Polityka to nie tylko pojedyncze wydarzenia, wypowiedzi, decyzje. To przede wszystkim procesy, które można dostrzegać i uwzględniać w swojej strategii, lub bagatelizować. Konsekwencje tej drugiej drogi za chwilę może ponieść Ukraina, a patrząc perspektywicznie – cała Europa, w szczególności zaś Polska.
Trwająca od sześciu lat wojna zachodnich lewicowo-liberalnych elit z polskim rządem weszła w nową fazę. Na początku była bowiem tylko gra na przeczekanie. Ten „wypadek przy pracy”, jakim stało się zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy, miał szybko minąć, a sprawy w Warszawie wrócić na dawne tory – tak sprzyjające Berlinowi. Okazało się, że krnąbrni Polacy na poważnie zechcieli zmienić kierunek, w którym podąża kraj i wybrali prawicowe władze na kolejną kadencje. A te nie zechciały podporządkować się rozkazom zachodnich zamordystów.
Rozpoczęło się więc grillowanie Polski – za pomocą pozatraktatowych werdyktów gremiów mianowanych, łamanie zasad konstytuujących Unię, licznymi debatami, w których fakty i rozwiązania w innych krajach Wspólnoty nie mają znaczenia, a liczą się tylko coraz bardziej krzykliwe – i coraz bardziej głupie – wystąpienia europarlamentarzystów. Mamy jednoosobowe decyzje mające nas zmusić do wielomilionowych, bezzasadnych kar, blokowanie należnych nam pieniędzy, próbę mordowania polskiej energetyki i szerzej: gospodarki. Arsenał jest potężny i wciąż się rozbudowuje. Nie można wykluczyć, że są to środki do celu, jakim może być próba wypchnięcia Polski z UE.
Teraz jednak doszło coś jeszcze. Jawne dążenie do zmiany władz w Polsce. Takie zamiary potwierdził Esteban Gonzalez Pons, hiszpański europoseł, który ma przyjechać do Polski z „misją obserwacyjną” ws. Pegasusa. Jak powiedział ten wiceszef EPP (a zatem zastępca Donalda Tuska), europosłowie chcą „pomóc polskiemu społeczeństwu zmienić władze, które wydają się nie być dobre dla Polski”.
CZYTAJ TAKŻE:
Kiedy pójdą dalej? Kiedy zechcą bezpośrednio przyznać sobie prawo do zmiany władz w państwie członkowskim, jeśli owe władze nie będą podporządkowywać się zarządzeniom komitetu centralnego z Brukseli? Nie zdziwiłbym się, gdyby i takie propozycje zaczęły się pojawiać.
Dla nich nie ma znaczenia, że suwerenne państwo głosami swoich obywateli samo wybiera swoje władze. Nie ma prawa mieć na to wpływu żaden zagraniczny polityk. Choć próbują – naciskami mniej lub bardziej twardymi. Na razie poprzez polityczne szantaże, działalność mediów własnych i skolonizowanych, walizkami z pieniędzmi dla organizacji pozarządowych, czy korupcją np. władz samorządowych.
To jest wojna o suwerenność. Kto tego nie rozumie, nie zasłużył na życie w wolnym kraju. Jak długo ta wolność potrwa? To pytanie pojawia się tym częściej, im więcej bezczelności i agresji widzimy ze strony mordercy z przeszłością w KGB.
Nie można patrzeć na obecne wydarzenia za naszą wschodnią granicą w oderwaniu od tego, co działo się w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Nie można zapomnieć lekcji roku 2008 i realizującej się właśnie czarnej przepowiedni śp. Lecha Kaczyńskiego po inwazji Rosji na Gruzję.
Nie sposób zapomnieć, że wszystko, co dziś robi Berlin, a co coraz głośniej dostrzegają pod każdą transatlantycką szerokością geograficzną, już dawno głośno obwieszczał Donald Trump.
Ukraina jest po raz drugi zdradzana przez zachodnich sojuszników. Unia Europejska niszczeje, a dowódcy NATO drżą, jak wypadnie test, któremu Rosja może poddać Sojusz. Dawne strefy wpływów się odbudowują, a Niemcy w tym procesie są gotowi poświęcić naprawdę wiele - pod warunkiem, że nie ze swoich zasobów. Każdego dnia dostarczają na to kolejnych dowodów.
Nie chcą odcięcia Rosji od transferów SWIFT, nie chcą wciągać tematu Nord Stream 2 w „konflikt pomiędzy Rosją a Ukrainą”, nie chcą przekazywać Ukrainie broni, nie pozwalają nawet Estonii na przekazywanie haubic, jeszcze z arsenału NRD. Dowódca bundesmarynarki (już co prawda wyrzucony) mówi, że Putinowi należy się szacunek, szefowa niemieckiego MSZ „widzi ogromny potencjał do współpracy” z Rosją, wicekanclerz od gospodarki chce Moskwę udobruchać „dobrymi rozmowami o OZE”, czym zamierza deeskalować sytuację u granic Ukrainy, a moskiewski korespondent niemieckiej państwowej telewizji ogłasza, że szwedzcy żołnierze na szwedzkiej wyspie stanowią „zagrożenie dla Rosji”.
Śmiejecie się z diagnozy Jarosława Kaczyńskiego o budowie przez Niemcy IV Rzeszy? Lepiej odrzucić prostackie skojarzenia, popatrzeć na fakty i dobrze tę diagnozę zapamiętać. Nasza suwerenność jest dziś realnie zagrożona, zaś sojusznicy przestają nas łudzić, że może ona stanowić dla nich jakąkolwiek wartość.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
O wzmacnianiu wschodniej flanki NATO i spadających w Waszyngtonie notowaniach Niemiec
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/583100-nasza-krucha-suwerennosc-zamordysci-nie-kryja-juz-intencji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.