5 tysięcy niemieckich hełmów dla Ukrainy w obliczu nadciągającego widma wojny z Rosją to kpina, po której nerwy puściły nawet niemieckim dziennikarzom. „My, Niemcy, staliśmy się kiepskim żartem” - napisał redaktor naczelny „Die Welt” w tekście „Witamy w Niemieckiej Republice Federalnej Klaunów”. W ciągu zaledwie kilku miesięcy nowy rząd Niemiec pokazał swoje prawdziwe oblicze, nie tylko w kwestii polityki zagranicznej.
5 tysięcy hełmów – ofiarna pomoc militarna
Ukraina poprosiła Niemcy o pomoc militarną w postaci dostaw broni, która pomogłaby obronić się przed wiszącym w powietrzu atakiem Rosji. Ambasador Andrij Melnyk mówił o okrętach wojennych i systemach obrony powietrznej. Oczekiwał również 100 tysięcy hełmów ochronnych i kamizelek dla ochotników. Berlin odpowiedział wysłaniem 5 tysięcy hełmów. I choć brzmi to jak kiepski żart wycięty z mema, niemiecka minister obrony Christine Lambrecht z dumą podkreśliła, że owe hełmy „są bardzo wyraźny sygnałem, który mówi, po której stronie jesteśmy”. I chyba rzeczywiście trudno mieć wątpliwości co do tego, po której stronie są Niemcy. Wcześniejsze wypowiedzi polityków zza Odry są równie szokujące i wskazują na wysoki stopień powiązania niemiecko-rosyjskich interesów gospodarczych.
Ukraiński Donbas okupowany jest przez Rosję od roku 2014, a nie przeszkodziło to Niemcom w budowaniu gazociągu Nord Stream 2, który narusza bezpieczeństwo energetyczne Europy. Z uruchomienia inwestycji nie zamierzają rezygnować nawet teraz. Nie widać także żadnych innych, realnych działań, które mogłyby powstrzymać Putina. Nie ma zgody na wprowadzenie dotkliwych dla Rosji sankcji, czym byłoby wyłączenie jej z międzynarodowego systemu rozliczeń bankowych. Nowy szef CDU Friedrich Merz stwierdził wprost, że sankcje w postaci „wykluczenia Mokwy z systemu płatności SWIFT, byłyby bombą atomową, która odbiłaby się negatywnie na rynkach kapitałowych i zaszkodziłaby Niemcom”. Obawa ta powtórzona została także przez innych polityków, którzy wciąż przekonują do dialogu z Moskwą. Dialogu tak dalece ostrożnym, że w ubiegłym tygodniu Kanclerz Niemiec odrzucił propozycję spotkania z prezydentem USA w sprawie kryzysu na Ukrainie, twierdząc że w najbliższym czasie nie może znaleźć wolnego miejsca w swoim kalendarzu. Na szczęście zdecydowana postawa innych przywódców i światowych mediów w kwestii Ukrainy chyba nieco zmitygowała rząd Niemiec. 26 stycznia wziął on udział w wideokonferencji zorganizowanej przez prezydenta USA, w której uczestniczyli prezydenci Polski, Francji, Włoch, Wielkiej Brytanii oraz przedstawiciele instytucji europejskich, przewodnicząca Komisji Europejskiej, przewodniczący Rady Europejskiej, a także Sekretarz Generalny NATO. Przebieg spotkania był tajny. Pozostaje mieć nadzieję, że Niemcy zrozumiały powagę zagrożenia. Jak na razie zdołali wysłać Ukrainie 5 tysięcy tych nieszczęsnych hełmów, więc proces myślowy chyba dopiero ruszył. Nic dziwnego, że nawet niemieckie media ostro zareagowały na tę kpinę.
Niemiecka Republika federalna Klaunów
Redaktor naczelny dziennika „Die Welt” Ulf Poschardt nie zostawił suchej nitki na obecnym rządzie.
Witamy w Niemieckiej Republice Federalnej Klaunów. Oferta 5000 hełmów dla Ukrainy, zagrożonej przez agresywnego autokratę, może stać się stałą frazą na przyszłych szczytach NATO i G-7, jeśli chodzi o poczucie odpowiedzialności Niemców. Staliśmy się żartem, złym, okrutnym. Mieszanką Gunthera (z „Przyjaciół”) i Utera Zoerkera, niemieckiego studenta w skórzanych spodniach z „The Simpsons”
— napisał, dodając że „niestety, niemiecki dziwak powrócił”.
