W powieści „Gra Endera”, bestsellerze science-fiction Orsona Scotta Carda (ur. 1951), Polska pojawia się epizodycznie, ale jest miejscem wyjątkowym. W świecie przyszłości, ściśle regulowanym i na potrzeby wojny z kosmitami podporządkowanym twardym regułom życia, zbawcą Ziemi okaże się dziesięcioletni chłopiec, tytułowy Ender. Polski akcent dotyczy ojca chłopca, Johna Paula Wiggina, który jest naszym rodakiem i każde z jego dzieci jest wybitne i genialne. Nadzwyczajne jest to, że Ender jest trzecim dzieckiem swoich rodziców, a według władz świata przyszłości dozwolone jest posiadanie jedynie dwójki dzieci. Wyjątkiem jest… Polska. Autor powieści widział nasz kraj jako wyjątkowy i nie ukrywał siły tej wyjątkowości, zakodowanej w imionach ojca tytułowego bohatera. Jan Paweł Wiggin (przed zmianą nazwiska: Wieczorek) nazywa się tak po polskim Papieżu - ten wątek był rozwinięty w opowiadaniu „Chłopiec z Polski”. Sama książka została zekranizowana w 2013 roku przez Gavina Hooda, który na produkcję pozyskał 110 milionów dolarów.
Polska wyjątkowa
Podsumowując wyjątkowość Polski dla Orsona Scotta Carda - katolicki kraj z wybitną historią Jana Pawła II opiera się szaleństwom nowoczesności. Autor pisał swoją powieść w latach 80-tych i - jak później przyznawał w wywiadach - był pod wrażeniem zrywu Solidarności, a potem rozmontowaniu komunizmu.
Wyobrażając sobie ten kwik ludzi wychowanych w pedagogice wstydu oraz uczulonych na polski romantyzm, także dzisiaj można odnotować w jak wielu sprawach Polska opiera się nowoczesnym trendom i ideologiom. Nasz kraj chroni życie poczęte w sposób najbardziej zdeterminowany w Europie, ma też jeden z najwyższych odsetków katolików, jest jednym z dwóch krajów o ściśle konserwatywnym rządzie w UE. Europejska Partia Konserwatystów i Reformatorów składa się z wielu partii krajowych, ale tylko jedna stanowi radę ministrów w swojej ojczyźnie - Prawo i Sprawiedliwość. Bodaj jako jedyny kraj przez całą kadencję parlamentu (2015-2019) nie mieliśmy we władzach ustawodawczych partii lewicowej. Progresywiści mają teraz co prawda swoją partię w Sejmie, ale tematy gender i LGBT są tam dyskretnie tonowane - wywołują bowiem społeczne zniechęcenie. Odwaga samorządów broniących szkolną młodzież przed ideologizacją była celem ataków z różnych stron kontynentu. Nawet największa partia antyrządowa - Platforma Obywatelska - maskuje swoje postępowe poglądy a gdy była u władzy, jej liderzy nie mieli śmiałości naruszyć społeczny consensus dotyczący spraw obyczajowych.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Ile jeszcze wytrzymają dzisiejsze lewackie mity? Dziesięć, dwadzieścia lat?
A jeśli wygramy?
Także najbliższe lata przyniosą nam zmagania o tradycyjne wartości i o normalność. Polska najlepiej opiera się radykalnej wersji ekologizmu, w której to człowiek ma ograniczyć siebie, by przyrodzie „żyło się lepiej”. Jeszcze bronimy węgla, teraz z kolei przyjdzie nam bronić prawa do jedzenia mięsa bo i tak prozaiczna rzecz jak kotlet staje się wrogiem lewicowo-liberalnych elit.
Oczywiście walec postępu wydaje się dziś nie do zatrzymania, a jednak patrząc przez pryzmat „realizmu politycznego” to już teraz ta względnie konserwatywna władza w Polsce powinna zostać zmieciona przez splot niekorzystnych wydarzeń i tendencji - od Białego Domu, przez Brukselę i Berlin po Moskwę. Tak się nie dzieje, co więcej, w kręgach władzy istnieje przekonanie, że przedłużenie rządów o trzecią kadencję jest możliwe.
Nasze nadzieje na dalszy opór w obronie tradycyjnych wartości wywołują śmiech, drwinę i szyderstwa lewicy i liberałów, furia Strajku Kobiet czy obsesje części totalnej opozycji albo galopujących w antypisowskiej nienawiści komentatorów, wylewają się na każdym kroku. Ale to jest tak naprawdę najlepsze potwierdzenie, że tę walkę nadal możemy wygrać. Może tę determinację doceni kolejny autor tworząc literaturę z Polską jako wyjątkową oazą wolności i normalności.
ZOBACZ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/583552-polska-jak-reduta-ordona-broni-sie-przed-lewacka-tyrania