„Wszyscy wiedzą, że wolna, niezależna Ukraina jest polską racją stanu. Czy się to komuś podoba, czy nie, to bez wolnej Ukrainy Polska będzie w o wiele gorszej sytuacji geostrategicznej. To jest oczywiste i dla nas, wszystkich Polaków i dla Rosjan również” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Michał Jach, przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Oś Londyn - Warszawa - Kijów. Morawiecki i Johnson ogłoszą powstanie nowego sojuszu, łączącego Polskę, Wielką Brytanię i Ukrainę?
wPolityce.pl: Jak ocenia Pan sojusz między Wielką Brytanią, Polską i Ukrainą? Pojawiają się głosy krytyczne, mówiące, że nie zawiera się sojuszy w chwili, gdy właśnie może wybuchnąć wojna, w sposób zwiększający ryzyko wejścia do niej. Problem w tym, że Polska cały czas jest obiektem rosyjskiej agresji, więc ten sojusz raczej wzmacnia, a nie osłabia. Jak Pan na to patrzy?
Michał Jach: Ależ oczywiście. Wszyscy wiedzą, że wolna, niezależna Ukraina jest polską racją stanu. Czy się to komuś podoba, czy nie, to bez wolnej Ukrainy Polska będzie w o wiele gorszej sytuacji geostrategicznej. To jest oczywiste i dla nas, wszystkich Polaków i dla Rosjan również. Także kiedyś Aleksander Kwaśniewski zdając sobie z tego sprawę wspierał bardzo mocno pomarańczową rewolucję, a sprawa stanęła jako jeden z priorytetów bezpieczeństwa strategicznego za prezydentury prof. Lecha Kaczyńskiego i nadal jest to priorytet Polski. Ten przydługi wstęp jest po to, żeby pokazać, że należy robić wszystko, ażeby utrzymać niezależność Ukrainy, proeuropejski i proatlantycki kierunek jej obywateli. Póki co społeczeństwo ukraińskie patrzy w tym kierunku. Dlatego my nadal powinniśmy tak działać, z powodu bezpieczeństwa, z powodu naszego poczucia bezpieczeństwa militarnego. Wielka Brytania myślę, jako że to jest państwo, które ma bardzo trzeźwy osąd sytuacji światowej i ogólnoświatowej i w poszczególnych regionach. Bardzo mnie to cieszy, że nadal dogadujemy się dobrze z Wielką Brytanią i w chwili obecnej trudno byłoby wymyślić coś lepszego, niż podpisanie tej współpracy naszych trzech państw. Tym bardziej, że wszyscy widzimy, jaka jest polityka Niemiec wobec Rosji.
To nie tylko są jakieś akty polityczne, ale to już są konkretne działania, które powodują, że Ukraina może poczuć, że jednak ktoś w Europie pamięta o nich i stara się im pomóc. A dla Rosji Putina jest to jednoznaczny sygnał, że nie zostawimy naszych sojuszników w potrzebie. Bardzo mnie to cieszy, zobaczymy jeszcze co rząd polski zaoferuje jako wsparcie Ukrainie, bo oni potrzebują wszystkiego. Ale za to, co jednak najważniejsze, czyli podniesienie wyszkolenia, wyposażenia, ale przede wszystkim morale i wyszkolenia armii ukraińskiej, to można z wielkim szacunkiem podziękować kolejnym rządom od 2014 roku, które doprowadziły do tego, że jednak tam armia jest już w tej chwili na takim poziomie, że Rosja zdaje sobie sprawę, że łatwo w sytuacji gorącego konfliktu na pewno nie będzie, że to już nie będzie takie wjechanie, jak było w 2014 roku.
Zastanawia mnie jedno: Polska jest jednak mimo wszystko państwem frontowym w tym momencie. Mamy problem na granicy z Białorusią, który bardzo łatwo może przekształcić się w konflikt zbrojny. Pytanie, czy w tej sytuacji tego dozbrajania Ukrainy nie powinniśmy pozostawić Turcji, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, sami ograniczając się na przykład do pomocy szkoleniowej? Czy w tym momencie nie odsłaniamy się w pewien sposób na potencjalny atak Rosji?
Absolutnie nie uważam, że Rosjanie co najmniej inspirowali, jeśli nie kierują cały czas tym konfliktem na polsko-białoruskiej granicy. Natomiast tu chodziło w moim głębokim przekonaniu, na podstawie tego, co czytam, jak patrzę na te kwestie bezpieczeństwa, w przeciwieństwie do jednego z ważnych komentatorów, który pisze w „Sieci” i którego szanuję, ale ja absolutnie nie uważam, że Rosjanie dążą do wywołania gorącego konfliktu na polsko-białoruskiej granicy. Natomiast testują wytrzymałość zarówno Polski, jak i NATO. Także osłabienie nam nie grozi. Tego akurat się nie obawiam.
