„Wyborcy mogą sobie chcieć, ale to politycy opozycji powinni wiedzieć, że nie zawsze wola swoich wyborców może przekładać się na sukces wyborczy” - powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Bartosz Rydliński, komentując sondaż, z którego wynika, że ponad 60 proc. wyborców opozycji chce, aby partie opozycyjne wystawiły w wyborach jeden blok. „A to, co robi Donald Tusk względem wszystkich innych, to przecież strategia na to, aby Platforma była poza wspólną listą opozycji” - dodał politolog z UKSW i prezes Centrum im. Ignacego Daszyńskiego.
CZYTAJ TAKŻE: Opozycja liczy na pozyskanie wyborców PiS? Może się przeliczyć. Aż 64 proc. z nich nie widzi dla siebie alternatywy!
SONDAŻ. Wyborcy opozycji chcą jednego wspólnego bloku
Wyborcy opozycji woleliby w następnych wyborach parlamentarnych głosować na jeden wspólny blok - czytamy w czwartek w „Rzeczpospolitej”.
O to, czy opozycja powinna iść do wyborów jako jeden blok, jej zwolennik zapytano w sondażu dla „Rz” przeprowadzonym przez IBRiS. 36,3 proc. oceniło, że opozycja powinna iść „zdecydowanie razem”, a 24,2 proc. - „raczej razem”. Według 17,7 proc. partie opozycyjne powinny stratować „raczej osobno”, a według 6,8 proc. - „zdecydowanie osobno”. 15 proc. badanych nie wyraziło opinii.
Kolejny przykład, dlaczego politycy (nie zawsze) powinni słuchać swoich wyborców. Za dwa miesiące zobaczymy jak „zjednoczona opozycja” wypadnie w wyborach na Węgrzech (na tę chwilę przegrywa)
— ocenił na Twitterze dr Bartosz Rydliński.
System dwóch bloków zamiast jednej listy?
Co politolog przez to rozumie? Poprosiliśmy dr. Bartosza Rydlińskiego o szerszy komentarz.
Ciągle uważam, że w polskim wydaniu największą szansę na wygraną opozycji daje system dwóch list. To nie są moje przypuszczenia, tylko pokazują to wyniki badań
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl
Bo co znaczy określenie „zjednoczona opozycja”? Od Konfederacji po Razem? To ma miejsce na Węgrzech - od Jobbiku po centrolewicę i zadeklarowanych liberałów
— dodał dr Rydliński.
System dwublokowości o tyle daje szansę, że mamy wyborców centroprawicowych i centrolewicowych, a na jednej liście mogą się wzajemnie odstraszać. Proszę zwrócić uwagę, jak na zapowiedzi w sprawie wspólnej listy reaguje na przykład lewicowa bańka Twittera. Grzmią, że nie pójdą na wybory
— zauważył.
Wyborcy mogą sobie chcieć, ale to politycy opozycji powinni wiedzieć, że nie zawsze wola swoich wyborców może przekładać się na sukces wyborczy
— podkreślił prezes Centrum im. Ignacego Daszyńskiego.
„Donald Tusk grilluje, oskarża, kłamie”
Naszego rozmówcę zapytaliśmy również o niespójność przekazu, która płynie ze strony przedstawicieli opozycji.
Panu pewnie też nie umknęło, że gdy startowałem niedawno do Kolegium IPN, podczas sejmowego głosowania moją kandydaturę wspólnie odrzuciła PO i PiS, co tylko pokazuje, jak sprawna jest zjednoczona opozycja
— odpowiedział dr Rydliński.
A to, co robi Donald Tusk względem wszystkich innych, to przecież strategia na to, aby Platforma była poza wspólną listą opozycji. Donald Tusk grilluje, oskarża, kłamie w kontekście innych partii opozycyjnych, więc nie dziwmy się, że formacje te nie będą chciały z nim współpracować
— dodał politolog.
„Po co? Jaką wizję mają po PiS?”
Dr Bartosz Rydliński zwrócił uwagę, że rozmawiamy „o partyjnych układankach”, ale nadal nie ma odpowiedzi na najważniejsze pytania.
Po co? Jaką wizję mają po PiS? I tutaj jest fundamentalny rozjazd. Marek Biernacki, były konserwatywny parlamentarzysta PO, obecnie w Koalicji Polskiej-PSL, pewnie ma inne poglądy na temat przerywania ciąży niż Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy. Teraz jedna lista pokazuje słabość takiej koncepcji. Marek Biernacki, Jarosław Gowin, Władysław Kosiniak-Kamysz mogą mieć zbliżone poglądy w tej sprawie. I taka wspólna centroprawicowa miałaby sens i byłaby przynajmniej klarowana
— mówił.
Ale zdanie „odsuniemy PiS od władzy a później się zobaczy” jest po prostu, moim zdaniem, intelektualnie miałkie
— spuentował prezes CID.
ak/wPolityce.pl/PAP/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/585153-blok-opozycji-dr-rydlinski-wyborcy-moga-chciec-ale