Prezydent Andrzej Duda ma rację: sytuacja międzynarodowa jest bardzo ciężka, i trzeba szukać sposobów na zamykanie kolejnych frontów. Wczoraj udało się rozwiązać wyjątkowo toksyczny spór z Czechami, i choć pamięć o tej krzywdzie zadanej Polsce przez naszego sąsiada pozostanie z nami na długo, to jednak trzeba iść do przodu.Przyszłość jest najważniejsza, a Polska umie wybaczać - nawet wówczas, gdy wybaczać nie powinna.
Prezydent proponuje, by wykonać kolejny krok i zamknąć spór z Unią Europejską wokół sądownictwa. Proponuje ciekawą, odważną ustawę, nad którą obóz rządzący powinien pochylić się z uwagą. Jednocześnie jednak jest to propozycja, która w kilku punktach wydaje się niejasna bądź dyskusyjna. Za najważniejsze uważam siedem następujących kwestii.
Po pierwsze - i najważniejsze - czy prezydent ma wiedzę, iż przyjęcie proponowanej ustawy, a więc likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i powołanie nowego ciała, funkcjonującego na zupełnie innych zasadach, wystarczy do zawarcia kompromisu? Czy padła taka deklaracja? I czy może zostać uznana za wiarygodną? Unia kilkukrotnie już Polskę oszukała. Wreszcie: czy chwilę po przyjęciu ustawy nie pojawią się kolejne żądania, w tym dotyczące KRS, które już przecież sformułowano?
Po drugie - jaką mamy pewność, że po uruchomieniu Krajowego Planu Odbudowy Komisja Europejska nie sięgnie po mechanizm warunkowości w innych obszarach? KE jest coraz bliżej pełnej „legalizacji” tego środka szantażu. Szukając kompromisu, trzeba o tym pamiętać. Porozumienie z Unią ma sens tylko wówczas, gdy będzie porozumieniem całościowym, a nie punktowym. Musimy mieć gwarancje, że opuszczając jeden z fortów nie będziemy musieli toczyć tej samej bitwy w innym miejscu - ale już bliżej naszej stolicy.
Po trzecie - czy planowana Izba Odpowiedzialności Zawodowej - która miałaby zastąpić Izbę Dyscyplinarną - będzie skutecznie egzekwowała podstawowe standardy w sądownictwie? Izba ta będzie składała się z 11 sędziów, wybranych na zasadzie losowania, którzy będą sądzili w części w swoich Izbach. Oznacza to, że niemal na pewno zdominują ją „starzy sędziowie”. W takiej sytuacji lepiej w ogóle zrezygnować z istnienia organu dyscyplinarnego; istnieje bowiem duże ryzyko, że nowe ciało będzie „klepało” rządy i sposoby działania „ancien regime’u”, posługując się cynicznie polityczną legitymizacją ze strony obecnej większości sejmowej. A pamiętajmy: naprawa sądownictwa nie jest kaprysem. To konieczność, i także jedna z najważniejszych obietnic i PiS-u, i prezydenta Andrzeja Dudy.
Po czwarte - prezydent zapowiedział „rozwiązania dotyczące już wydanych wobec sędziów orzeczeń dyscyplinarnych”.
Chodzi tutaj o to, aby była możliwość ponownego zbadania takiego orzeczenia -
— mówił prezydent. Możemy się domyślać, że w ten sposób przywrócono by do orzekania sędziów zawieszonych przez obecną Izbę Dyscyplinarną. Oznaczałoby to także powrót do pracy sędziów, którzy bardzo mocno zaangażowali się w politykę po stronie opozycji. Oznaczałoby to pełne zwycięstwo tzw. „kasty”, i w istocie rezygnację z jakichkolwiek zmian w sądownictwie w przyszłości. Dla wszystkich sędziów byłoby bowiem jasne, że „kasta” wygra każdy bój. Jak zapobiec takiemu scenariuszowi?
Po piąte - prezydent zapowiedział wprowadzenie „testu bezstronności i niezawisłości sędziego”:
Każdemu obywatelowi RP przysługuje prawo, święte prawo, do rozpatrywania jego sprawy przez bezstronny i niezawisły sąd. Dlatego jako prezydent uważam, że prawo do tego właśnie testu, jeżeli obywatel ma co do tego wątpliwości, czy sędzia jest bezstronny i niezawisły w jego sprawach, w taki sposób, że może to wpływać lub wpływało na treść orzeczenia, ma prawo tego testu żądać. Właśnie obywatel, czyli strona postępowania, takie prawo dla stron postępowania jest przewidziane, zarówno dla spraw, które się toczą, jak i co do tych, które już się zakończyły, także prawomocnym orzeczeniem.
To punkt chyba najbardziej kontrowersyjny. Mówiąc wprost: grozi potężnym chaosem, anarchią, podważaniem już wydanych wyroków. To narzędzie, po które sięgną nie tylko zwykli obywatele, ale także gangsterzy i mafiosi, dysponujący świetnie przygotowanymi prawnikami, i mogący liczyć na pobłażliwość często antyspołecznie nastawionych sądów. Konsekwencje mogą być bardzo poważne, i bardzo złe.
Po szóste - prezydent proponuje, by po likwidacji Izby Dyscyplinarnej sędziowie, którzy dziś w tej Izbie orzekają, „mieli zgodnie z polską konstytucją możliwość, stworzoną przez I Prezesa SN, przejścia do wybranej przez nich innej Izby w SN, aby mieli także możliwość przejścia - jeżeli tak wybiorą - w stan spoczynku, bo taką możliwość przewiduje konstytucja”. Czy nie będzie to oznaczało wypchnięcia z Sądu Najwyższego bądź zaszczucia ludzi, którzy odważnie, a często po prostu heroicznie, podjęli się dzieła uzdrowienia polskiego wymiaru sprawiedliwości? Czy możemy naprawiać Rzeczypospolitą porzucając tych, którzy tak wiele zaryzykowali? Jaki sygnał w ten sposób wyślemy?
Po siódme wreszcie, Trybunał Konstytucyjny przyjął szereg rozstrzygnięć podkreślających prymat polskiego prawa w obszarze wymiaru sprawiedliwości. Jeśli nie chcemy naruszyć pozycji TK, wszelkie rozwiązania muszą uwzględniać wydane ostatnio orzeczenia. Porozumienie z Unią powinno mieć więc charakter wyłącznie polityczny, a nie prawny. To znaczy: możemy coś zmienić, ale z własnej woli, a nie w wyniku akceptacji TSUE jako nowego suwerena. Czy mamy pewność, że nie wykonamy fałszywego ruchu, który będzie miał ustrojowe - a więc i historyczne - konsekwencje?
Relacje z Unią trzeba próbować naprawić. Propozycja prezydenta jest dobrym punktem wyjścia do rozmowy. Trzeba jednak również dostrzegać realne stanowisko i taktykę drugiej - a więc unijnej - strony. Wygaszanie sporów nie może oznaczać naszej kapitulacji, nie może być sygnałem do nasilenia agresji. I wreszcie, sytuacja jest tak poważna, że trzeba rozmawiać ze wszystkimi, którzy chcą niepodległości bronić, a więc przede wszystkim z całym obozem rządzącym - mimo istniejących urazów. Trzeba pamiętać, że w wojnie o suwerenność opozycja nie jest poważnym partnerem, z oczywistych względów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/584349-siedem-pytan-w-sprawie-najnowszej-propozycji-prezydenta