Dalsza sprawa jest taka, że też są głosy: sami mamy problem, to po co jeszcze podkręcamy Rosjan bardziej przeciwko nam, że wspieramy Ukrainę. To nie ma żadnego znaczenia. Rosjanie na takie rzeczy absolutnie nie patrzą. Dla Rosjan kluczem do odzyskania strefy wpływów jest Polska i to łatwo wytłumaczyć. Dla każdego, kto się tym interesuje to jest oczywiste, tym bardziej, że znaczenie Polski w postsowieckim regionie w ostatnich latach niepomiernie wzrosło, a mam tego dowody, bo kontaktuję się na bieżąco zarówno z parlamentarzystami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo militarne, jak i z politykami naszych sojuszników od Estonii do Bułgarii, czy do Grecji. To powoduje, że właśnie dla nich Polska jest obiektem numer jeden do zwalczenia i tam jest podkręcana organiczna nienawiść do Polski. Putin zdaje sobie również sprawę, że Polska, jak żadne inne państwo, doskonale rozumie rosyjską mentalność, doskonale rozumie również sposób postępowania z Rosjanami, ich metodologię osiągania celów strategicznych. My to w historii wielokrotnie przećwiczyliśmy, my to wiemy i wiemy, że Polska - czy wspiera Ukrainę, czy nie - jest wrogiem numer jeden Rosji. A Ukraina jest dla nas podstawowym elementem naszego bezpieczeństwa. Dlatego też uważam to za bardzo słuszne - bardzo mnie to ucieszyło, jak się dowiedziałem, że pan premier jedzie nie tylko rozmawiać, ale właśnie w tej kwestii, żeby wspierać, i to z Wielką Brytanią. To już jest bardzo poważne wsparcie.
Pytanie, czy nie warto byłoby rozbudować tego sojuszu w regionie? Wspomniał Pan o Niemczech, które być może byłyby w stanie zablokować adekwatną reakcję NATO na zagrożenie krajów wschodniej flanki Paktu Północnoatlantyckiego ze strony Rosji. W tym momencie rozbudowany sojusz lokalny mógłby się okazać bezcenny. Jak Pan sądzi?
Pani mówi, żeby do tego sojuszu, tego porozumienia zawartego przez te trzy państwa, dołączyły Niemcy?
Nie. Powiedziałam, żeby dołączyły Estonia, Łotwa i Litwa.
Myślę, że to nie jest zły pomysł. To jest dobra myśl, co pani zasugerowała. Natomiast kluczowe jest, że oprócz Polski, która w sposób oczywisty jest żywotnie zainteresowana silną, niezależną Ukrainą, to dołączyła Wielka Brytania, która jest co by nie mówić mocarstwem nuklearnym i bardzo ważnym państwem na mapie bezpieczeństwa globalnego. Oczywiście nie porównując ze Stanami Zjednoczonymi, ale jednak Wielka Brytania ma swoją pozycję międzynarodową. Dlatego każde takie wzmocnienie jest zasadne. Uważam, że gdyby podpisały takie wsparcie dla Ukrainy Węgry, Rumunia, Bułgaria, Bałtowie, Polska, to i tak byłoby to o wiele mniej istotne z punktu widzenia znaczenia, z punktu widzenia Rosji niż podpisanie tego z Ukrainą przez Wielką Brytanię i Polskę, która ma przecież bardzo dużą i silną armię w Europie. A jeszcze jeśli do tego dochodzi - nie tylko słowa i pocieszenie i pakt - wymierne wsparcie w uzbrojeniu - te przeciwpancerne pociski, które otrzymali z Wielkiej Brytanii, to jest po prostu niezwykle istotne. Wiadomo, że Rosjanie lubują się w ciężkim sprzęcie i bardzo chętnie go wystawiają, więc to jest niezwykle silne wsparcie. Myślę, że jeżeli nawet tylko amunicję im damy, bo być może coś więcej, to jest to też bardzo silne. Ukraińcy nie tylko są w takiej sytuacji, że potrzebują wszystkiego, ale również dlatego, że to już jest wymierne wsparcie, że to nie są już tylko deklaracje, słowa i podpisane dokumenty.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE: Sojusz Wielka Brytania - Polska - Ukraina? Sikorski, Jurek i Bosak krytykują: To budzi niebezpieczeństwa dla obu stron
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/583941-nasz-wywiad-sojusz-z-kijowem-jach-to-polska-racja-stanu