Europa stoi dziś na krawędzi wojny. Konflikt zbrojny przestał być mało prawdopodobnym scenariuszem. Stał się realną możliwością. Dla wielu pokoleń młodych Polaków i Europejczyków wybuch wojny nie był nigdy tak bliską perspektywą
— napisał w sobotę premier Mateusz Morawiecki w brytyjskim dzienniku „Daily Telegraph”.
Od dekad bezpieczeństwo w Europie nie było tak zagrożone, jak dziś. Z tej perspektywy niezwykle wyraźnie widać, jak dalekowzroczny był prezydent Lech Kaczyński, gdy 12 sierpnia 2008 roku przyleciał do zaatakowanej przez Rosjan Gruzji, aby pokazać Gruzinom, że nie są sami. I wygłosił historyczne przemówienie. Które, im dalej od tamtej chwili, tym bardziej szokuje aktualnością i wizjonerstwem.
Tamte sierpniowe dni opisała Marta Kczyńska, w wywiadzie-rzece, który miałam przyjemność zapisać. Książka „Moi Rodzice” ukazała się w 2014 roku. Ale warto wrócić do tych wspomnień w tym niepewnym dla Europy czasie.
Przebywałyśmy wtedy z mamą na Półwyspie Helskim. To był bardzo niebezpieczny czas. Można było wówczas poważnie obawiać się o bezpieczeństwo tej wyprawy. Gruzini byli przygotowani na możliwość wybuchu wojny, a groźba,że Rosjanie wkroczą do Tbilisi, była zupełnie realna. Solidarność na placu w Tbilisi była postawą bardzo szlachetną i unikalną w historii Unii Europejskiej. Rzadko się zdarza, by inne państwa w sposób tak stanowczy zajęły stanowisko wobec postawy Rosji. Dziś Gruzini nie mają wątpliwości, że gdyby nie inicjatywa Lecha Kaczyńskiego, to Rosjanie nie zatrzymaliby się. Interwencja była przygotowywana w cieniu olimpiady w Chinach, moment zaplanowano idealnie. Ale okazało się, że ktoś stanął w obronie mniejszego państwa, a do akcji zmobilizował jeszcze kilku innych znaczących polityków – i zatrzymał Putina. Wówczas nawet Adam Michnik, komentując wyprawę ojca do Gruzji, pisał, że jest dumny z zachowania prezydenta. Z czasem jednak sukces zbagatelizowano. Po jakimś czasie w mediach pojawiła się narracja, że niewiele się tak naprawdę wydarzyło, a Rosjanie pewnie i tak by nie weszli. Oczywiście, taka interpretacja jest zgodna z interesem pewnych grup wpływów. Są świadectwa ludzi z Gruzji, którzy mówią, co zrobił dla nich Lech Kaczyński. Oni uważają, że prezydent Polski po prostu zatrzymał rosyjskie czołgi.
Jakże aktualnie brzmią dziś słowa wypowiedziane przez- niego w Tbilisi:
„Jesteśmy tutaj, przywódcy pięciu państw: Polski, Ukrainy, Estonii, Łotwy i Litwy. Jesteśmy po to, żeby podjąć walkę. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi ze Wschodu pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy: Nie! Ten kraj to Rosja! Ten kraj uważa, że dawne czasy upadłego niecałe dwadzieścia lat temu imperium wracają. Uważają, że dominacja będzie cechą tego regionu. Nie będzie! Te czasy skończyły się raz na zawsze! Nie na dwadzieścia, trzydzieści czy pięćdziesiąt lat. Wszyscy w tym samym okresie lub zbliżonych okresach poznaliśmy tę dominację, która była nieszczęściem dla całej Europy. To łamanie ludzkich charakterów, narzucanie obcego ustroju, narzucanie obcego języka. Ale czym różni się sytuacja z dzisiaj od tej sprzed wielu lat? Dziś jesteśmy tu razem. Dziś świat musiał zareagować, nawet jeśli był tej reakcji niechętny! I my jesteśmy tutaj po to, żeby ten świat reagował jeszcze mocniej, w szczególności Unia Europejska i NATO!
