To oczywiste, że porozumienie zawarte między Polską i Czechami w sprawie Turowa jest wielkim zwycięstwem oporu polskiego rządu przed podporządkowaniem się absurdalnej decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Również strona czeska uznaje umowę o zamknięciu sporu za wielki sukces, co - nie kryjąc swego zadowolenia - powiedział wprost podczas wspólnej konferencji prasowej wraz z premierem Mateuszem Morawieckim premier Czech Petr Fiala. Teraz już tylko otwartym pytaniem pozostaje kwestia, czy również Komisja Europejska i TSUE uznają porozumienie za swój sukces, czy raczej za porażkę.
Większość Polaków, nie tylko mieszkańców Dolnego Śląska, najbardziej żywo zainteresowanych wygaszeniem konfliktu, dostrzegała, że naturalnym biegiem rzeczy, zatarg promieniował negatywnie na polityczne relacje między Polską a Czechami. Od samego początku dostrzegano także złowróżbną rolę komisji Europejskiej we wzniecaniu napięcia w tym sporze. To KE zamiast przyjąć na siebie rolę arbitra-negocjatora między wadzącymi się stronami, należącymi wszak do jednej rodziny państw wspólnoty europejskiej, zdecydowanie opowiedziała się po jednej tylko stronie. To tendencyjne spojrzenie KE, nie mające nic wspólnego z poczuciem solidaryzmu, które stało u podstaw powstania Unii Europejskiej, doprowadziło do skierowania do TSUE sprawy przeciwko Polsce. A tam – prawdopodobnie za pełną wiedzą i akceptacją KE - podejmowano decyzje wołające o pomstę.
Sądzę, że zarówno dla KE, ale przede wszystkim dla TSUE dzisiejsze porozumienie jest gorzką pigułką, której - co gorsza - nie potrafią bezboleśnie przełknąć, bo w ten sposób KE z Ursulą von der Leyen na czele i TSUE ze sławną z nieodpowiedzialności i ignorancji hiszpańską sędzią Rosario Silva de Lapuerta, która nakazała w „zabezpieczeniu procesowym” zamknąć kopalnię Turów, co równałoby się wyłączeniu elektrowni zasilającej w energię elektryczną dużego obszaru Dolnego Śląska pośrednio przyznałyby się do błędu. Sądzę, że obydwie te kluczowe instytucje unijne będą próbowały jeszcze ukąsić boleśnie Polskę, aby częściowo uzasadnić i usprawiedliwić swoje wcześniejsze postanowienia. Broń z ręki może wytrącić im premier Czech, wycofując szybko z TSUE skargę na Polskę.
Jeśli działanie KE w sprawie Turowa można nazwać blamażem, to postawę Rafała Trzaskowskiego należy określić jako haniebną kompromitację. Uważający się za wyrafinowanego intelektualistę, prezydent Warszawy opowiadał się za wykonaniem kary nałożonej jednoosobowo przez Silvę de Lapuerta. Polityk, tak niedawno, bo półtora roku temu, kandydat na stanowisko prezydenta Polski, decyzję TSUE uznał za niepodważalną, którą należy bezzwłocznie wykonać, ani przez chwilę nie zastanowił się nad możliwymi szkodliwymi we wszystkich możliwych obszarach konsekwencjami, jakie by pociągnęło by za sobą zatrzymanie wydobycia węgla i unieruchomienie pracy elektrowni. Ten wątek w jego myśleniu nie zaistniał. Pozostał nań głuchy i ślepy. Wszystko zdominowało postanowienie TSUE – Zamknąć! Wyłączyć!
Jestem gotowy uwierzyć w opatrzność, że nie wygrał wyborów na najwyższe stanowisko w państwie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/584290-porozumienie-w-sprawie-turowa-a-niedoszly-prezydent
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.