Musimy być gotowi na zabezpieczenie swoich własnych interesów - tak wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz odniósł się do sytuacji możliwej agresji Rosji na Ukrainę. Przyznał też, że wojna w sąsiednim państwie zawsze negatywnie wpływa na bezpieczeństwo.
CZYTAJ TAKŻE:
Zapowiedź agresywnych kroków ze strony Rosji
Wojna w sąsiednim państwie zawsze negatywnie wpływa na sytuacje bezpieczeństwa w innym państwie, w całym regionie
— powiedział wiceszef MSZ, który w poniedziałek był gościem Poranka Rozgłośni Katolickich „Siódma - Dziewiąta”. Przypomniał w tym kontekście nerwowość i reakcję NATO, którą spowodowały sytuacja na Krymie czy w Donbasie, bo nie było wiadomo, jak to się rozwinie.
Mamy do czynienia z zapowiedziami agresywnych kroków ze strony Rosji
— mówił Przydacz.
Musimy być gotowi na zabezpieczenie swoich własnych interesów. Pokazaliśmy, że potrafimy bronić granicy, ale musimy być też gotowi ewentualnie na to, co się wydarzy na skutek tego konfliktu
— podkreślił.
Jak zastrzegł, „nie ma co straszyć jakąś interwencją, która miałaby się zakończyć działaniami na terytorium Polski”.
Polska jest dużym, silnym krajem, mającym dobrze zorganizowaną armię, także i na tle regionu bardzo wyposażoną. Poza tym jesteśmy częścią sojuszy i tutaj próba podważania wiary w sojusz, zapewnienia sojusznicze, to jest właśnie młyn na wodę strony rosyjskiej, która właśnie chce podminować wiarę w nasz sojusz
— zapewnił.
Agresja Rosji na Ukrainę jest realna, ale nie jest absolutnie pewna. Jako świat zachodni aktywnie pracujemy nad tym, aby ta groźba ataku oddaliła się
— wskazał wiceminister.
Wiceszef MSZ wskazał także, że ewakuacji rodzin amerykańskich dyplomatów z Ukrainy nie można porównywać do wycofania Amerykanów z Afganistanu, ponieważ Ukraina jest w zupełnie innej sytuacji.
Rozmiar konfliktu na Ukrainie
Wiceminister przyznał też, że nie wiadomo, jaki rozmiar przybierze konflikt na Ukrainie, jeżeli w ogóle do niego dojdzie.
Jestem w stanie sobie wyobrazić, że szereg osób będzie chciało np. przekroczyć polsko-ukraińską granicę czy dojechać do Polski, czy dalej
— powiedział.
Na tego typu rzeczy powinniśmy być przygotowani
— dodał.
Pod koniec ubiegłego roku Rosja sformułowała szereg żądań wobec USA i NATO, nazywając je propozycjami w sprawie gwarancji bezpieczeństwa. Rosja domaga się prawnych gwarancji nierozszerzenia NATO m.in. o Ukrainę, kraje Sojuszu wykluczyły już spełnienie tego postulatu. W przypadku niezrealizowania żądań Moskwa zapowiada kroki, w tym militarne, chociaż nie precyzuje, jakie mogłyby to być działania.
Ukraina i państwa zachodnie uważają, że skoncentrowanie przy ukraińskiej granicy przez Rosję ok. 100 tys. żołnierzy ma służyć wywarciu presji na Kijów i wspierające go stolice. Eksperci wojskowi oraz zachodnie rządy mówią o realnej groźbie rosyjskiej agresji.
W piątek sekretarz stanu USA Anthony Blinken po spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem w Genewie powiedział, że Rosja stoi przed wyborem, może wybrać rozwiązanie dyplomatyczne, które prowadzi do pokoju i bezpieczeństwa, lub drogę, która wiedzie tylko do konfliktu, surowych konsekwencji i międzynarodowego potępienia. USA, ich sojusznicy i partnerzy wspierają Ukrainę i są przygotowani na oba warianty - podkreślił.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/582893-wiceszef-mszgrozba-wtargniecia-rosji-na-ukraine-jest-realna