystał polskie przewodnictwo w OBWE , realizując spotkanie z Siergiejem Ławrowem. Tak oto Moskwa musiała przyjąć dyplomatę z Polski - choć przecież nasz kraj jest kategorycznie deprecjonowany i oczerniany przez rosyjską narrację. W październiku 2021 roku PGNiG podpisał z Mołdawią pierwszą umowę o dostawie gazu dla tego małego kraju, zagrożonego szantażem Gazpromu. Prawie wszystkie partie (Konfederacja się wyłamała) w obliczu rosyjskich prowokacji opowiedziały się po stronie Ukrainy - nawet wizytę Rafała Trzaskowskiego w Kijowie warto tu odnotować jako pozytywny, symboliczny gest z naszej stolicy. Wielka Brytania uznała Polskę za nonkonformistycznego wobec Unii partnera do powstrzymywania Rosji i Niemiec - polsko-brytyjsko-ukraińskie porozumienie jest tutaj bezprecedensowym przykładem.
Wobec ostentacyjnej spolegliwości Berlina i Paryża wobec Rosji notowania Polski w Europie Wschodniej wyraźnie wzrosły. Po sześciu latach mozolnego budowania relacji ze wschodnimi państwami, także na poziomie pomniejszych instytucji oraz relacji personalnych, ta trudna droga do niezależnej polityki w regionie zaczęła przynosić owoce.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/586047-europa-wschodnia-polska-wrocila-do-gry