Gdy zainicjowałem ten przyjazd, niektórzy mówili, że prezydenci będą się obawiać. Nikt się nie obawiał, wszyscy przyjechali. Bo środkowa Europa ma odważnych przywódców. I chciałbym to powiedzieć nie tylko wam, chciałbym to powiedzieć również tym z naszej wspólnej Unii Europejskiej, że Europa Środkowa, Gruzja, że cały nasz region będzie się liczył. Że jesteśmy podmiotem! I my też świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a potem może czas na mój kraj, na Polskę! Byliśmy głęboko przekonani, że przynależność do NATO i Unii zakończy okres rosyjskich apetytów, a okazało się, że nie, że to błąd. Ale potrafimy się temu przeciwstawić, jeżeli te wartości, na których miałaby się Europa opierać, mają jakiekolwiek znaczenie w praktyce. Jeżeli mają mieć znaczenie, to my musimy być tu. Cała Europa musi być tutaj! Tu są cztery państwa należące do NATO – jest i Ukraina, wielkie państwo. Jest pan prezydent Sarkozy, przewodniczący Rady Europejskiej. A powinno tu być państw dwadzieścia siedem!”.
Marta Kaczyńska wspomina, jak wyglądała organizacja wyprawy z jej perspektywy:
Cała akcja została przeprowadzona bardzo szybko. Ambasador Gruzji przyjechał wieczorem do Pałacu Prezydenckiego, zdał relację, a ojciec od razu podjął decyzję, że trzeba tam lecieć. Fakt, że w niezwykle krótkim czasie udało mu się zorganizować ekipę kilku prezydentów i premiera po to, żeby polecieć do małego przecież państwa, stanąć wspólnie na placu i zaprotestować przeciw rosyjskiej inwazji, świadczy o tym, jak dużym autorytetem cieszył się Lech Kaczyński wśród przywódców regionu. Gdyby tak nie było, czy wybraliby się z nim na taką szaleńczą misję? A polecieli z nim wtedy prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko, Litwy Valdas Adamkus, Estonii Toomas Ilves i premier Łotwy Ivars Godmanis. Inicjatywę ojca wsparł wówczas George Bush. Po powrocie z Pekinu wygłosił przemówienie. Ten scenariusz był wcześniej ustalony z polskim prezydentem. Wsparcie Gruzji było bezpośrednim wynikiem koncepcji współpracy w regionie, jaką miał tata. Tu pojawia się słowo klucz w całej działalności ojca, czyli „solidarność”. Ojciec był przekonany, że Polska jako państwo większe jest odpowiedzialna za słabsze. A pozycja Polski, podmiotowość naszego kraju w ramach Unii Europejskiej była tym silniejsza, im mocniejszymi byliśmy reprezentantami słabszych państw. Nie chodziło tylko o to, że ojciec solidaryzował się z tymi krajami, które były poza Unią Europejską albo były w Unii na słabszej pozycji. Chodziło o współpracę gospodarczą i o to, że będąc ich reprezentantem na Zachodzie, mieliśmy mocniejszą pozycję. Lech Kaczyński uważał, że Polska powinna ściślej współpracować, integrować się z państwami regionu, by stworzyć równowagę, która zapewni dobrobyt. Interwencja w Gruzji to był realny dowód na to, że sojusz w regionie istniał faktycznie, a Polska była jego liderem. Teraz- tego nie ma. Mamy Partnerstwo Wschodnie. Koncepcja ojca została zaprzepaszczona, a Gruzja poszła swoją drogą.
