„NATO musi przypomnieć sobie, po co zostało powołane i musi przypomnieć sobie też politykę Reagana, który doskonale wiedział, jak rozgrywać Rosję” - mówi portalowi wPolityce.pl były dowódca GROM, gen. Roman Polko.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Jak oceniłby Pan postawę Niemiec w kontekście groźby rosyjskiej agresji na Ukrainę?
Gen. Roman Polko: Taka sama jak Węgier
Wydaje się, że na Węgry Ukraina nie liczyła tak mocno jak na Niemcy. Dziś Kijów mówi o tym, że obecna sytuacja jest dla Berlina chwilą prawdy.
Warto podkreślić, że wczorajsza wideokonferencja pokazała taką solidarność w obliczu bezprecedensowej agresji Putina. Rosji nie będzie już tak łatwo szło jak wtedy, gdy zdobywał Krym i właściwie nie napotkał oporu. Kwestia Niemiec to oczywiście skandaliczne działania związane z takim „hamowaniem się”, czy nawet wręcz blokowaniem dostaw uzbrojenia dla Ukrainy.
Mam nadzieję, że po wczorajszej rozmowie prezydenta USA Joe Bidena z przywódcami świata Zachodu, w tym również Polski, ten sposób myślenia Europa już zażegnała i takie kraje jak np. Niemcy, ale też Węgry nie będą stawiały interesów gazowych na pierwszym planie, przed własnym bezpieczeństwem.
Bo trzeba bardzo mocno podkreślić, że nie tylko Niemcy, ale również inne kraje Europy też dawały się rozgrywać Putinowi w taki sposób, że dzielił liderów świata Zachodu i wydawało mu się, że będzie mógł po cichu realizować swoje cele.
To się nie udało. Ten szantaż gazowy, szantaż migrantami czy wiara w to, że z powodu pandemii COVID Europa przestanie patrzeć na to, co się dzieje chociażby na kierunku ukraińskim - wszystko to się nie sprawdziło i w obliczu takiego realnego, zdemaskowanego konfliktu okazuje się, że także te kraje, które były i są mocno powiązane interesami gospodarczymi, przedkładają jednak interes bezpieczeństwa Europy, więc także własnego, nad kwestie gospodarcze.
Prezydent Andrzej Duda uczestniczył w wideokonferencji prezydenta Joe Bidena, a na piątek zwołuje Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Czy Polska dobrze odpowiada na groźby rosyjskiej agresji? Jak jeszcze powinniśmy reagować?
Ważne jest to, że udało się zbudować tę solidarność światową, międzynarodową. To niesamowicie istotne w obliczu tego zagrożenia, to ogromny problem dla Putina. Ale równie istotne jest to, abyśmy również w Polsce nie pozwolili rozgrywać się wewnątrz przez tę V kolumnę Putina, te wszystkie farmy trolli, które pewnie będą starały się skłócać poszczególne grupy w Polsce.
W kwestii bezpieczeństwa musimy mówić jednym głosem. W internecie z niepokojem obserwowałem np. podnoszenie w tym momencie jakichś zaszłości historycznych między Polską a Ukrainą. To należy odłożyć na zupełnie inny czas, inną rozmowę. Musimy zdawać sobie sprawę, że suwerenna, niepodległa Ukraina i Białoruś to gwaranty naszego bezpieczeństwa i powinniśmy wspierać te kraje, aby rzeczywiście mogły prowadzić własną, samodzielną politykę, a nie żebyśmy również przez jakieś nieskoordynowane działania, brak solidarności pozwolili Putinowi cofnąć czas i budować układ z epoki zimnej wojny czy niechlubnych układów monachijskich z czasów po II wojnie światowej.
Czy Putin rzeczywiście zdecyduje się zaatakować?
Putin był przekonany, że pójdzie mu to z łatwością. Rzeczywiście, działania, które obecnie prowadzi, to nie są zwykłe ćwiczenia, manewry, tylko wciąż testowanie, szukanie miejsca, czasu, aby przeprowadzić operację przeciwko Ukrainie.
Scenariuszy tego ataku jest wiele, w ostatnim czasie omawiane jest uderzenie chociażby na Kijów - zapewne z kierunku bardziej białoruskiego, północnego - ale myślę, że Putin będzie dążył do pewnego efektu zaskoczenia i jednak nie pozwoli sobie na taką pełnoskalową wojnę, która spowodowałaby ogromne straty.
