„To jest V kolumna Putina w NATO i UE. To, co robi Macron, który liczy na to, że wygra wybory, szuka sukcesu. To, co robią Niemcy, mocno związani gospodarczo z Rosjanami. To, co robi Orban, który lata do Moskwy, aby Putin pomógł mu wybory wygrać. Każdy tutaj patrzy na swój interes, a nie na interes zjednoczonej Europy, siły NATO i zjednoczonej Ukrainy” - mówi portalowi wPolityce.pl były dowódca Wojsk Lądowych, gen. Waldemar Skrzypczak.
POLECAMY RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Gen. Polko: Putin liczył, że będzie mógł działać bezkarnie jak w 2014 r. Pomylił się, napotkał „żelazną pięść”
wPolityce.pl: Według reportera telewizyjnej stacji PBS, amerykańska administracja twierdzi, że Putin podjął już decyzję co do agresji na Ukrainie. Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego zdementował te doniesienia, ale jednocześnie kolejne rządy zalecają swoim obywatelom opuszczenie Ukrainy. Jesteśmy więc na krawędzi wojny?
Gen. Waldemar Skrzypczak: Nie wiem, na jakiej podstawie ktoś mówi, kiedy wybuchnie wojna, przede wszystkim dlatego, że plan agresji Putin ma u siebie i zna go bardzo wąskie grono ludzi i wszystko inne to wyłącznie spekulacje, moim zdaniem bezpodstawne. Nikt nie wie, jaki scenariusz ma Putin.
A jaki ma plan Pana zdaniem?
Moim zdaniem Władimir Putin będzie tak długo czekał, jak długo będzie jeszcze mógł manewrować Zachodem i Stanami Zjednoczonymi w kierunku dyplomatycznym. Będzie cały czas grał i jak na razie, moim zdaniem, nie ma decyzji. Kiedy będzie - wie tylko Putin, a to, co inni mówią, to jedynie spekulacje.
Czy to, co w tym momencie robi Europa, w tym Polska, to dobre działania? A może wciąż są niewystarczające?
W działaniach rządów europejskich zauważam totalny chaos. Politycy spotykają się w różnych układach, rozmawiają, dyskutują, ale nic z tego nie wynika. Nie ma to żadnego przełożenia na to, aby Putin deeskalował swoje zamierzenia, np. wycofał wojska z terenów, gdzie one w tej chwili są. Nie ma takiej opcji, żeby zrobił krok do tyłu. Chociażby dlatego, że widać wyraźnie pęknięcia w Unii i NATO. Przykładem jest postawa Francji, która chce przekonywać prezydenta Ukrainy, aby jednak uległ i dopuścił do stołu negocjacyjnego separatystów. Jest to dla mnie niedopuszczalne. Podobnie postawa Niemiec czy Węgier i premiera Orbana, który jeździ do Moskwy i układa się z Putinem. W tej chwili widać wyraźnie, że Europa nie jest zjednoczona.
To Europa powinna dyktować warunki Putinowi, nie odwrotnie. Tymczasem proszę zobaczyć, jak Putin traktuje europejskich przywódców. Mówiąc kolokwialnie: byle jak. Szydzi z nich, gra nimi. A gdyby w Europie była jedność, to postawiono by Putinowi warunki i terminy realizacji.
Nikt w NATO ani UE nie odważył się postawić Putinowi warunków i terminu ich realizacji. A to zmusiłoby go do działania, czyli wycofania wojsk z terenów przyległych do Ukrainy. Dlatego Putin gra dalej, robi to, co chce, a pozostali trwają w chaosie. Mówienie o tym że jesteśmy zjednoczeni, nic nie znaczy. Nie ma warunków, które są stawiane Putinowi, dlatego on robi co chce. Uważam, że już w tej chwili, żeby osiągnąć jakiś poziom deeskalacji, w Kreml powinny być już wymierzone sankcje. Bo od takiego politycznego „gadania” głów państw europejskich nic się nie dzieje. Mało tego, Ukraina staje się coraz bardziej izolowana. Coraz mniej państw chce pomagać Ukrainie.
Tymczasem Putinowi udało się bardzo szybko osiągnąć już dwie rzeczy: pęknięcia w strukturze NATO i UE oraz izolację Ukrainy. I w tej chwili to on wygrywa wojnę.
A może to Polska mogłaby zjednoczyć Europę wokół zagrożenia ze strony Rosji? W ostatnim czasie reaktywowaliśmy Trójkąt Weimarski, szef polskiego MSZ jako przewodniczący OBWE odbywa szereg spotkań, rozmów, działania dyplomatyczne prowadzi także prezydent Andrzej Duda
Z tego wciąż nic nie wynika. A w każdym razie nic praktycznego. Wydawałoby się, że wszyscy oczekują na podjęcie wiążących decyzji, które mogłyby Putina zmusić do, powiedzmy, wycofania wojsk bądź z terenu Białorusi, bądź spod granic Ukrainy. Nic takiego się nie zdarzyło, nie ma żadnego ultimatum dla Putina. Należałoby takie ultimatum postawić lub np. zebrać głowy wszystkich państw w Berlinie, Paryżu czy nawet Warszawie i zaprosić Putina. Tymczasem mamy tylko loty do różnych stolic, spotkania, dyskusje polityczne, które są bezproduktywne i nic nie zmieniają.
Politycy tylko mówią, dyskutują, spotykają się, deklarują. Ale dla sytuacji Ukrainy i zagrożenia wojną, nie ma to żadnego znaczenia.
A ostatnia decyzja USA o zwiększeniu liczby wojsk amerykańskich w Europie, w tym Polsce?
Nie jest to potencjał, który w jakikolwiek sposób zagraża Rosji. Owszem, budzi naszą wiarę w to, że prezydent Biden i Stany Zjednoczone nigdy Polski nie opuszczą. I oczywiście wiadomo, że im więcej wojsk amerykańskich w Polsce, tym lepiej dla naszego kraju. Wiemy, że Amerykanie, jeżeli cokolwiek miałoby się zdarzyć, będą bronić nas razem z polskim wojskiem. To buduje wiarę w to, że Amerykanie będą tymi, którzy będą gwarantować obronę Polski wschodniej flanki NATO.
Zatem to dobry krok, ale wciąż niewystarczający?
To dobry krok, ale to naprawdę nie jest potencjał, który w przypadku zagrożenia Polski byłby wystarczający. Tutaj pojawia się pole do popisu dla innych państw NATO. Francji, Niemiec, etc. A proszę zobaczyć, jak oni się zachowują.
Co innego mówią, a co innego robią. Z jednej strony są deklaracje, z drugiej - niepokojące działania, jak słynne już 5 tys. hełmów dla Ukrainy od Niemiec albo samozadowolenie prezydenta Francji Emmanuela Macrona po spotkaniu z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem, który potraktował go poniżej jakiegokolwiek poziomu
No, właściwie to można powiedzieć, że nic nie robią. To jest V kolumna Putina w NATO. To, co robi Macron,który liczy na to, że wygra wybory, szuka sukcesu. To, co robią Niemcy, mocno związani gospodarczo z Rosjanami. To, co robi Orban, który lata do Moskwy, aby Putin pomógł mu wybory wygrać.
Każdy tutaj patrzy na swój interes, a nie na interes zjednoczonej Europy, siły NATO i zjednoczonej Ukrainy.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozm. Joanna Jaszczuk.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/585368-nasz-wywiad-gen-skrzypczak-o-v-kolumnie-putina-w-nato-i-ue