Dziś ofiarą agresji Rosji padła Ukraina. W 2008 roku ojciec zdawał sobie sprawę, jakie mogą być dalsze cele Władimira Putina. W wywiadzie dla tygodnika „Newsweek” tata zasygnalizował, że po sukcesie Rosjan w Gruzji może przyjść kolej na ukraiński Krym. Nie było to proroctwo, tylko wniosek wysnuty z chłodnej analizy polityka, który doskonale znał zależności współczesnego świata, zdawał sobie sprawę, jakie są ambicje współczesnej Rosji i jaki mogą wywrzeć wpływ na szeroko pojęte bezpieczeństwo naszego kraju. We wspominanym wyżej wywiadzie tata mówił: „To konflikt między dwoma państwami, z których jedno, mające miażdżącą przewagę militarną, chce dać drugiemu nauczkę, dążąc nie tylko do zmiany jego polityki, ale także do zmiany władz. Ofiarą agresji stał się kraj, który podjął próbę budowy suwerenności, demokracji, który chce przyłączyć się do naszej strefy politycznej i kulturowej. Agresor, czyli Rosja, demokracji w naszym rozumieniu nie uznaje, ma też ogromne trudności w uznaniu suwerenności słabszych sąsiadów. Owe trudności to część naszego doświadczenia historycznego trwającego już trzy wieki. Jest związek między sytuacją Gruzji i sytuacją Polski, jeśli nie dziś, to za dziesięć czy kilkanaście lat. Oczywiście, jeśli rosyjski scenariusz gruziński będzie nadal pisany”. W tamtym czasie okrzykiwano ojca mianem rusofoba, awanturnika, który burzy rządową strategię budowy przyjaznych relacji z Rosją. Dziś w obliczu kryzysu ukraińsko-rosyjskiego i jego prawdopodobnych konsekwencji okazuje się, że zarówno diagnozy stawiane przez Lecha Kaczyńskiego, jak i prowadzona przez niego polityka zagraniczna były jak najbardziej słuszne.
Prezydent Saakaszwili zdążył podziękować Lechowi Kaczyńskiemu za to, co zrobił dla Gruzji:
Pięknym momentem w trakcie uroczystości był przyjazd prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego z małżonką. Sandra Roelofs przyjechała samochodem z Brukseli, a prezydent Saakaszwili, łamiąc wszelkie zakazy, przyleciał samolotem. Kondukt już prawie dotarł na Wawel, gdy nagle zobaczyłam, że ktoś biegnie, próbując nas dogonić. Okazało się, że to był właśnie Micheil Saakaszwili, któremu bardzo zależało, żeby dotrzeć przed momentem pochówku, ponieważ chciał odznaczyć ojca najwyższym gruzińskim odznaczeniem państwowym. I zdążył. To był piękny gest polityka i człowieka, który docenił, jak wiele jego kraj zawdzięcza mojemu ojcu. Sandrę Roelofs łączyła z moją mamą przyjacielska relacja. W 2012 roku, czyli dwa lata po katastrofie, gościła w Gdańsku. Napisała książkę Historia idealistki, w której cały rozdział poświęciła przyjaźni z moją mamą. Jeden ze szpitali w Gruzji pani prezydentowa nazwała imieniem Marii Kaczyńskiej. Choć żona prezydenta Gruzji jest Holenderką, cechuje ją słowiańska spontaniczność i serdeczność. Gruzja jako pierwsze z państw za granicą upamiętniła pamięć moich rodziców bulwarem w Batumi i Tbilisi. Z relacji wielu osób, które odwiedzały Gruzję, wiem, że Lech Kaczyński jest tam traktowany jak bohater narodowy. Sandra Roelofs mówiła podczas wystąpienia w Gdańsku:
„Inicjatywa Prezydenta RP, który w kilka dni zebrał przywódców czterech krajów Europy Środkowo-Wschodniej, była świadectwem niezwykłej odwagi i twardości charakteru Lecha Kaczyńskiego. Dzięki temu działaniu wojska rosyjskie nie weszły do stolicy kraju Tbilisi. Gdyby z podobną determinacją zachowały się Anglia lub Francja po agresji hitlerowskich Niemiec na Polskę, wynik i czas trwania drugiej wojny światowej mógłby być zupełnie inny. Przywykliśmy do tego, że tak bohaterskie i solidarne czyny możliwe są tylko w bajkach i legendach. W Gruzji polski prezydent udowodnił, że jest inaczej. To dlatego Gruzini, dla których zagrożenie ze strony Rosji nie minęło, darzą naród polski ogromną sympatią i szacunkiem, który można odczuć w każdym miejscu tego niewielkiego kraju. Wraz ze śmiercią Lecha Kaczyńskiego straciliśmy naszego największego sojusznika”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/585385-micheil-saakaszwili-zdazyl-podziekowac-za-uratowanie-gruzji