Globalne rozczarowanie nowym rządem i jego polityką zagraniczną odsuwa kraj od Zachodu. Kiedy w rosyjskim kanale propagandowym Russia Today sławi się niemieckiego admirała za zdradę idei wolności liberalnego Zachodu, wiadomo, dokąd doszliśmy
— podkreśla Poschardt.
Jego zdaniem, rząd koalicji SPD, Zielonych i FDP nie zdaje egzaminu w żadnej z poważnych spraw, czy to kryzys ukraiński, transformacja energetyczna, czy też polityka w pandemii. Trudno nie podzielać jego diagnozy, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę wysoce zideologizowaną umowę koalicyjną, jaką rozpisano szczegółowo na 177 stronach. Jego szokujący zakres i poziom uwikłania ideologicznego opisała doskonale Aleksandra Rybińska w swoim tekście: Ideologia zamiast pragmatyzmu, czyli co nam szykuje nowy rząd Niemiec.
Rosyjska agentura w Europie
Na kształt obecnej świadomości niemieckich polityków pracowano przez lata. To skutek trwającej od dekad rewolucji kulturowej, która sformatowała myślenie Zachodu według wytycznych „postępowego” neomarksizmu. Nie trzeba też pewnie przypominać, że trwająca od lat wojna informacyjna także ma swoje skutki. Już w 2016 roku służby specjalne wielu krajów unii alarmowały w Parlamencie Europejskim, że poziom rosyjskiej agentury w ich krajach jest zatrważający.
W 2016 opublikowany został raport szwedzkich służb SAPO za 2015 rok. Autorzy sprawozdania podkreślili, że Rosja prowadzi przeciwko Szwecji wojnę psychologiczną, której celem są decydenci oraz opinia publiczna. Kreml chce wpływać na podejmowane w Szwecji decyzje poprzez wspieranie ruchów ekstremistycznych, działania informacyjne oraz dezinformacje. Szwedzi ostrzegali także przed działaniem rosyjskich władz, wspierających media, będące coraz częściej ich narzędziem. Wymieniają tu grupy medialne „RT” oraz „Sputnik”, wchodzące w skład koncernu założonego przez prezydenta Władimira Putina i kontrolowane są przez Kreml.
Podobny raport wydała także Bułgaria w czerwcu 2016 r.. Bułgarski kontrwywiad zaalarmował, że obce służby penetrują wewnętrzne sprawy kraju. Próbowano przejąć media i energetykę. Autorzy raportu podkreślili, że obiektem zainteresowania były „procesy w sferach: politycznej, gospodarczej, społecznej, kulturalnej, religijnej i wojskowej”.
Nie inaczej rzecz miała się w innych krajach, także w Niemczech. Już w 2014 roku niemieckie media alarmowały, że rosyjska służba wywiadu zagranicznego SWR nasiliła działalność szpiegowską na terenie Niemiec. Rosyjscy agenci niezwykle aktywnie werbowali wówczas współpracowników niemieckich polityków, fundacji i ministerstw. „Żaden inny kraj nie traktuje działalności szpiegowskiej w Niemczech tak poważnie jak Rosja” - powiedział tygodnikowi „Welt am Sonntag” ówczesny szef Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji Hans-Georg Maassen. Według niemieckiego kontrwywiadu w skali roku dochodzi do około 100 prób werbunku.
Ale przecież realizowaniu interesów Rosji nie służą wyłącznie świadomi agenci. Rosja doskonale wie, jak sterować agenturą wpływu i jak posługiwać się tzw. pożytecznymi idiotami, by osiągać własne cele. Założeniem „długiego marszu przez instytucje” było takie przeprowadzenie społeczeństwa przez proces edukacyjny i formacyjny, takie wykształcenie przyszłej elity politycznej, biznesowej i kulturowej, by podejmowane przez nich samodzielne decyzje spełniały oczekiwanie neomarksistowskich ideologów. Patrząc na dzisiejsze decyzje niektórych polityków, trzeba przyznać, że plan udał się doskonale.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/583585-republika-federalna-klaunow-tak-niemcy-staja-sie-memem