Eliza Michalik w artykule dla portalu naTemat.pl ponad rok przed wyborami wieszczy już, że będą nieuczciwe. „W przeciwieństwie do wielu komentatorów nie żywię wielkich złudzeń, że te wybory będą wolne. Dlaczego miałyby, skoro już poprzednie odbyły się z naruszeniem zasad powodujących w zasadzie ich nieważność?” – czytamy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Terlecki punktuje w felietonie: Opozycja panicznie boi się wyborów, które przegra, jak i odpowiedzialności za rządzenie
Michalik, podobnie jak wielu komentatorów oraz polityków związanych z opozycją, postanowiła wziąć pod lupę wybory parlamentarne, które prawdopodobnie odbędą się w następnym roku.
PiS-owi daleko do rozpadu, a jedności i woli walki ma wciąż jeszcze sporo (nawet nadgryziony spadkiem w sondażach i kryzysem, wciąż pięć razy więcej niż opozycja). Na opozycji wolę walki, pomysły i energię wydaje się mieć tylko kilkunastu polityków i polityczek, w tym Donald Tusk, a w Zjednoczonej Prawicy wszyscy - darmowa kasa od podatników bardzo mobilizuje!
— pisze.
Następne wybory do Sejmu i Senatu, jesienią 2023 roku, będą dla PiS tą największą decydującą bitwą, walką na śmierć i życie. I na sto procent zrobią wszystko, żeby ją wygrać
— zaznacza.
Publicystka grzmi, że w PiS „rzucą na ten front tyle politycznego ’mięsa’, ile nigdy nie widzieliście”.
Robią wszystko, żeby do tego czasu zniszczyć lub zneutralizować TVN, zabiorą się też za inne niezależne media, a raczej ich resztki. Przed wyborami spodziewajcie się wszystkiego
— ostrzega.
W przeciwieństwie do wielu komentatorów nie żywię wielkich złudzeń, że te wybory będą wolne. Dlaczego miałyby, skoro już poprzednie odbyły się z naruszeniem zasad powodujących w zasadzie ich nieważność?
— dodaje.
Hipokryzja redaktor Michalik
Na tym nie koniec wywodów Michalik.
Politycy PiS są świadomi konsekwencji prawnych przegranych wyborów, bardzo boją się ewentualnych rozliczeń i zrobią wszystko, żeby im zapobiec. I raczej nie będą się wzdragać także przed użyciem metod nielegalnych
— twierdzi.
Polacy nie powinni się też łudzić, że jeśli PiS przegra wybory pokojowo przekaże władzę - nic z tych rzeczy
— dodaje.
Następnie padają słowa, które z ust dziennikarki otwarcie popierającej Strajk Kobiet odpowiedzialny za niszczenie kościołów, naprawdę wydają się delikatnie mówiąc, dużą hipokryzją.
Sądzę, że jeśli PiS jakimś cudem przegra najbliższe wybory, jego wyborcy, umiejętnie zmanipulowani przez polityków tej partii wyjdą na ulicę - i nie będą to pokojowe protesty z różami tylko gwałtowne zadymy, włącznie z demolowaniem ulic i atakami na budynki państwowych instytucji. Uczestnicy miłych opozycyjnych protestów dostaną wtedy lekcję, jak się protestuje!
— pisze Michalik.
Na zakończenie publicystka wysuwa skandaliczne żądania względem partii, która miałaby objąć władzę po PiS.
Jeśli opozycja już następnego dnia (dosłownie!) po wygranych wyborach nie zabierze się za realne rozliczenie bezprawia rządów PiS i nie złoży wniosku o delegalizację tej partii, nie zmiecie z powierzchni ziemi bezprawnych instytucji stworzonych przez PiS, które nie mają żadnego umocowania, jak fałszywy trybunał Przyłębskiej - w Polsce rozpęta się piekło, bo każdego litościwie pozostawionego przez zwycięzców na stanowisku człowieka poprzedniej władzy (jak niegdyś Mariusza Kamińskiego) PiS wykorzysta, żeby odzyskać rządy. I tak się zapewne stanie
— czytamy.
Arogancja i hipokryzja dziennikarzy sympatyzujących z totalną opozycją jest naprawdę uderzająca. Jednak na razie to dopiero przedsmak tego, co czeka nas przed wyborami parlamentarnymi, które bez wątpienia będą miały ogromne znaczenie i zadecydują o najbliższych dziesięcioleciach.
CZYTAJ TAKŻE: Michalik w „GW” ubolewa, że… Lewica atakuje Tuska, a za mało PiS. „Nie ma kompasu wartości i zasad”; „Skutki są opłakane”
mm/natemat.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/585375-michalik-grzmi-ws-wyborow-i-chce-delegalizacji-pis