Upieranie się opozycji, że akurat Pegasus jest jakoś wyjątkowo ważny i obserwowany, nie ma sensu. Problem jest więc zupełnie wymyślony przez opozycję - mówi w polskatimes.pl wicemarszałek Sejmu, szef klubu PiS Ryszard Terlecki.
Terlecki w opublikowanym w poniedziałek w polskatimes.pl wywiadzie był pytany, czy sprawa związana z używaniem oprogramowania Pegasus została wyjaśniona.
Właściwie niewiele jest tu do wyjaśniania
—powiedział.
Po pierwsze – to system, który już ma swoją historię, działa od lat, już są nowocześniejsze, lepsze. Upieranie się opozycji, że akurat Pegasus jest jakoś wyjątkowo ważny i obserwowany, nie ma sensu. Po drugie – oczywiste jest, że państwo polskie musi mieć narzędzia do tego, żeby walczyć z przestępczością. Musi posiadać nowoczesne narzędzia do tego, żeby służby mogły prowadzić działania operacyjne, na które bezwzględnie musi zgoda sądu. Problem jest więc zupełnie wymyślony przez opozycję
—ocenił szef klubu PiS.
„Komisja ds. Pegasusa to ucieczka do przodu”
W rozmowie przypomniano, że w Senacie powstała komisja nadzwyczajna ds. Pegasusa, która - jak podkreślono - „nie ma ona zbyt wielkich uprawnień”. W tym kontekście polityk został zapytany, czy PiS nie obawia się jej wydźwięku medialnego.
Nie bardzo jestem przekonany, żeby opinia publiczna żyła problemami paru senatorów, którzy są szczególnie przejęci tą sprawą
—powiedział Terlecki.
Tym bardziej, że w każdej chwili moglibyśmy żądać powołania komisji śledczej do sprawy marszałka Senatu, Tomasza Grodzkiego
—dodał.
Uważam, że komisja ds. Pegasusa to ucieczka do przodu grupy senatorów, którzy chcą odwrócić uwagę od rzeczywistego problemu, czyli wykręcania się marszałka Grodzkiego od rozwiązania sprawy wniosku o uchylenie jego immunitetu
—ocenił.
Dopytywany, czy PiS rozważa pomysł, aby powstała komisja śledcza ds. marszałka Senatu, odparł:
Na pewno nie w Senacie, bo byłaby kompletną fikcją i teatrzykiem.
W Sejmie także nie, ponieważ Tomasz Grodzki nie jest jedyną osobą z opozycji, wobec których są formułowane zarzuty, a kompletnie nic się z tym nie dzieje. Niestety, mamy też do czynienia z pewną opieszałością polskiej prokuratury
—dodał.
Jak podała Associated Press, działająca przy Uniwersytecie w Toronto grupa Citizen Lab potwierdziła, że mecenas Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek byli inwigilowani przy pomocy opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus. Badacze nie byli jednak w stanie wskazać, kto dokładnie stoi za szpiegowaniem, ale podkreślono, że jedynymi klientami izraelskiej firmy są rządowe agencje.
Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, odnosząc się do informacji ws. Pegasusa, poinformował, że „w Polsce kontrola operacyjna jest prowadzona w uzasadnionych i opisanych prawem przypadkach, po uzyskaniu zgody Prokuratora Generalnego i wydaniu postanowienia przez sąd”.
Każde użycie metod kontroli operacyjnej uzyskuje wymagane prawem zgody - w tym zgodę sądu. Polskie służby działają zgodnie z polskim prawem
—podkreślił.
Jak dodał, „sugestie, że polskie służby wykorzystują metody pracy operacyjnej do walki politycznej, są nieuprawnione”. Przypomniał też, że Roman Giertych „usłyszał poważne zarzuty w śledztwie dotyczącym przestępczości gospodarczej (śledztwo ws. giełdowej spółki Polnord - PAP)”.
Sprawa ma charakter typowo kryminalny
—napisał Żaryn.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/581976-pegasus-terlecki-wlasciwie-niewiele-jest-tu-do-wyjasniania