Nie wiemy, gdzie jesteśmy. Będziemy to wiedzieli dopiero za kilka lat. Nie możemy jednak wykluczyć, że mamy do czynienia z chwilą, która rozstrzyga los całego regionu na dekady. Być może to jeden z kluczowych momentów XXI wieku. Być może to znów lato 1939 roku, które tym razem nie musi się jednak skończyć tragicznie.
Putin wie, że gwiazdy ułożyły się po jego myśli w sposób wyjątkowy. Chiny zagrażają Stanom Zjednoczonym na Pacyfiku, przywództwo amerykańskie jest słabe, zachód miota się w szaleństwie różnych „izmów”. Rosja zmodernizowała swoje siły zbrojne, i próbuje skapitalizować wysiłek ostatnich dekad. Nie tylko w odniesieniu do Ukrainy, ale całego regionu. Chce doprowadzić do odbudowy strefy wpływów z roku 1989 - a więc obejmującej cały dawny Związek Sowiecki, zapewne również z państwami bałtyckimi. Kraje takie jak Polska chce zepchnąć do szarej strefy bezpieczeństwa, co ułatwi jej późniejszą agresję. Polska dobrze wyczuła wagę dziejowej chwili. Aktywność premiera Morawieckiego, naszej dyplomacji, także oczywiście prezydenta Andrzeja Dudy, jest bezprecedensowa. I także bardzo skuteczna. Fala wsparcia dla Kijowa to także nasza zasługa. Dbamy też o konkrety, przekazując Ukrainie nowoczesną broń przeciwlotniczą. W sferze bezpieczeństwa udało się przełamać niechęć amerykańskiej dyplomacji do obecnych władz w Warszawie, w dużej mierze nakręconą przez krajową opozycję. Teraz mamy informację o decyzji władz w Waszyngtonie o wysłaniu do Polski i innych krajów regionu nowych oddziałów:
Polska wciąż walczy o zatrzymanie NordStream2, niemieckiej inwestycji, która jest w istocie zdradą podstawowych interesów naszego regionu, i również zachodu. Wczoraj premier jeszcze raz zaapelował do Berlina o refleksję:
„Ten gazociąg jest bardzo niebezpiecznym instrumentem, można powiedzieć: pistoletem przekazywanym przez Niemcy w ręce Putina, a cała polityka klimatyczna - jak dzisiaj coraz to bardziej wyraziście widzimy - również niestety zmierza do tego, aby uzależniać się bardziej, przynajmniej w najbliższych 5-10 latach, od Rosji”.
„Raz jeszcze apeluję do naszych niemieckich partnerów, aby przejrzeli na oczy, aby dojrzeli te ogromne ryzyka, które wyłaniają się na horyzoncie i żeby zrobili wszystko, aby uchronić Europę, tę część Europy i myślę też - zwiększyć swoje własne bezpieczeństwo, bo apetyty neoimperialne ze strony Rosji mogą być naprawdę trudne do zaspokojenia. Wiemy, jak działają imperia”.
„Tylko zdecydowana postawa, przyjazna, bo wszyscy chcą żyć w przyjaźni z Rosją, wszyscy chcemy żyć w przyjaźni z Rosją, przyjazna, ale zdecydowana - w obliczu potencjalnej agresji - może takie potencjalnego agresora odstraszyć”.
Kwestia Niemiec jest bardzo ważna, zasadnicza. Ostatnie tygodnie obnażyły dwulicowość polityki Berlina. Być może było to możliwe dlatego, że odeszła doświadczona kanclerz Niemiec, której ekipa umiała skrywać swoje prawdziwe zamiary. Teraz również i dla lewicowo-liberalnej prasy w Polsce stało się jasne, że sojusz z Niemcami nie oznacza bezpieczeństwa. Berlin nie będzie nas bronił, ale uczyni z nas przedmiot handlu z Rosją. Tak jak to robi obecnie w odniesieniu do Ukrainy, rzuconej Moskwie pod nogi, mimo proniemieckiej postawy ukraińskich elit.
Polska wygrała starcie z Białorusią o bezpieczeństwo naszych granic. Dziś widzimy, że może też wygrać - w ramach zachodniego sojuszu - geopolityczne starcie z Rosją o przyszłość naszego regionu. Dobrze wyczuliśmy ciężar chwili, dobrze zdiagnozowaliśmy sytuację. To także nasz wysiłek może uratować połowę kontynentu przed moskiewską niewolą lub półniewolą. Oczywiście, jak zawsze nie zabraknie takich, którzy będą twierdzili, że jesteśmy jedynie pionkiem, ale to oczywista nieprawda. Polska jest krajem wręcz kluczowym dla przyszłości Europy. Jest krajem, który naprawdę może zmienić losy świata, blokując Rosji drogę do serca kontynentu.
PS. Polecam Państwu najnowsze wydanie tygodnika „Sieci”:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/584139-byc-moze-to-znow-lato-1939-roku-ale-z-duzo-lepszym-finalem?fbclid=IwAR0kWt2Nc6Jf0YwVb5JhRrsmBOzuyVxdZP1DTnsy7eQl04a12KC3-D-jc9o