Ten projekt jest wyjątkowym bublem prawnym i ma tak skomplikowane zapisy, że widać tu rękę prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego - ocenił przewodniczący koła Konfederacja Jakub Kulesza. Z kolei poseł Grzegorz Braun wezwał do kolejnego społecznego sprzeciwu przeciwko, jak mówił, segregowaniu Polaków. Krytyczni wobec projektu są również przedstawiciele PSL i Lewicy, o czym mówili posłowie: Marek Sawicki i Tomasz Trela.
CZYTAJ TAKŻE:
Kulesza: Wyjątkowy bubel prawny
W czwartek późnym wieczorem grupa posłów PiS wniosła do Sejmu projekt nowej ustawy covidowej, który zakłada m.in. wprowadzenie rozwiązań umożliwiających pracownikom nieodpłatne testowanie w kierunku SARS-CoV-2, a także żądanie przez pracodawców informacji o negatywnym wyniku takiego testu.
Ten projekt jest wyjątkowym bublem prawnym i ma tak skomplikowane zapisy, że widać tutaj rękę prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Takiego gniota prawnego, takiej głupoty, ja jeszcze w tym parlamencie nie widziałem
— oświadczył Kulesza w piątek podczas konferencji prasowej w Sejmie.
Według niego, projekt grupy posłów PiS „będzie miał na celu zmuszanie pracowników do poddawania się testom”, a przymus taki miałby polegać w jego ocenie na „systemowym kablowaniu, systemowym donoszeniu, za co nagroda może być bardzo duża, bo może wynosić aż 15 tys. złotych”.
Wrócimy do czasów donosicielstwa
— podsumował.
Jednocześnie Kulesza uznał, że przekazanie wcześniejszej projektu „ustawy Hoca do kosza” jest dużym sukces „wszystkich obywateli, którzy zaangażowali się w protesty” przeciwko temu projektowi, który - jego zdaniem - „łamał podstawowe prawa obywatelskie”. Miał on umożliwić weryfikację przez pracodawcę, czy pracownik jest zaszczepiony przeciwko COVID-19.
Jak donoszą media, minister (zdrowia Adam) Niedzielski zapowiadał, że jeżeli ta ustawa nie przejdzie, to on się poda do dymisji, więc oczekujemy wywiązania się z tego słowa. Czekamy ze zniecierpliwieniem na dymisję ministra Niedzielskiego
— oświadczył Kulesza.
Braun: „Stan wojenny w pigułce”
Poseł Grzegorz Braun nawiązał do numeru druku 1981, który nadano nowemu projektowi ustawy covidowej grupy posłów PiS i przekonywał, że jest to „stan wojennym w pigułce”, co może dotknąć pracowników, pracodawców, pracobiorców, którzy będą żyli w państwie, „już nawet nie policyjnym, bo policja nie będzie tu miała nic do roboty, ale w państwie kapusiów, donosicieli, w którym rola przywódcza jedynie słusznej dziś partii, jest rolą szczującego jednych na drugich”.
Braun zwrócił uwagę, że ten projekt ma być procedowany na dodatkowym posiedzeniu Sejmu we wtorek, które ma się rozpocząć o godz. 16 i wezwał do wyrażenia wtedy społecznego sprzeciwu „wszystkich uczciwych Polaków, którzy nie chcą segregować i nie chcą być segregowani, którym nie brak zdrowego rozsądku, szacunku do prawa i szacunku do siebie wzajemnie, którym droga jest wolność, bezpieczeństwo tradycyjnie rozumiane”.
Co znalazło się w nowym projekcie?
W myśl projektu PiS, pracodawcy będą mogli żądać od pracowników oraz osób wykonujących na ich rzecz pracę na podstawie umów cywilnoprawnych podawania informacji o posiadaniu negatywnego wyniku testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2.
Konieczność wprowadzenia takich rozwiązań jest podyktowana potrzebą upowszechnienia wykonywania testów diagnostycznych, będących skutecznym narzędziem służącym zapobieganiu rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2
— wskazano w uzasadnieniu.
Projekt zakłada ponadto, że pracownik, który nie poddał się testowi diagnostycznemu, nadal będzie świadczył u pracodawcy pracę na dotychczasowych zasadach. Nie będzie z tego względu delegowany do wykonywania pracy poza stałe miejsce pracy bądź wykonywania pracy innego rodzaju, jednak w przewidzianych w projekcie ustawy sytuacjach będzie mógł zostać zobowiązany do zapłaty świadczenia odszkodowawczego z tytułu zakażenia wirusem SARS-CoV-2.
Zgodnie z informacjami dostępnymi na stronie sejmowej, projekt został skierowany do pierwszego czytania w komisji zdrowia.
