„Czy coś się wreszcie stanie z planem restrukturyzacji Turowa i w ogóle całego regionu, jeśli chodzi o tę dekarbonizację, która musi się dokonać? Bo Turów musi być zamknięty. Tylko on nie może być zamknięty na rybkę, na pałę, na szybko, tylko w perspektywie 15 lat on musi zostać zamknięty” - przekonywał w Turku Szymon Hołownia. Lider Polski 2050 opowiadał też na konferencji prasowej, że… „to burdel, a nie Polski Ład”. Czy poradził sobie lepiej niż w Końskich?
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Marzena Nykiel: Hołownia ma rozmach! Pojechał do Końskich ze „strategią zwycięstwa”, a już w 15 minucie przemówienia pokłócił się z mieszkańcami
Hołownia: „To burdel, a nie Polski Ład”
Hołownia spotkał się w czwartek z handlowcami na targowisku miejskim w Turku. Rozmawiano o obecnej sytuacji przedsiębiorców Polsce.
Chciałbym szczególną uwagę zwrócić na tych, którzy prowadzą małe firmy, zatrudniające do 50 osób. To oni bardzo często są dzisiaj w bardzo złej sytuacji. Ich los można byłoby spróbować poprawić, obniżając gaz o 40 procent
— powiedział.
Jak mówił, przedsiębiorcy „doświadczają teraz 400-procentowej podwyżki cen gazu”.
Dzieje się to w sytuacji, kiedy państwowa spółka PGNiG sprzedaje gaz z 50-procentową marżą. Tu jest przestrzeń do tego, żeby państwo wzięło odpowiedzialność za sytuację, za którą odpowiedzialności wziąć nie chce
— oświadczył.
Na koniec listopada 2021 r. PGNIG - potentat gazowy, który należy do państwa i wystawia nam rachunki za gaz - wykazał 474 procent wzrostu zysku na czysto, czyli 666 mln zł. To są pieniądze, które dzisiaj powinny służyć do tego, żeby maksymalnie obniżyć rachunki polskich przedsiębiorców, by mogli dalej zatrudniać ludzi
— powiedział.
Zdaniem Hołowni do trudnej sytuacji przyczyniły się m.in. covid i „Polski Ład”.
„Polski Ład” według Hołowni „doprowadził do takiego bajzlu w przepisach, do którego za chwilę trzeba będzie habilitacji, żeby się w tym ogarnąć”.
Od samego początku jest bublem. W marcu przekonamy się, jaką skalę zniszczeń ten projekt przyniesie, kiedy będzie trzeba zapłacić rachunki za luty
— oświadczył.
Hołownia przyznał, że są w nim też dobre pomysły „jak choćby ten, że trzeba podnieść kwotę wolną od podatku”.
Kwotę podniesiono, ale już nie pomyślano, żeby zrekompensować 1 procent, który teraz nie zostanie zapłacony w milionach złotych przez tych, którzy do tej pory go odpisywali
— powiedział. Jak podkreślił, „pomysły można mieć dobre, tylko trzeba umieć je wprowadzać, żeby nikomu nie robić krzywdy”.
Z kolei pandemia to - jak mówił - „sytuacja bez precedensu, której nie pamiętają nasi dziadkowie, w której na cmentarze w Polsce trzeba czekać w trzytygodniowych kolejkach”.
Pandemia zdewastowała polską gospodarkę, wiele firm musiało się po prostu zamknąć. Wiele osób straciło pracę, wielu jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej
— podkreślił.
To wszystko sprawia, że małe firmy mają problemy na każdym froncie, borykają się z zatorami płatniczymi i nie widać znikąd ratunku. Do tego podniesiono stopy procentowe, a więc za chwilę trzeba będzie spłacać wyższe kredyty. Te firmy mogą za chwilę zniknąć z powierzchni ziemi, a jak znikną, to znikną miejsca pracy, spirala będzie się jeszcze bardziej nakręcać
— ocenił.
W jego ocenie lockdown jest faktem, a „rząd broni się przed wprowadzaniem obostrzeń covidowych, bo boi się własnego braku większości w Sejmie”.
Zdaniem Hołowni należy „uracjonalnić zasady odbywania kwarantanny tak, by zaczynała się w momencie otrzymania pozytywnego wyniku testu, a nie wtedy, kiedy na test dostaje się skierowanie”. Ta zmiana – według niego – wpłynęłaby na mniejszą absencję pracowników w zakładach i mniejsze koszty ponoszone przez pracodawcę.
Jego zdaniem dodatkowym wsparciem dla przedsiębiorców byłoby w obecnej sytuacji przejęcie kosztów zwolnień chorobowych przez ZUS już od pierwszego miesiąca, a nie jak obecnie od drugiego
W rozmowie z jednym z przedsiębiorców Hołownia rzucił od siebie dość mało parlamentarne wyrażenie…
To jest burdel, a nie Polski Ład…
— zaczął.
Dobrze, że Kaczyński dał 500+,bo to jest dobry pomysł, że dał, tylko przez to, że prowadził politykę ja prowadził, to jest warte 350 a będzie 300. (…) Ja na tym tracę, nie Kaczyński, bo on akurat nie bierze 500+
— mówił.
Trzeba się zastanowić, jak zabrać kierownicę tym ludziom, którzy kompletnie nie rozumieją, co się tutaj dzieje
— stwierdził lider Polski 2050, który - jak sam lubi podkreślać - „wie, jak”.
„Bo Turów musi być zamknięty. Tylko…”
Dziennikarze pytali z kolei Hołownię o porozumienie polsko-czeskie ws. kopalni Turów.
Wiele razy mówiłem przedstawicielom państwa stacji, że trzeba wykonywać wyroki
— odpowiedział polityk. Jak podkreślał, specjaliści mieli mu potem wytłumaczyć, że w przypadku tak skomplikowanego zakładu górniczego nie da się zatrzymać eksploatacji z dnia na dzień.
Od tego dnia tłumaczyłem, że trzeba jak najszybciej dogadać się z Czechami
— dodał. I choć przekonywał, że umowa to „dobra wiadomość”, nie omieszkał ponarzekać, że doszło do niej za późno, mamy zasądzone ogromne kary z UE, a nawiązując do opinii rzecznika generalnego TSUE, bez mrugnięcia okiem przyjął wersję, że „doszło też do naruszenia prawa”.
To jest pytanie na przyszłość. Czy coś się wreszcie stanie z planem restrukturyzacji Turowa i w ogóle całego regionu, jeśli chodzi o tę dekarbonizację, która musi się dokonać?
— spytał.
Bo Turów musi być zamknięty. Tylko on nie może być zamknięty na rybkę, na pałę, na szybko, tylko w perspektywie 15 lat on musi zostać zamknięty. Po prostu nie ma innej drogi, bo będziemy płacili horrendalne rachunki za gaz
— opowiadał Hołownia.
olnk/PAP/wPolityce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/584271-holownia-wprost-bo-turow-musi-byc-zamkniety-tylko