„Nie rozumiem, skąd taka nerwowość Tomasza Lisa, chociaż rzeczywiście naczelny „Newsweeka” ma krótki lont i łatwo się podpala. Natomiast na miejscu redaktora Lisa podchodziłabym do sprawy z większym spokojem i większą otwartością” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Hanna Gill-Piątek, posłanka Polski 2050.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Szymon Hołownia zaproponował debatę liderów opozycji w ramach „konferencji o przyszłości Polski”. Liderzy PSL i Nowej Lewicy już odpowiedzieli, że są gotowi wziąć w nich udział, a Donald Tusk wciąż nie dał odpowiedzi. Liczy Pani, że szef PO jednak zdecyduje się na udział w tej debacie?
Hanna Gill-Piątek: Mam nadzieję, że Donald Tusk weźmie udział w tej debacie. Przecież my nie zapraszamy do jakichś bolesnych zastrzyków czy czegoś innego niemiłego, tylko do rozmowy o Polsce. Nie wystarczy wygrać wybory, tylko trzeba też wziąć odpowiedzialność za Polskę. Do tego potrzeba wypracować program. Teraz słyszałam, że PO zapowiedziała szereg kongresów programowych. To dobrze, że zainspirowaliśmy ich do mocniejszych prac programowych. Liczymy na to, że debata między nami się odbędzie, czekamy na odpowiedź Donalda Tuska.
Jednak to, że tej odpowiedzi do tej pory nie ma, wydaje się znamienne. Może organizacja tej debaty jest postrzegana w PO jako próba walki Szymona Hołowni o silniejszą pozycję w opozycji, jako forma konfrontacji z Donaldem Tuskiem?
Donald Tusk jest szefem ugrupowania, które na opozycji ma największą reprezentację w Sejmie i nie ma czego się obawiać. Rozumiem, że jeśli traktujemy się po partnersku, to zarówno Władysław Kosiniak-Kamysz ma prawo przedstawić inicjatywę, żebyśmy jako opozycja głosowali na tego samego kandydata na RPO - i to się stało. Z kolei Lewica ma prawo złożyć jakiś wniosek w Sejmie i szukać jego poparcia wśród reszty opozycji. My natomiast mamy prawo zaprosić liderów formacji opozycyjnych do debaty programowej. Zresztą my organizujemy w Sejmie debaty nt. różnych sektorowych programów i przychodzą na nie przedstawiciele innych klubów i kół parlamentarnych, w tym PO. Te dyskusje są bardzo ciekawe i teraz czas, żeby spotkali się liderzy formacji opozycyjnych, bo Polacy zasługują na to, aby usłyszeć, jaką mamy wizję.
Ten pomysł komentował już wiceszef PO Borys Budka, także w rozmowie z portalem wPolityce.pl. Mówił, że polityka to nie talent show i poważne rozmowy między politykami opozycji nie powinny się odbywać w świetle kamer.
Szymon Hołownia w swoim wystąpieniu też mówił, że polityka to nie talent show i nie wystarczy wystąpić przed kamerami w programie i wypowiedzieć kilka spinów, tylko trzeba merytorycznie debatować. Cały czas podtrzymujemy nasze zaproszenie i czekamy, aż Donald Tusk zdecyduje się uczestniczyć w debacie.
Osobiście zinterpretowałem wypowiedź Borysa Budki jako zarzut, że debata w proponowanej przez Szymona Hołownię formule służyłaby w rzeczywistości jakiemuś graniu na siebie, robieniu show przez lidera Polski 2050, a rozmowa o programie byłaby tu tylko pretekstem.
Ale czy to nie Borys Budka pokazywał nasze logo w Koalicji 276? To Borys Budka zapisywał nas do zjednoczonej opozycji, zresztą tak samo jak Donald Tusk i inni liderzy PO. Jeżeli ktoś chce budować wspólną listę, a takie są deklaracje ze strony PO, to tym bardziej powinien chcieć uczestniczyć w debacie programowej.
Tymczasem redaktor naczelny Newsweeka Tomasz Lis w zasadzie cały swój wstępniak poświęcił Szymonowi Hołowni. Sugeruje, że lider Polski 2050 to sojusznik Jarosława Kaczyńskiego, że rzuca koło ratunkowe prezesowi PiS, a większym problemem niż PiS jest dla niego PO i Donald Tusk. Przy okazji Tomasz Lis wyraża niezadowolenie, że politycy Polski 2050 rozmawiają z portalem wPolityce.pl.
Z kolei w „Wiadomościach” bardzo często mówią o nas, że jesteśmy PO-bis. To już nie wiem, z którą częścią AWS-u my współpracujemy bardziej? Nie rozumiem, skąd taka nerwowość Tomasza Lisa, chociaż rzeczywiście naczelny „Newsweeka” ma krótki lont i łatwo się podpala. Natomiast na miejscu redaktora Lisa podchodziłabym do sprawy z większym spokojem i większą otwartością. Po pierwsze, rozmawiać należy ze wszystkimi mediami. W ramach demokratycznej debaty to się należy czytelnikom, widzom, słuchaczom. Po drugie, oczywiście redaktor Lis ma prawo do prezentacji swoich przemyśleń, tylko czemu one służą? Czy nie jest tak, że one doprowadzają do jeszcze większego skonfliktowania opozycji? Tego typu konfrontacyjne stanowiska niczemu dobremu nie służą. Wierzę, że gdy pan redaktor Lis posłucha naszej debaty, to sam będzie zadowolony i miło ją opisze.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/582202-wywiad-gill-piatek-lis-ma-krotki-lont-i-latwo-sie-podpala