Po co tam delegacja NIK pojechała, w takim czasie?
To pytanie do Mariana Banasia, prezesa Najwyższej Izby Kontroli, oddające istotę problemu, padło dzisiaj podczas posiedzenia komisji spraw zagranicznych i kontroli państwowej wielokrotnie.
I odpowiedzi, którą można by uznać choćby za poważną, nie usłyszeliśmy. Tezę, że chodziło o nielegalny wyrąb drzewa w puszczy, który trzeba było właśnie wtedy omówić właśnie z jednym z organów reżimu używanym do represji wobec własnego społeczeństwa, nie da się potraktować poważnie. Każdy w Polsce wiedział, co się dzieje, każdy widział próbę najazdu, wojnę hybrydową. Każdy rozumiał tego konsekwencje. Prezes Banaś, człowiek bardzo inteligenty i sprytny, też.
Nie pojechali tam też kontrolerzy. Był za to w delegacji syn prezesa Mariana Banasia, pan Jakub Banaś.
Celnie wyłapał te niejasności także poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski, wskazując iż z jednej strony NIK twierdzi iż wizyta miała związek z obowiązkiem kontrolnym, ale w jej składzie nie było takich osób.
Wątpliwości są poważne. Dobrze to ujął wiceszef MSWiA Maciej Wąsik:
Widzieliśmy ataki na żołnierzy, policjantów, SG. Widzieliśmy, że stali za tym funkcjonariusze białoruscy. Byliśmy atakowani, musieliśmy zamknąć przejście w Kuźnicy. Kilka kilometrów dalej, delegacja NIK jechała z roboczą wizytą na Białoruś. Dlaczego doszło do tej wizyty akurat wtedy?
I pytał o rolę Jakuba Banasia:
Jaką funkcję pełnił podczas tej wizyty? Jaką funkcję pełni w NIK? Mówi się, że jest szara eminencją w Izbie. Syn Prezesa wyjeżdża do Łukaszenki. W jakim celu? Jakie dostał instrukcje? Jakie dostaliście instrukcje?
Rzeczywiście, trudno nie łączyć tego wyjazdu z relacjami, że funkcjonariusze Straży Granicznej mieli czuć się wręcz prześladowani uporczywymi kontrolami właśnie w czasie, gdy bronili granicy przed agresywnymi grupami sformowanymi przez Łukaszenkę. I trudno nie czuć niepokoi w obliczu doniesień, że NIK zamierza zaatakować budowę zapory na granicy. Beneficjent tej postawy jest jasny.
Musimy pamiętać, że część opozycji zagrała z Łukaszenką przeciw własnemu państwu - tak ją zaślepiła nienawiść. I część mediów, z TVN na czele, mówiła językiem propagandy białoruskiej. Też z nienawiści.
Czy także prezes Marian Banaś zagrał z Łukaszenką przeciw Polsce? Czy chodziło o zdobycie amunicji do ostrzału nielubianego rządu? Wydaje się to niestety w świetle ujawnianych faktów prawdopodobne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/582971-czy-takze-prezes-banas-zagral-z-lukaszenka-przeciw-polsce