W najnowszym numerze tygodnika „Sieci” analiza kuriozalnej postawy Niemiec wobec zagrożenia zbrojnego ze strony Rosji. Decyzja o niedostarczeniu broni to cios w plecy Ukrainy. Ale nie tylko. To także osłabienie jedności NATO i porzucenie sojuszników. Zasadne jest więc pytanie: czy Niemcy w rzeczywistości nie stali się sojusznikami Rosji w tym konflikcie?
„Niemcy krok po kroku demontują NATO”
Marek Budzisz w artykule „Niemcy krok po kroku demontują NATO” przytacza opinie światowej prasy i zagranicznych polityków, które świadczą o tym, że Niemcy pozostawiają Ukrainę na pastwę Moskwy. Cytuje m.in. Artisa Pabriksa, łotewskiego ministra obrony, który udzielił wywiadu gazecie „Bild”.
Jeśli widzisz, że kogoś napadli i biją w ciemnej ulicy i mówisz: „Pomogę ci, dzwoniąc po karetkę po tym, jak zostaniesz pobity”, to nie wystarczy. Nawet jeśli zapłacisz za przyjazd karetki. Niemieccy politycy nie rozumieją już, co oznacza powstrzymywanie. […] Na uwagę dziennikarza, przeprowadzającego z nim wywiad, że podobnie jak w Niemczech myślą we Francji, Hiszpanii i Włoszech, a opinie Łotwy są w Unii Europejskiej w mniejszości, powiedział: „Mam nadzieję, że bardzo szybko będziemy w większości. W przeciwnym razie Unia Europejska nie ma przyszłości”
—pisze Budzisz.
Komentarze zamieszczone w Europejskiej Prawdzie czy w amerykańskiej prasie liberalnej są także krytyczne wobec polityki Niemiec.
Katja Hoyer, historyk i dziennikarka specjalizująca się w tematyce niemieckiej, napisała na łamach „Washington Post”, że „Niemcy stają się słabym ogniwem w linii obrony NATO”, a ostatnia wizyta w Berlinie Antony’ego Blinkena, który starał się skłonić kanclerza Scholza do bardziej precyzyjnego określenia, jakie sankcje Niemcy są gotowe wprowadzić w życie, jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę, skończyła się fiaskiem wobec niechęci niemieckiego rządu do składania jasnych deklaracji
—czytamy.
Autor zauważa także, że obecne władze Niemiec w jawny sposób manifestują chęć współpracy z Rosją w zakresie energetyki.
Wygląda na to, że politycy niemieccy zaczęli się zachowywać tak, jakby Stany Zjednoczone już opuściły Europę albo opuszczą ją niedługo, wobec czego ta – samotna i rozbrojona – musi zacząć się liczyć z rosyjską potęgą
—pisze Budzisz.
„Bez ochrony granic strefa Schengen pęknie”
Michał Karnowski w artykule „Bez ochrony granic strefa Schengen pęknie” omawia m.in. znaczenie sytuacji na wschodniej granicy Polski dla całej strefy Schengen. Informuje, że Litwa również buduje zaporę na swojej granicy, która jednocześnie jest granicą Unii. Cytuje słowa litewskiej minister spraw wewnętrznych Agnė Bilotaitė:
[…] Musimy chronić nasze granice i, co za tym idzie, granice całej Unii […]. To nie jest zwykły kryzys migracyjny, to atak zorganizowany przez władze Białorusi. Nieprzypadkowo w czasie, gdy ze strony rosyjskiej zagrożona jest Ukraina.
Karnowski przybliża też wnioski z wileńskiej konferencji na temat zarządzania granicami. Podkreśla, że Polska była jednym z inicjatorów i organizatorów spotkania, a Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji, reprezentował nasz kraj:
Wyraźnie zarysowuje się nowa wspólna linia, przynajmniej państw narodowych. Instytucje unijne, Parlament Europejski i Komisja Europejska, silnie zideologizowane, to nieco inna sprawa. Premierzy, prezydenci i parlamenty krajowe znajdują się jednak pod silną presją obywateli, którzy migracji niekontrolowanej i masowej nie chcą. Podkreślono to w końcowym komunikacie przyjętym przez 16 państw […]: „Bezpieczeństwo i integralność strefy Schengen nie może podlegać kompromisom. Obszar wewnątrz może efektywnie funkcjonować tylko wtedy, gdy zewnętrzne granice są właściwie chronione”.
