Szturm migrantów na polską granicę, nasyłanych przez białoruski reżim nieco osłabł, ale tylko dlatego, że mroźna zima nieco schłodziła ich zapał. Nie ma wątpliwości, że zagrożenie trwa, a agresja białoruskich pograniczników dowodzi, że stan ten utrzyma się jeszcze długo. Nic dziwnego, że rząd ruszył z budową muru granicznego tak szybko, jak było to możliwe. Budowa została jednak zbojkotowana przez ekologów. Ignoracja czy celowe działanie mające na celu osłabienie państwa?
Utyskiwania na rozpoczęcie budowy zaczął kilka dni temu Włodzimierz Cimoszewicz, ubolewając że przeprowadził się do Białowieży, by zaznać spokoju i bliskości dzikich zwierząt, co teraz zostanie mu odebrane.
Przeprowadziłem się do Białowieży szukając spokoju. Przez kilka lat rzeczywiście przychodziły do mnie żubry i jelenie. Teraz mam takie sąsiedztwo. Możecie sobie łatwo wyobrazić, co myślę o barbarzyńcach niszczących puszczę
— napisał na Facebooku. Refleksji o tym, czego doświadczałby, gdyby polskie służby od pół roku nie stały w pełnym rynsztunku na granicy, zabrakło.
Budowa ruszyła. Bariera graniczna będzie rozciągać się na długości 186 km, co zabezpieczy wschodnią granicę Polski i Unii Europejskiej przed kolejnymi, spodziewanymi szturmami. I choć nikt rozsądny, dbający o bezpieczeństwo Polski i rozumiejący odpowiedzialność naszego kraju za utrzymanie szczelności granic UE, nie podważa tej decyzji, totalna opozycja szuka kolejnych sposobów na zbojkotowanie tej decyzji. Z pomocą pospieszyli Zieloni, według których Puszczę Białowieską należy chronić za wszelką cenę i nie dopuścić do podzielenia ekosystemu i naruszenia dobrostanu zwierząt.
Do Zielonych dołączyła międzynarodowa grupa naukowców, która zaapelowała do Komisji Europejskiej o wstrzymanie budowy zapory do czasu sprawdzenia czy nie wpływa to negarynie na spójność sieci Natura 2000 i czy takiego zaprojektowania inwestycji, by w jak najmniejszym stopniu wpływała ona na cenne gatunki i siedliska przyrodnicze.
Jako naukowcy i eksperci zajmujący się ochroną i zarządzaniem zasobami środowiska przyrodniczego, apelujemy do Komisji Europejskiej o podjęcie wszelkich możliwych kroków w celu natychmiastowego wstrzymania budowy muru na polsko-białoruskiej granicy do czasu przeprowadzenia zgodnej z prawem UE i wymogami ochrony przyrody oceny oddziaływania tego przedsięwzięcia na spójność sieci Natura 2000 i takiego zaprojektowania tej inwestycji, aby w jak najmniejszym stopniu wpływała na cenne gatunki i siedliska przyrodnicze
— czytamy w liście, podpisanym przez ponad 700 naukowców z różnych ośrodków naukowych, głównie z Europy.
Czy można głupiej? Wydawać by się mogło, że w obliczu zagrożenia, z jakim mamy do czynienia od pół roku, wszyscy powinni mówić jednym głosem. Zwłaszcza, że wywołanie kryzysu migracyjnego jest wspólną strategią Rosji i Białorusi. Nie ma też wątpliwości co do wzmożonego niebezpieczeństwa, jaką jest groźba agresji Rosji na Ukrainę. Cały świat debatuje o tym, co zrobić, by powstrzymać Putina, jak pomóc Ukrainie, jak wzmocnić jej bezpieczeństwo, analizuje ruchy wojsk rosyjskich w pobliżu Ukrainy i na terenie Białorusi, gdzie wciąż trwają rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe, a w tym samym czasie ekolodzy chcą powstrzymać działania obronne w imię ochrony ekosystemu. Wszystko to przypomina przestrogę Jurija Biezmienowa (Tomasa Schumana), który 4 dekady temu ujawnił Amerykanom rosyjską strategię „wojny bez walki”, polegającej na wieloletniej, wieloetapowej wojnie informacyjnej. Opisywałam ją niegdyś szczegółowo, więc odsyłając do tamtego tekstu, posłużę się tylko konkluzją, którą Schuman zilustrował skutki 4-etapowych działań w rosyjskiej wojnie informacyjnej:
„Cała ta sytuacja podobna jest do domu, w którym właściciele składują materiały wybuchowe. Jeśli przeciwnik chce go zniszczyć, nie musi używać siły. Wystarczy, że zaprószy w jego sąsiedztwie ogień i zaczeka, aż wiatr zawieje we właściwym kierunku. W międzyczasie będzie podrzucać właścicielom domu jakieś genialne idee, o które będą się spierać, odwracając tym samym ich uwagę od pożaru. Ochrona środowiska, wyzwolenie homoseksualistów, emancypacja zwierząt domowych czy inne bezkrytyczne dysputy odwracają uwagę Amerykanów od rzeczywistego zagrożenia. Mądrzy ludzie zauważyliby ogień i wynieśliby materiały wybuchowe, ZANIM dom zapłonie. Użyteczni idioci będą się spierać dalej o to, czy niepłacenie strażakom jest konstytucyjne, albo o to, które z małżonków, w świetle równouprawnienia i podziału obowiązków domowych, powinno wynieść materiały łatwopalne z domu. Spory te będą trwać do czasu, aż nastąpi eksplozja i rozniesie ich osłabione mózgi po całej okolicy.
Czy czegoś to nie przypomina? Dotyczy to nie tylko sporu o budowę zapory na granicy, ale każdą jedną sprawę, która w ciągu ostatnich lat używana jest do pogłębiania podziałów, podważania wiarygodności rządu i siania społecznej histerii, która może doprowadzić do ulicznych manifestacji, a w ostateczności do przejęcia władzy. Wszystko dokładnie tak, jak w ostrzeżeniach Schumana…
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/584020-kim-oni-sa-ekosystem-wazniejszy-od-bezpieczenstwa-polski