Niesłychaną propozycję złożył Polakom przewodniczący Platformy Obywatelskiej w swoim nowym spocie. Można ten klip oglądać kilkakrotnie, by przekonać się, że nie jest to żart ani świadome splunięcie w twarz. Otóż były premier i kandydat na premiera przyszłego szeleści niemieckimi banknotami i przekonuje, że jak Polaczki chcą pieniążków, to muszą go wybrać premierem.
Pokazuje więc jeden banknot, potem całą paletę, a potem cały stadion gotówki, żeby tym tubylcom pokazać, że pieniędzy jest bardzo dużo. Geszeft jest więc prosty - Polaki biorą gotówkę, a Tusku zostaje namiestnikiem tenkraju. Ach, na koniec jeszcze nazywa polityków odwołujących się do interesów narodowych „idiotami”. Tym samym przyznał, że Bruksela blokuje pieniądze umyślnie oraz zdradził się, że wcale nie zdołał przelewów z Unii załatwić - jak sam przekonywał jakiś czas temu.
Niebywałe, a jednak bywałe - bo przecież prawdziwe.
Na geszeft z miejsca zgodził się Tomasz Lis. Tuska wziął na okładkę a w swoim artykule napisał o opozycyjnym wodzu:
Po latach politycznego skarlenia Polska potrzebuje męża stanu, po latach nihilizmu potrzebuje idealizmu, a przynajmniej idei, po latach antyintelektualizmu potrzebuje myśli, głównie myśli przewodniej.
Kreowanie byłego premiera na męża opatrznościowego, gdy wspiera go Zagranica i niemieckie media w Polsce, robienie z niego autora „Polish dream”, gdy to on ewakuował się do Rady Europejskiej przy pierwszych poważniejszych problemach jego rządu, wreszcie ta retoryka, ta paskudna i cinkciarska opowieść „towar za pieniążki”, zresztą „pieniążki”, które i tak byłyby rozdysponowane przez niego jako premiera - to wszystko tworzy jakąś piramidę absurdów, która świadczy o tym jak bardzo złamani intelektualnie i estetycznie są jego zwolennicy.
CZYTAJ TAKŻE: Niemiecki klient za 8 milionów złotych? Pięć źródeł mówiących o powiązaniach Tuska z Niemcami
Ale jest w tej geszefciarskiej narracji jedna ukryta prawda. Oni, salony, liberałowie, naprawdę tak myślą, naprawdę uwierzyli „Gazecie Wyborczej” i różnego rodzaju Grossom i Engelkingom, że Polacy to jakieś prymitywy, które na szelest banknotu polecą się sprzedać. Uwierzyli, że takie „500+” to nie wsparcie dla polskich rodzin, taki mały „szklany dom”, w którym dzieci nie mogą być głodne, ale jakaś wyborcza łapówka. Więc ustawili komputerowy stadion pełen banknotów, zresztą takich, które się Polsce należą, a które Niemcy blokują i mówią do tych swoich wyobrażonych Polaków - bierzcie, ale na kolanach.
Choć wiemy, że są tacy, do których to nad Wisłą przemawia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/585431-tusk-proponuje-polakom-geszeft-tomasz-lis-juz-sie-zgodzil