14 stycznia Onet opisał „wyciek danych z wojska” na miarę wielkiej afery szpiegowskiej i kompromitacji polskiej armii. Wyglądało to tak, jakby tamten piątek miał się zakończyć dymisją ministra obrony, upadkiem rządu, problemami całego NATO. Dlaczego tak się nie stało? – zastanawia się Jakub Augustyn Maciejewski.
Autor przytacza komentarze, jakie wywołało ostatnio pojawienie się w Internecie informacji dotyczących naszej armii. Jak czytamy część polityków domagała się wręcz dymisji ministra Błaszczaka.
Media głównego nurtu szeroko podawały informację, a komentatorzy i eksperci bili na alarm. Generał Waldemar Skrzypczak oświadczył, że „przegraliśmy wojnę, zanim się zaczęła”, na słabość państwa polskiego narzekał także słynący z prorosyjskich opinii popularyzator geopolityki dr Leszek Sykulski. Gdyby podsumować liczbę odbiorców wszystkich portali informacyjnych, stacji radiowych i telewizyjnych, które przekonywały, że stała się tragedia, można powiedzieć, że ponad połowa Polaków odnotowała istnienie jakiegoś skandalu. Skandalu, którego nie było.
Jak się okazuje rewelacje niektórych redakcji okazały się przesadzone, a upublicznione dane wcale nie są tak drażliwe, jak to wynikało z dramatycznych nagłówków. Chodziło o Jednolity Indeks Materiałowy (JIM).
Związany z wojskiem ekspert ds. cyberbezpieczeństwa tłumaczy, że JIM jest jak spis kodów kreskowych w sklepie. – Pracownik dzięki temu wie, jakim kodem określa się dany produkt, ale przecież nie wie, ile sprzętów jest na stanie ani nawet, czy dany produkt w ogóle jest do dyspozycji – mówi tygodnikowi „Sieci”. – Każde wojsko, NATO nie jest tu przecież wyjątkiem, grupuje i systematyzuje wszystko, co ma na stanie, by szybko i sprawnie inwentaryzować sprzęt – tłumaczy. – To, co „wyciekło”, to spis nazw, z którego nie wynika nic poza sposobem rejestrowania przedmiotów w tabelce
— czytamy.
Zdaniem Maciejewskiego kluczowy jest także termin, w jakim prasa donosiła o wycieku, gdyż zbiegł się z działaniami hakerskimi skierowanymi przeciwko Ukrainie.
Atak na ukraińskie serwery miał miejsce tego samego dnia, ba, tego samego poranka, co głośny artykuł Onetu. Prowokacja w Kijowie obiegła świat rosyjskojęzyczny, a tezy Onetu zostały szybko podchwycone przez niemieckich komentatorów. „Polska armia jest teraz skompromitowana, widoczna, każdy może oszacować jej siłę i jej słabości” – pisał „Die Welt”. Poważna sytuacja nie dotyczy więc rzekomego wycieku danych z wojska, ale autentycznej dezinformacji atakującej najważniejsze fundamenty państwa polskiego.
Więcej o polskiej armii w kontekście bezpieczeństwa w Internecie w najnowszym numerze „Sieci” dostępnym w sprzedaży od 24 stycznia br., także w formie e-wydania na https://www.wsieciprawdy.pl/aktualne-wydanie-sieci.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/583263-maciejewski-w-sieci-atak-informacyjny-na-polskie-wojsko