Sawicki: Absurd pokazujący pełną bezradność
Projekt nowej ustawy covidowej jest absurdalny i pokazuje pełną bezradność rządu, który odpowiada za bezpieczeństwo i zdrowie Polaków; będę namawiał posłów z mojego klubu, by się w to nie mieszać - powiedział PAP poseł PSL-KP Marek Sawicki.
W czwartek późnym wieczorem grupa posłów PiS wniosła do Sejmu projekt nowej ustawy covidowej, który zakłada m.in. wprowadzenie rozwiązań umożliwiających pracownikom nieodpłatne testowanie w kierunku SARS-CoV-2 oraz żądanie przez pracodawców informacji o negatywnym wyniku takiego testu. Projekt przewiduje też, że pracownik w określonych przypadkach będzie mógł zostać zobowiązany do zapłaty odszkodowania za zakażenia koronawirusem. Do reprezentowania wnioskodawców upoważniony został poseł Paweł Rychlik.
W rozmowie z PAP projekt ocenił poseł PSL Marek Sawicki.
Wcześniej był „lex Hoc”, teraz - „lex Rychlik”. Nie mam już siły do bezradności rządu, bo odpowiedzialnym za bezpieczeństwo i zdrowie Polaków jest właśnie rząd, a nie przedsiębiorcy czy obywatele bezpośrednio
— powiedział.
Jak ja słyszę, że zgodnie z tym projektem mam skarżyć kogoś, że mnie zakaził covidem, albo przedsiębiorca ma skarżyć kogoś za to, że jest chory - to jest absurd i permanentna kapitulacja, imposybilizm w największym możliwym wydaniu
— ocenił poseł ludowców.
Według Sawickiego „widać, że rząd balansuje na linie zawieszonej pomiędzy liczbą nadmiarowych śmierci, stale rosnącą na już ponad 200 tys. osób, a grupką antyszczepionkowców, którzy postawili swoje warunki i szantażują PiS, że stracą większość w Sejmie”.
Za zdrowie i życie Polaków odpowiadają rządzący. Ja będę namawiał kolegów z klubu PSL-KP, by się zwyczajnie w to nie mieszać. Niech rząd weźmie odpowiedzialność za rządzenie, a jeśli się jej boi, to niech się poda do dymisji. I wtedy albo stworzy się większość, albo przy jej braku będą rozpisane kolejne wybory i wtedy może zwycięży ktoś, kto się tej odpowiedzialności nie boi i weźmie się do pracy. My nie jesteśmy od tego, by go stale wyręczać
— powiedział Sawicki.
Pytany, czy to znaczy, że chciałby, aby posłowie PSL-KP nie głosowali nad tym projektem lub wstrzymali się od głosu, powiedział, że nie wie, ale będzie o sprawie rozmawiał kierownictwem klubu.
Według niego rząd nie radzi sobie z kwestiami dotyczącymi zdrowia, gospodarki, inflacją oraz podatkami, a także sprawami zagranicznymi.
Nie wiem, dlaczego opozycja ma podtrzymywać tak nieudolną władzę, zamiast pozwolić jej upaść
— dodał poseł PSL-KP.
Trela: Decyzja o ew. poprawkach w poniedziałek lub wtorek
Projekt nowej ustawy covidowej to klasyczny gniot PiS-owski napisany na kolanie, ma napuszczać jednych pracowników na drugich; decyzję, czy będziemy wnosić o odrzucenie tego projektu, czy będziemy proponować poprawki podejmiemy w poniedziałek lub wtorek - powiedział PAP Tomasz Trela (Lewica).
Jest to taki klasyczny gniot PiS-owski napisany na kolanie, który ma na celu segregować pracowników, napuszczać jednym na drugich, żeby może na kogoś donieśli, znowu wszystko zrzucić na pracodawców
— ocenił wiceszef klubu Lewicy.
Pytał jak na wyglądać weryfikowanie, kto zakaził innego pracownika koronawirusem.
A jak zarazi ktoś, kto w poniedziałek miał negatywny wynik testu, a w czwartek nie był testowany, bo to testowanie ma być raz w tygodniu? To jest jakaś paranoja, to jest alogiczne
— powiedział Trela.
Dopytywany, czy jeżeli projekt w obecnym brzmieniu zostanie wniesiony pod obrady Sejmy to Lewica złoży wniosek o odrzucenie go w pierwszym czytaniu czy też będzie proponować poprawki, odpowiedział:
My w tej sprawie będziemy mieli i prezydium klubu parlamentarnego, i klub parlamentarny. Wysłuchamy rekomendacji ekspertów i osób, które pracują w komisji zdrowia (…). Decyzję ostateczną polityczną, czy to odrzucać w pierwszym czytaniu czy zgłaszać do tego propozycje i poprawki będziemy podejmować w poniedziałek, wtorek.
