Przełomu nie ma, ale nie ma także ustępstw w sprawach najważniejszych. Stany Zjednoczone nie przyjęły żądań Rosji, które de facto sprowadzają się do wycofania NATO i USA z Europy Środkowej, a tym samym przyzwolenia na dominację rosyjską w tym regionie. Putin nie daje jednak za wygraną, a jego wzmożone działania militarne przywołują w pamięci prorocze słowa śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego z sierpnia 2008 roku. Czy Europę i Stany Zjednoczone będzie dziś stać na taką solidarność i stawienie czynnego – choćby gospodarczego - oporu Rosji? Istnieje obawa, że neomarksistowska ideologia już dawno podbiła świat.
Eksperci nie mają wątpliwości, że Władimir Putin oczekuje cofnięcia strefy wpływów do czasów zimnej wojny i rozszerzenia zwierzchności Rosji na byłe kraje Związku Radzieckiego. Imperialne zapędy Putina są dobrze znane od lat. Dzisiejsze negocjacje Blinkena i Ławrowa w Genewie pokazały, że nie słabną. Rosja oczekuje wycofania wojsk NATO z Europy Środkowej, w tym z Polski, oraz zamknięcia drzwi do NATO przed nosem Ukrainy. Na takie żądania zgody nie ma. Ale nie doszło jeszcze do finału rozmów.
Dziś Gruzja, jutro Ukraina, później czas na Polskę
Przypomnijmy, że Ukraina i Gruzja od 2009 roku mają możliwość wcielenia do NATO. Zgoda ta zapadła na szczycie NATO w Bukareszcie na żądanie śp. Lecha Kaczyńskiego. Wcześniej, w sierpniu 2008 roku, to właśnie prezydent Rzeczypospolitej zorganizował wspólną interwencję przywódców Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii w Tibilisi, by wyrazić stanowczy sprzeciw wobec zbrojnego ataku Rosji na Gruzję.
Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę! Byliśmy głęboko przekonani, że przynależność do NATO i Unii zakończy okres rosyjskich apetytów. Okazało się, że nie, że to błąd — powiedział śp. prezydent Lech Kaczyński w Tibilisi, co w ocenie samych Gruzinów było ważnym krokiem do powstrzymania rosyjskich wojsk przed marszem w głąb ich kraju.
Tak jak w 2008 roku Gruzja, tak dziś Ukraina może liczyć na Polskę. Prezydent Andrzej Duda odbył dwudniowe rozmowy z prezydentem Zełeńskim w Wiśle, podczas których zapewnił, że „Polska odrzuca koncepcję stref wpływów i opowiada się za pełną integracją euroatlantycką Ukrainy”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Prezydent Duda: Polska odrzuca koncepcję stref wpływów i opowiada się za pełną integracją euroatlantycką Ukrainy
Okupacja Krymu, zbrojenie Donbasu i 100 tys. wojsk przy granicy z Ukrainą
Dziś sytuacja wygląda jeszcze groźniej. Rosja zajęła część Ukrainy już w 2014 roku. Świat nie reaguje. Przeciwnie, Niemcy przyłożyły rękę do wzmocnienia dominacji energetycznej Rosji poprzez budowę gazociągu Nord Stream 2. Tymczasem okupacja Krymu trwa ósmy rok, a apetyty Putina rosną, czego dowodem są ostatnie żądania Rosji. Trwa także manifestacja sił militarnych. Pojawiają się także nowe elementy wojny hybrydowej, jak choćby doświadczana przez Polskę od pół roku, próba wywołania kryzysu migracyjnego w Europie i nieustanne forsowanie granicy białorusko-polskiej. Są wreszcie kolejne kroki świadczące o zagęszczeniu działań militarnych.
Już w listopadzie Stany Zjednoczone ostrzegały, że Rosja gromadzi przy granicy z Ukrainą. Sekretarz stanu USA Antony Blinken mówił wtedy, że sytuacja przypomina tę z wiosny 2021 roku, gdy pod granicą z Ukrainą Rosja zgromadziła nawet 100 tys. żołnierzy, liczne jednostki pancerne i lotnicze.
Nie znamy intencji Rosji, stojących za ruchami jej wojsk przy granicy z Ukrainą, ale obawiamy się, że Rosja może popełnić poważny błąd, próbując powtórzyć to, co zrobiła w 2014 r. Zgromadziła wtedy duże siły wzdłuż granicy, wkroczyła na terytorium Ukrainy, fałszywie twierdząc, że została sprowokowana
– mówił Blinken w listopadzie.
Dziś widzimy, że te przypuszczenia potwierdzają się. Na granicy rosyjsko-białoruskiej znów jest niepokojąco. Jak podaje Reuters, pojawiające się w sieci zdjęcia satelitarne wskazują, że siły rosyjskie rozmieszczone są w trzech lokalizacjach w zachodniej Rosji, w niewielkiej odległości od granicy z Ukrainą.