Autor wskazuje, że jednym z punktów omawianych na konferencji było „cyniczne granie przez państwa trzecie (kiedyś Turcja, potem Maroko, teraz Białoruś i Rosja) kwestią migracyjną”.
Fabrykowanie kryzysów, okrutne używanie migrantów jako broni, którą można w razie potrzeby zwieźć samolotami. Te działania Łukaszenki, jednak dobrze przez Polskę pokazane Europie, skutkują świadomością, że wiele trzeba w podejściu do obrony granic zmienić
—pisze Karnowski.
„Teatrzyk u Grodzkiego”
Marek Pyza w artykule „Teatrzyk u Grodzkiego” stara się ukazać, jak funkcjonuje powołana niedawno przez Senat komisja, która jak wynika z nadanej jej nazwy skupia się na udowadnianiu przypadków „nielegalnej inwigilacji”.
Marcin Bosacki, niegdyś dziennikarz „Gazety Wyborczej”, później dyplomata PO w Toronto (tym samym Toronto, w którym siedzibę ma CitizenLab), bardzo dba o to, by utwardzać przekaz – na koniec każdego posiedzenia dokonuje podsumowania, powtarzając najważniejsze polityczne tyrady, jakie padły na sali, i streszczając główne tezy wysłuchiwanych. Taki brief dla mniej uważnych. Marek Pyza ma wątpliwości co do poziomu organu, któremu przewodniczy Bosacki. Jego zdaniem… mamy do czynienia nie tylko z kabaretową atrapą komisji śledczej, lecz organem wręcz uwłaczającym doniosłości „izby refleksji”
—pisze Pyza.
Dalej podaje konkretne przykłady dowodzące tej tezy.
Tu nikt nie składa przysięgi, ale nie powinno to oznaczać, że może pleść androny, a tak właśnie się dzieje. Nikt nie może być przed tę komisję wezwany, a co najwyżej zaproszony. Może więc z tego zaproszenia nie skorzystać i nawet najbardziej karkołomna interpretacja prawa nie pozwala na wyciąganie wniosku, że np. Mariusz Kamiński, odmawiając przybycia, łamie konstytucję. A na takie właśnie tezy pozwala sobie Bosacki
—czytamy.
„Dzieci i młodzież w kryzysie”
Dorota Łosiewicz w artykule „Dzieci i młodzież w kryzysie” opisuje kondycję psychiczną dzieci i młodzieży w pandemii.
Jak wynika z danych Komendy Głównej Policji, od stycznia do listopada 2021 r. aż 1339 nastolatków w wieku 7–18 lat próbowało odebrać sobie życie
—przypomina Łosiewicz.
Środowisko psychologów, psychoterapeutów, psychiatrów jest zgodne, że covid, lockdown, nieprzewidywalne przechodzenie od stacjonarnej nauki do zdalnej odcisną głębokie piętno na psychice dzieci i młodzieży, a większość z nich może wyjść z pandemii z objawami PTSD, czyli zespołu stresu pourazowego
—dodaje.
Łosiewicz wyjaśnia, na jakie zmiany, według przeprowadzonych badań, w obszarach związanych ze zdrowiem i zachowaniami zdrowotnymi skarżą się młodzi ludzie.
Przed pandemią odsetek młodzieży oceniającej swoje zdrowie jako doskonałe wynosił 21 proc., w badaniach z okresu pandemii – jedynie 13 proc., natomiast odsetek młodzieży oceniającej swoje zdrowie jako słabe przed pandemią wynosił 2,4 proc., a w okresie pandemii zwiększył się aż pięciokrotnie, do 12,3 proc. Aż połowa 17-latków znajduje się obecnie w grupie ryzyka depresji. Przed pandemią odsetek był trzykrotnie niższy
—czytamy.
