„Putin może znaleźć się pod ścianą wyłącznie wskutek ultimatum. Możemy np. dać mu pięć dni na deeskalację, w przeciwnym razie wdrażamy sankcje. A co wydarzyło się dotychczas? Nic. Tylko mówią, spotykają się, jeżdżą, deklarują i nic z tego nie wynika. Mówią, spotykają się, jeżdżą i deklarują, a nic z tego nie wynika. Putin robi swoje, nadal straszy świat wojną. A przecież można łatwo pokonać Putina jego własną bronią. Skoro terroryzuje świat, czemu by nie sterroryzować Putina?” - mówi portalowi wPolityce.pl gen. Waldemar Skrzypczak, b. dowódca Wojsk Lądowych.
wPolityce.pl: Czy ostrzelanie Stanicy Ługańskiej to wstęp do wojny Rosji z Ukrainą?
Gen. Waldemar Skrzypczak: Jak już mówiłem wcześniej, generalnie uważam, że armia rosyjska nie uderzy na Ukrainę, bo na pewno nie wygra tej wojny. Putin będzie za to cały czas „kąsał”. Ataki będą nieustanne, będą dokonywane przez separatystów, choć zapewne również przez wojsko rosyjskie.
Szef BBN Paweł Soloch ocenia, że zagrożenie agresją rosyjską jest dziś większe niż jeszcze wczoraj, a działania wojsk rosyjskich to nie deeskalacja, a raczej rotacja
Nie ma czegoś takiego jak „rotacja”. To jest maskowanie operacyjne. Wszystkie manewry wojska przy granicy z Ukrainą to maskowanie operacyjne, w ramach którego prowadzone są działania pozorne. Rosjanie są w tym mistrzami. „Rotację” to można robić sobie w domu. Mają zapisane w doktrynie rosyjskiej dokładnie takie pojęcie: działania pozorne w ramach maskowania operacyjnego.
Czemu służą te działania?
Przede wszystkim do dezinformacji przeciwnika, aby był np. przekonany o rychłej inwazji i odpowiadał na te działania pozorne. I tak Rosjanie mogą pokazywać działania w jednym rejonie, gdy w istocie będzie prowadził je w drugim. Na przykład: pozornie prowadzi działania w rejonie Doniecka, a skrycie wykonuje działania prowadzące do uderzenia w innym miejscu.
Manewry pozorne wojsk mają na celu zmylenia przeciwnika co do czasu, miejsca i kierunku uderzenia - dokładnie tak jest to określone w doktrynie rosyjskiej. Ma to więc zmylić Ukraińców co do tych trzech rzeczy.
Rosjanie są w tym mistrzami, ich działania pozorne mają wprowadzić przeciwnika w błąd co do ich zamiarów.
Czy to, co w tym momencie robimy, jest dobrym działaniem?
Nam nic innego nie pozostało. Tyle że Zachód jest miękki, bo nie postawił Putinowi ultimatum. Bo jeżeli Putin nie jest pod ścianą, to może się tam znaleźć wyłącznie wskutek ultimatum. Możemy np. dać mu pięć dni na deeskalację, w przeciwnym razie wdrażamy sankcje. A co wydarzyło się dotychczas? Nic. Tylko mówią, spotykają się, jeżdżą, deklarują i nic z tego nie wynika. Mówią, spotykają się, jeżdżą i deklarują, a nic z tego nie wynika. Putin robi swoje, nadal straszy świat wojną.
A przecież można łatwo pokonać Putina jego własną bronią. Skoro terroryzuje świat, czemu by nie sterroryzować Putina, że jeżeli natychmiast się nie wycofa, rozpoczynamy wdrażanie sankcji - niezależnie od tego, czy dojdzie do wojny, czy też nie.
Jakie powinny być sankcje?
Przede wszystkim gospodarcze, gdzie tylko będzie to możliwe. Proszę zauważyć, że kiedy brytyjska minister zapowiedziała blokadę wszystkich aktywów rosyjskich oligarchów i wszystkich firm, które mają finanse w Anglii, Ławrow zareagował bardzo nerwowo. Oni się tego boją i to widać. Widać wyraźnie, że to działa na Rosjan i trzeba to wykorzystać, natychmiast przystąpić do tego działania. Nie może być tak, że my tylko mówimy i mówimy, a Putin robi swoje i terroryzuje jego świat. Użyjmy przeciwko niemu jego własnej broni.
Tych terminów wybuchu wojny było już z 7 albo 8, wszyscy się boją. Nie wiem, dlaczego jesteśmy tacy niemrawi, a Putin cały czas to wykorzystuje, tę słabość, niezdecydowanie. Jego strategia się nie zmieniła i osiąga swoje cele - widać wyraźnie, że Zachód jest niejednorodny, niejednolity i jedzie na tym. Nie dajemy adekwatnych odpowiedzi na fundowane nam zagrożenie. Ulegamy terrorowi, politycy jeżdżą i kłaniają mu się w pas, a on robi co chce
Czy w UE mamy jedność i twardą postawę?
Unia Europejska jest porysowana, rozbita. Niemcy załatwiają swoje sprawy, rozmawiają z Putinem po swojemu. Macron też po swojemu, Orban też chce swoje ugrać, boi się, że przerżnie wybory. Nie ma jednego frontu przeciwko Putinowi i w efekcie Unia Europejska jest słaba.
Jeżeli Bruksela nie powie: idziemy wszyscy razem, nakładamy sankcje, restrykcje na Rosję, to Putin będzie nadal nas rozgrywał.
Dziś odbywa się kolejne spotkanie w Brukseli i zapewne będziemy mieć kolejne deklaracje. Czy tym razem można spodziewać się czegoś konkretnego?
Bruksela lubi spotkania, z któych nic nie wynika. Ile można gadać? Ludzie tracą już zainteresowanie, a Bruksela powoli popełnia strategiczne samobójstwo.
Na czym polega?
Jest do niczego niezdolna, poza gadaniem. Traci na znaczeniu, bo nie jest w stanie zrobić żadnego ruchu, który byłby groźny dla Putina.
Czy Polska może jakoś wpłynąć na stanowisko UE?
Mówię wielokrotnie, nie wiem, czy politycy czytają i słuchają moich wypowiedzi w różnych mediach. Jeżeli natychmiast nie tupniemy nogą, żeby te „tłuste koty” w Brukseli wzięły się do roboty, to z samej odmiany słowa „bezpieczeństwo” przez wszystkie przypadki, nic nie wyniknie.
To nie dociera do ludzi, oni potrzebują konkretów, nie bełkotu politycznego. Potrzeba nam konkretnych działań. Trwa od miesięcy, a Putin nadal robi, co chce.
A my stoimy w miejscu?
Nie tyle stoimy w miejscu, obawiam się, że się nawet cofamy. Jeżeli pęknie UE, to NATO też pęknie.
Putin osiąga co chce, w pewnym sensie rękami brukselskich elit?
Tak, robi co chce, merytorycznie i metodycznie, rozwala jedność Europy, która jest bezradna i tylko bełkoce.
Innymi słowy, musimy zagrać z rosyjskim satrapą tak, jak on pogrywa z nami?
Dokładnie, jeśli nie odpowiemy terrorem na terror Putina, to stracimy Ukrainę, tak jak UE straciła Białoruś.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozm. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/585975-skrzypczak-putina-mozna-pokonac-tylko-jego-wlasna-bronia