Dla świata rosyjskojęzycznego Moskwa ma siermiężną antyukraińską propagandę - dla Polski musi stosować jej subtelniejszą, bardziej wygładzoną wersję.
Po pierwsze
Gdy Putin w obecności kanclerza Niemiec mówił na konferencji o rzekomym ukraińskim ludobójstwie w Donbasie, wzmacniał swój przekaz dezinformacyjny: że Ukraińcy mają być faszystami. Olaf Scholz swoim milczeniem tylko wzmocnił ten komunikat. W Polsce wyzywanie wszystkich od faszystów może być domeną skrajnej lewicy, więc tę formułę należało złagodzić. W Polsce środowiska prorosyjskie nazywają współczesnych Ukraińców „banderowcami” odwołując się do faktycznej zbrodni ludobójstwa z 1943 roku. Nie zaprzeczając konieczności uregulowania z Ukrainą tej sprawy, należy jednocześnie uznać, że określenie „banderowiec” jest łagodniejszą wersją „ukrofaszysty” (określenie, którego w czwartek użyła agencja informacyjna Regnum). O tym jak wiele z działań nacjonalistów ukraińskich jest inspirowanych przez Kreml właśnie po to, by straszyć Polaków i Rosjan - innym razem. Teraz koncentrujemy się na rosyjskim przekazie.
Po drugie
Drugim sformułowaniem, mającym podprogowo osłabić wydźwięk zbrodniczej polityki Rosji jest fraza „wojna na Ukrainie”. Na Ukrainie? Wojna kogo z kim? Przecież naszemu wschodniemu sąsiadowi grozi inwazja Rosji a nie wojna domowa, spontaniczni separatyści czy jakiś oddolny rozłam. Dezinformacja używa tu narzędzi logomachii, by przenieść odpowiedzialność za wojnę na swoją ofiarę i uzasadnić swoją agresję koniecznością „zaprowadzenia porządku”. Taki „porządek” kazał wprowadzać Breżniew w 1968 roku („wydarzenia w Czechosłowacji”) czy podczas interwencji w Naddniestrzu (1992 rok), w której „tylko” opanowywało się kryzys w Mołdawii i ustanawiało pokój (włącznie z żołnierzami - mirotworcami). Mówmy o ataku Rosji na Ukrainę, precyzja jest tu kluczowa.
Po trzecie
Trzecią tezą Kremla jest obraz Ukrainy jako upadłego kraju (Grzegorz Braun mówi: państwo ze stolicą w Kijowie). Korupcja, bieda i rządy oligarchów są tam oczywistym problemem, ale spójrzmy także na inne zjawiska. W ostatnich latach Ukraina wzmocniła armię, forsuje dekomunizacje, zamknęła u siebie rosyjskie stacje telewizyjne (Warszawie się z TVN24 nie udało), a jej generałowie (Kyryło Budanow) potrafią przeforsować redakcji potężnego The New York Timesa wywiad o sytuacji w ich kraju (czy polscy generałowie tak potrafią?). Dodajmy do tego fakt najważniejszy - rosyjska inwazja z 2014 roku nie zrealizowała swojego celu: pozbawienia Kijowa suwerenności. Czy to ma być „upadły kraj”?
Po czwarte
Czwartą dezinformacją Moskwy, dedykowaną kodowi kulturalnemu Polaków, jest mowa o „perfidnym Albionie”, „anglosaskich zdrajcach”, przeplatanie tego z ogólnymi nastrojami antyamerykańskimi. To także stara tradycja, jeszcze z czasów sowieckich, która znajdywała posłuch zwłaszcza we Francji generała de Gaulle’a. Starsi czytelnicy mogą jeszcze pamiętać Polskie Kroniki Filmowe z hasłem „Amerykanie, go home” (wracajcie do domu). Oczywiście przykładów historycznych na pobudzanie niechęci do USA i Wielkiej Brytanii można by mnożyć - z 1939 czy 1945 rokiem na czele. Historia naszego regionu pozwala przebierać w przykładach na antagonizowanie nas literalnie z każdym w Europie i za oceanem. Zapewne w totalnym osamotnieniu obudzą się „bracia Słowianie”, którzy nas wtedy przygarną.
Mieszanka prawdy, półprawdy, wyolbrzymiania i kłamstw
Aby oprzeć się dezinformacji trzeba zrozumieć kilka jej aspektów. Przede wszystkim w warstwie argumentów zawiera ona sporo prawdy, z adekwatną domieszką fałszu, wyolbrzymianiem niektórych zjawisk i zacieraniem pojęć. Dezinformacja nie jest kłamstwem - dezinformacja jest prowokacją, oddziałującą na nasz proces decyzyjny. Jest to wyreżyserowana narracja nastawiona na konkretnego odbiorcę - dłużników by nastawiała przeciwko bankom, Białorusinom przypomina zacofanie Podlasia w II RP, Amerykanów i Izrael straszy rzekomym antysemityzmem w Polsce. Powtarzając propagandę Rosji jesteśmy jej pudłem rezonansowym, przekaźnikiem dezinformacji.
W ostatnich miesiącach konkretni liderzy opinii - jutuberzy, politycy, niektórzy dziennikarze, pobudzili swoją aktywność i wykorzystywanie powyższych chwytów dezinformacyjnych. Przyjdzie jeszcze czas, że te środowiska głośno opowiedzą się po stronie Rosji.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Powiedzmy sobie jasno: antyamerykanizm w Polsce skazałby nas na „opiekę” Rosji bądź Niemiec
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/586016-kto-uzywa-3-z-tych-4-fraz-jest-pudlem-rezonansowym-kremla