Dodał, że w projekcie PiS nie znalazła się żadna propozycja Lewicy przedstawiona podczas wtorkowego spotkania premiera Mateusza Morawieckiego z opozycją. Trela przypomniał, że Lewica opowiada się za realnym wykorzystaniem paszportów covidowych oraz za obowiązkowymi szczepieniami przeciw Covid-19 dla dorosłych.
Opinia Lubnauer
Bubel prawny, który skonfliktuje ludzi i upowszechni donosicielstwo; oznacza też odejście od narodowego programu szczepień, a to szczepienia a nie testy są najskuteczniejszym sposobem walki z omikronem - tak projekt ustawy o testowaniu pracowników oceniła wiceprzewodnicząca klubu KO Katarzyna Lubnauer.
Projekt „o szczególnych rozwiązaniach dotyczących ochrony życia i zdrowia obywateli w okresie epidemii COVID-19” wniosła w czwartek grupa posłów PiS. Do reprezentowania wnioskodawców upoważniony został poseł Paweł Rychlik. W poniedziałek projektem zajmie się sejmowa Komisja Zdrowia.
Zdaniem wiceszefowej klubu KO i członka Komisji Zdrowia Katarzyny Lubnauer nowy projekt ustawy, choć firmuje go poseł Rychlik, powstał zapewne z inspiracji Jarosława Kaczyńskiego.
To jest ustawa zrobiona według zasady, jak mały Jaś wyobraża sobie walkę z pandemią
— oceniła Lubnauer.
Zwróciła uwagę, że ponieważ omikron jest bardzo zaraźliwy, osób chorujących będzie bardzo dużo.
Praktycznie jest niemożliwa izolacja wszystkich osób, które będą zarażone
— powiedziała.
Jej zdaniem ustawa, jeśli wejdzie w życie, jeszcze silniej skonfliktuje społeczeństwo wewnątrz miejsc pracy.
To jest ustawa o powszechnym donosicielstwie. Jeżeli ktoś zostanie zarażony, będzie następować tak zwane domniemanie winy i osoba która się nie przetestowała będzie wskazywana, jako winna temu zarażeniu. Nie będzie miało znaczenia, że ten ktoś po pracy poszedł do restauracji czy do kina, ale domniemanym winnym będzie inny pracownik tej samej firmy, który się nie poddał testowi
— zaznaczyła Lubnauer.
W takim przypadku ten zarażony pracownik będzie mógł bowiem liczyć na odszkodowanie w wysokości do 15 tys. zł.
Poza tym, dodała, jak pracodawca nie nakaże testów, a pracownik zarazi się gdziekolwiek indziej, będzie mógł przerzucić odpowiedzialność na pracodawcę.
Inne negatywne elementy projektu to, w opinii Lubnauer, kary do 6 tys. zł za niewykonywanie poleceń związanych z walką z pandemią, których nie będzie mógł zmniejszyć sąd, a także piętnowanie lekarzy za teleporady.
Cała ustawa jest kuriozalne, jest bublem prawnym, widać, że nie powstawała we współpracy z ekspertami
— oceniła Lubnauer.
Ustawa, dodała, jest też „całkowitym odejściem od narodowego programu szczepień”.
W uzasadnieniu autorzy bardzo wyraźnie piszą, że osoby szczepione i nieszczepione nie są różnicowane. Problem polega na tym, że w interesie całego społeczeństwa jest zachęcanie obywateli do szczepień, z uwagi na to, że to osoby nieszczepione głównie lądują w szpitalach, obciążając ochronę zdrowia. Jeżeli chcemy chronić społeczeństwo powinniśmy robić wszystko, by ludzie się szczepili. Testy bardzo dobrze sprawdzały się na pierwszym etapie, gdy nie mieliśmy szczepień, było chorych mniej i można ich było wyizolować. Omikron jest powszechny, bardzo szybko zaraźliwy i nie ma realnej możliwości wyizolowania wszystkich chorych
— tłumaczyła Lubnauer.
Kiedyś wołaliśmy: testy, testy, testy, ale teraz jesteśmy na etapie: szczepić, szczepić, szczepić. Bo w walce z omikronem najskuteczniejsze są szczepienia
— powiedziała.
Zdaniem wiceszefowej klubu KO „ten projekt ma przykryć nicnierobienie”.
aja/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/583514-opozycja-atakuje-pis-za-nowy-projekt-ustawy-covidowej