Według agencji Interfax pierwsze oddziały rosyjskiej armii dotarły już na Białoruś, gdzie wezmą udział w sprawdzianie gotowości bojowej wspólnych sił szybkiego reagowania Państwa Związkowego. Wspólne rosyjsko-białoruskie manewry mają potrwać od 10 do 20 lutego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Niepokojące informacje. Rosyjskie wojska w niewielkiej odległości od granicy z Ukrainą. Są nowe ZDJĘCIA satelitarne!
Rosja zapowiedziała także manewry marynarki wojennej z udziałem 140 okrętów i 10 tys. wojskowych, które zostaną przeprowadzone w styczniu i lutym na morzach Śródziemnym, Północnym i Ochockim oraz na Oceanie Spokojnym i Atlantyckim.
Porażające są także ustalenia ukraińskiego wywiadu, według których dowództwo sił zbrojnych Rosji zwiększa możliwości bojowe sił w Donbasie. Od początku stycznia potajemnie przywieziono koleją i transportem samochodowym z Rosji do jednostek sił separatystów ponad 7 tys. ton paliwa, kilka czołgów i dział samobieżnych oraz inne uzbrojenie i amunicję, w tym do systemów artyleryjskich i moździerzy.
Ukraiński wywiad podaje też, że w Rosji trwa „aktywny nabór najemników, którzy zmierzają na tymczasowo okupowane terytorium obwodów donieckiego i ługańskiego” po przejściu intensywnego szkolenia.
Niemcy koniem trojańskim Rosji?
Takie działania wymagają jednoznacznego sprzeciwu i solidarności. Rosja musi wiedzieć, że każde jej agresywne działanie spotka się ze stanowczą odpowiedzią świata – zostaną uruchomione najbardziej dotkliwe sankcje i zmarginalizowanie jej w stosunkach dyplomatycznych. Niestety nie pomagają sprawie takie skandaliczne wypowiedzi, jak nieostrożna deklaracja prezydenta Bidena sprzed dwóch dni, który stwierdził, że skala reakcji na działania Putina będzie zależna od rozmiaru rosyjskiej agresji na Ukrainę i „jeśli będzie to mniejszy najazd, będziemy kłócić się, co z tym zrobić”. Wprawdzie następnego dnia – w odpowiedzi na światowe oburzenie – Biden próbował zatrzeć złe wrażenie i oświadczył, że „jeżeli jakikolwiek rosyjski oddział przekroczy granicę z Ukrainą, to to jest inwazja”, ale złe wrażenie i niepokój pozostały. Zwłaszcza, że aneksja Krymu nastąpiła w czasie, gdy prezydentem USA był Barack Obama, a więc także człowiek Demokratów.
Poczucia europejskiej solidarności nie buduje także postawa Niemiec, które nie tylko z determinacją prą do uruchomienia gazociągu Nord Stream 2, ale także unikają zgody na wprowadzenie dotkliwych dla Rosji sankcji. Dlaczego? Ponieważ te odbiłyby się także na nich samych. Jednym z najbardziej uciążliwych sankcji byłoby wykluczenie Rosji z międzynarodowego systemu rozliczeń bankowych SWIFT, co spowodowałoby jej katastrofę finansową. Okazuje się jednak, że niemieccy politycy już teraz zastanawiają się jak tego uniknąć. Nowy szef CDU Friedrich Merz już stwierdził, że sankcje w postaci „wykluczenia Mokwy z systemu płatności Swift, byłyby bombą atomową, która odbiłaby się negatywnie na rynkach kapitałowych i zaszkodziła Niemcom”.
Szokujące są także dzisiejsze doniesienia niemieckiego tygodnika „Der Spiegel”, który pisze, że Kanclerz Niemiec odrzucił propozycję spotkania z prezydentem USA w sprawie kryzysu na Ukrainie, ponieważ w najbliższym czasie nie może znaleźć wolnego miejsca w swoim kalendarzu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Zaskakująca decyzja! Kanclerz Niemiec odrzucił propozycję spotkania z prezydentem Bidenem ws. Ukrainy. „Trudno w to uwierzyć”
Rewolucja kulturowa i wojna hybrydowa
Rosja z całą pewnością zdaje sobie sprawę z tych wszystkich uwarunkowań. Na taki układ pracowała przez lata. Trwająca od dekad rewolucja kulturowa miała tak przebudować mentalność społeczeństw zachodnich, by ostatecznie uformować je w duchu neomarksizmu i sprawić, że same będą dokonywać wyborów, które w ostatecznym rozliczeniu wzmocnią Rosję. Długi marsz przez instytucje udał się w tym względzie doskonale. Duchowe dzieci marksistów zasiadają w najbardziej prestiżowych, międzynarodowych gremiach i podejmują polityczne decyzje. To dlatego wszelkie działania konserwatystów są tak skrajnie napiętnowane, ośmieszane i eliminowane. To dlatego włożono tak wiele wysiłku, by pozbyć się Donalda Trumpa. Z tych samych powodów eliminuje się prawicowy rząd Polski, choć w innej skali i w nieco innym porządku. Czy skrzywiony neomarksitowską ideologią świat zdoła oprzeć się rosyjskiej agresji? Dowiemy się tego szybciej, niż myślimy.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/582672-czy-skrzywiony-neomarksizmem-swiat-zdola-oprzec-sie-rosji