Autorka wskazuje na wyjaśnienie tej sytuacji podane przez psychiatrę Paulinę Przyrowską:
Ta fatalna kondycja psychiczna wynika głównie z alienacji i zamknięcia dzieci w domach. Młodym ludziom towarzyszy lęk i brak przewidywalności […]. Oni boją się o to, co będzie i jak będzie ze zdrowiem, z przyszłością. W wielu przypadkach nakłada się na to żałoba po stracie kogoś bliskiego. Zamknięcie oznacza także konieczność przebywania cały czas z domownikami. A w wieku rozwojowym kontakty rówieśnicze są najważniejsze. Rodzice nie są w stanie zastąpić tego kontaktu.
„Atak na Benedykta”
W artykule „Atak na Benedykta” Goran Andrijanić omawia oskarżenia, które zostały wystosowane wobec Benedykta XVI po opublikowaniu raportu na temat przestępstw seksualnych popełnionych przez księży archidiecezji monachijskiej w latach 1945–2019.
Niemieccy prawnicy przebadali okres 74 lat, a emerytowany papież był arcybiskupem Monachium i Freisingu tylko pięć – od 1977 do 1982 r. Mimo tego faktu to właśnie jego pięcioletnia kadencja znalazła się w centrum uwagi na konferencji prasowej, choć warto zaznaczyć, że cały raport liczy 1,9 tys. stron
—czytamy.
Andrijanić zauważa, że po konferencji „rozpoczęła się lawina medialnych artykułów przeciwko Benedyktowi XVI oraz dyskusje o skandalu, ‘który na zawsze naznaczy jego spuściznę’”.
To, że Benedykt XVI od samego początku zaprzeczał wszelkim stawianym mu zarzutom, chyba nie ma większego znaczenia
—pisze publicysta.
Autor opisuje konkretną sprawę:
Spośród czterech przypadków wymienionych przez prawników najwięcej mówi się o tym dotyczącym ks. Petera Hullermanna, pedofila recydywisty […]. Hullermann został przyłapany na molestowaniu dzieci w swojej diecezji Essen w 1980 r., a następnie jego biskup wysłał go na leczenie psychiatryczne do archidiecezji monachijskiej. W Monachium pozwolono mu zamieszkać w parafii, gdzie proboszcz zaangażował go w działalność duszpasterską, w tym pracę z dziećmi. Prawnicy twierdzą teraz, że Benedykt XVI zdawał sobie sprawę z zarzutów pod adresem księdza, a mimo to pozwolił mu wznowić pracę duszpasterską […]. Raport wspomina o posiedzeniu rady archidiecezji z 15 stycznia 1980 r., na którym podjęto decyzję o przyjęciu Hullermanna do archidiecezji, i łączy pośrednio to spotkanie, w którym uczestniczył również ówczesny arcybiskup kardynał Joseph Ratzinger, z decyzją o ponownym zezwoleniu na pracę duszpasterską Hullermanna.
Andrijanić wyjaśnia, że do tej sytuacji odnosi się prywatny sekretarz papieża seniora arcybiskup Georg Gänswein w swoim oświadczeniu.
Na spotkaniu, o którym mowa, nie podjęto żadnej decyzji dotyczącej przydziału duszpasterskiego tego księdza. Przychylono się raczej do wniosku o zapewnienie mężczyźnie zakwaterowania podczas leczenia w Monachium.
W tygodniku także ciekawe komentarze bieżących wydarzeń pióra Krzysztofa Feusette’a, Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina, Andrzeja Rafała Potockiego, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej, Samuela Pereiry, Aliny Czerniakowskiej, Wiktora Świetlika, Jerzego Jachowicza oraz Andrzeja Zybertowicza.
Więcej w nowym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 31 stycznia br., także w formie e-wydania – polecamy tę formę lektury, wystarczy kliknąć TUTAJ.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
kk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/583692-nowy-numer-sieci-niemiecka-zdrada