Armia ukraińska nie jest już bowiem armią, która nie ma czym się bronić, przynajmniej jeżeli chodzi o wojska lądowe, i ewentualne wejście na terytorium Ukrainy wiązałoby się zapewne z tym, że wielu rosyjskich żołnierzy z tego frontu wrociłoby w trumnach.
Czy w przypadku ataku Rosji na Ukrainę Polska też ma się czego obawiać?
To nie jest tak, że kiedy wojna się toczy, to nie dotyka innych krajów. Nawet takie problemy wewnętrzne Białorusi mocno oddziałują na Polskę, a co dopiero mówić o wojnie, w którą byłoby zaangażowane takie państwo jak Ukraina.
To zagrożenie w Polsce objawiałoby się na wiele sposobów: kwestia migracji, zmasowane działania przeciwko Polsce w cyberprzestrzeni, podważanie wiarygodności przez Rosję, a być może nawet jakieś grupy dywersyjne, które miałyby na celu zniechęcenie Polski do jakiegokolwiek aktywnego wspierania Ukrainy.
Jest szereg elementów związanych z tym ryzykiem, ale w obliczu takiej solidarności europejskiej myślę, że tego typu działania nie będą realizowane, a na razie - tak przynajmniej wynika z obecnych zapowiedzi - wydaje się, że i NATO, i UE są solidarne w obliczu eskalacji napięcia. Mam nadzieję, że nie zabraknie determinacji, żeby Putinowi sensownie odpowiedzieć.
Po pierwsze: uderzeniem gospodarczym - bo Rosja utrzymuje się przede wszystkim ze sprzedaży surowców i kontakty z Europą są dla niej niesamowicie istotne, czy też uderzeniem chociażby w system bankowy, gdzie oligarchowie rosyjscy z całą pewnością nie wybaczyliby Putinowi, gdyby np. ten system SWIFT został przyblokowany i mieliby ponieść z tego powodu duże straty.
Myślę, że Putin musi to wszystko wyważyć i że chyba w tej chwili sam już widzi, że zapędził się jednak w dosyć trudną sytuację, a liczył na łatwy sukces.
Niektórzy komentatorzy uważają, że zapędził się także w swoich roszczeniach wobec Zachodu, m.in. żądając, aby Ukraina nie została przyjęta do NATO. Czy tego rodzaju żądania są już na tyle bezczelne, aby każdemu, kto miał jeszcze jakiekolwiek złudzenia co do polityki prezydenta Rosji, otworzyły się oczy?
Te żądania są oczywiście bezczelne i absurdalne, ale ta postawa Putina spowodowały, że nad przystąpieniem do Sojuszu zaczęły zastanawiać się kolejne kraje, takie jak np. Finlandia czy Szwecja, chcąc zapewnić sobie większe bezpieczeństwo. Budżet na armię już zwiększyły i to naprawdę w potężny sposób, wzmacniają, rozbudowują swoje siły zbrojne, widząc, że Rosja jest rzeczywiście bardzo nieprzewidywalna i jeżeli teraz nie waha się przed takim szantażem wobec Ukrainy, to gdyby udało jej się osiągnąć swój cel, zapewne nie zatrzymałaby się i poszła dalej w kierunku odbudowy postsowieckiego imperium.
Na szczęście prezydent Biden po porażce w Afganistanie, podobnie Unia Europejska, zdają sobie sprawę, że jeżeli teraz nie powiemy „STOP” tak jak zapomnieliśmy to zrobić w roku 2008 po ataku na Gruzję i w 2014 po aneksji Krymu, to rzeczywiście my będziemy kolejnym obiektem uderzenia, a nie na przykład Ukraina.
Czyli jedność i twarda postawa gwarantują, że zatrzymamy Putina?
Zdecydowanie tak. NATO musi przypomnieć sobie, po co zostało powołane i musi przypomnieć sobie też politykę Reagana, który doskonale wiedział, jak rozgrywać Rosję. To nie mogą być tylko słowa, ponieważ po drugiej stronie mamy do czynienia z przywódcą, który łamie wszelkie postanowienia, zarówno te gwarantujące Ukrainie bezpieczeństwo militarne i gospodarcze, jak i te związane chociażby z konwencją prowadzenia działań bojowych.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozm. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/583102-wywiad-gen-polko-putinowi-nie-pojdzie-juz-tak-latwo