Oceniając werdykt TSUE w sprawie tzw. mechanizmu praworządności minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro stwierdził, iż „to ponura data”, zaznaczając, że „to nie koniec bitwy o polską wolność”.
Pytany o te słowa w Polskim Radiu 24 Jarosław Kaczyński powiedział, że „jest zawiedziony tym, że takie oświadczenia padają publicznie”. Jednocześnie prezes PiS w istocie podzielił opinię, iż stało się coś bardzo złego, że tej bitwy przynajmniej nie wygraliśmy:
„Obiecano nam, takie były konkluzje posiedzenia Rady, a następnie odpowiednie stanowisko zajęła też Komisja Europejska. (…) Mamy do czynienia z nadużyciem, mamy do czynienia - powiedzmy sobie uczciwie - z oszustwem ze strony władz unijnych. Ale cóż, dzieje Unii są skomplikowane, bardzo skomplikowane, ale, generalnie rzecz biorąc, nasza obecność w Unii jest w tej chwili bardzo potrzebną dla naszej przyszłości, dla przyszłości Polski i dla przyszłości Europy”.
Prezes PiS uważa więc, że dyskusja powinna się toczyć, ale nie może służyć rozbijaniu obozu, ponieważ cele są wspólne, włącznie z celem najważniejszym, czyli obroną i wzmacnianiem polskiej suwerenności. Bo w istocie mamy do czynienia z dwoma procesami, które toczą się równolegle: z jednej strony zaciskają się unijne kleszcze, swoboda państw - zwłaszcza naszego regionu - jest ograniczana i krępowana, pojawia się coraz więcej zagrań nie fair, coraz więcej jawnej przemocy i brutalności, a prawo znaczy coraz mniej. Z drugiej strony: Polska goni zachód, korzysta materialnie na obecności w Unii. I dlatego musi jeszcze parę lat w tej bardzo niewygodnej pozycji wytrzymać, sięgając po zwody, kompromisy, uniki, czasem akceptując porażki.
„Mamy do czynienia z takim napięciem między naszym słusznym oczekiwaniem dalszego wsparcia ze strony Unii; my bardzo szybko zbliżamy się do tego momentu, w którym będziemy płatnikiem netto, ale jeszcze trochę czasu jest, trochę drogi do przebycia, i chcielibyśmy w dalszym ciągu korzystać z tego samego, z czego korzystało wiele innych państw, które już dzisiaj ten poziom 100 proc. przeciętnej UE osiągnęły”.
„Z drugiej strony jest próba wykorzystania tej sytuacji wobec państw gospodarczo nieco jeszcze w tej chwili odstających od zachodniej części UE, żeby je postawić wobec takiego wyboru, który w żadnym wypadku nie powinien mieć miejsca i który jest w oczywisty sposób sprzeczny z traktatami”.
Momentem zwrotnym będzie więc chwila, w której Polska stanie się płatnikiem netto do budżetu Unii. Według niektórych analiz, może to nastąpić już w 2030 roku. Wówczas potencjał szantażu wobec naszego kraju gwałtownie spadnie, być może też zmieni się podejście dużej części społeczeństwa do Unii - na bardziej realistyczne, trzeźwe, transakcyjne. Do tego czasu trzeba walczyć na tych liniach obronnych, które są możliwe do utrzymania. Pamiętajmy: celem unijnej presji jest nie tylko złamanie polskiej suwerenności, ale i zablokowanie naszego rozwoju, naszej podmiotowości w polityce gospodarczej.
„Trzeba nad tym przejść do porządku dziennego i po prostu iść dalej. Ale oczywiście nie przechodzimy do porządku dziennego nad samą sprawą, sprawą obrony polskiej suwerenności” -
— zaznaczył Jarosław Kaczyński.
Walka o suwerenność nie kończy się nigdy; nie zamykają jej nawet bolesne porażki. Nie wiemy, czy za chwilę nie przyjdą jakieś dobre wiadomości. Ważne, żeby elity państwowe chciały się bić, żeby miały w sobie tę ambicję. To jest kwestia najważniejsza, fundamentalna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/585966-bolesna-porazka-i-pytanie-czy-dotrwamy-do-2030-roku